37. Tak jakoś wyszło

122 5 0
                                    

- Możemy teraz spokojnie porozmawiać - usiadłam na łóżko na przeciwko niej.

- Przepraszam, byłam taka naiwna idąc ślepo za Maxence - wyznała.

- Co się stało? - zapytałam.

- Na każdym kroku krytykowała mnie, ciągle mówiła o tobie, że jesteś niewdzięczna, że będziesz ją jeszcze błagała o to żebyście się znowu przyjaźniły. Miałam tego dosyć więc w końcu jej się postawiłam, oczywiście mówiła, że jeszcze do niej wrócę, wyrzuciła mnie nawet z pokoju - wyjaśniła.

- Wygląda na to, że oboje byłyśmy naiwne - powiedziałam.

- Myślisz, że możemy znów się przyjaźnić? - zapytała niepewnie, uśmiechnęłam się.

- Tak, oczywiście, że tak - spojrzała na mnie z uśmiechem i mnie przytuliła, zaśmiałam się, po chwili się ode mnie odsunęła.

- Więc ty, Carter i Carson? - zapytała.

- Tak - powiedziałam.

- Nienawidziliście się - powiedziała.

- Tak jakoś wyszło - zaśmiałam się.

- Cieszę się twoim szczęściem - uśmiechnęłam się.

- A tobie dalej podoba się Marcus? - zapytałam, na policzkach dziewczyny pojawił się różowy rumieniec.

- No tak - oznajmiła nieśmiało.

- Zagadaj do niego - pokręciła przecząco głową.

- Nie ma mowy - powiedziała.

- Czemu? - zapytałam.

- Bo mnie wyśmieje - westchnęłam.

- Uwierz mi, że nie wyśmieje, chociaż spróbuj - oznajmiłam.

- Dobra spróbuje - uśmiechnęłam się. W tym momencie do pokoju weszła Sadie.

- Dyrektor woła nas na śniadanie, a potem idziemy na plażę, mamy ją prawie przy samym hotelu - oznajmiła.

- No to chodźmy - wyszłyśmy z pokoju.

- W ogóle wiemy gdzie mamy iść? - zapytała Sawyer.

- Na pewno do restauracji hotelowej, pewnie jest na dole - oznajmiła Sadie, weszłyśmy do windy, a ja wcisnęłam piętro zero czyli parter, po chwili wyszłyśmy z windy.

- My się tu zgubimy - przeraziła się Sawyer.

- Trzeba zapytać kogoś z obsługi - powiedziała Sadie patrząc na mnie.

- Czyli ja - westchnęłam i podeszłam do recepcji gdzie stał chłopak, prawdopodobnie starszy ode mnie około dwa lata.

*Disculpe, podría decirme dónde está el restaurante? - zapytałam.

- *Tienes que seguir recto, habrá una gran puerta verde y allí hay un restaurante - wyjaśnił, uśmiechnęłam się.

- *Gracias - podziękowałam.

- *Podrían invitarte a alguna parte? - spojrzałam na niego zaskoczona.

- *Por favor? - zapytałam.

- *Un paseo por la playa - powiedział.

- *Estoy en una relación - oznajmiłam.

- *El niño no es una pared, se puede mover - prychnęłam.

- *Alguien aquí debería estar trabajando, no ligando chicas - odparłam.

- *Puedes combinar trabajo con placer - przewróciłam oczami, nie miałam ochoty z nim już gadać i tracić swój czas więc wróciłam do dziewczyn.

You are our princessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz