Rozdział 6

1.9K 114 4
                                    

Josh

Wracając z porannego biegania postanowiłem wstąpić do kuchni po wodę. Ta decyzja wydała mi się jeszcze bardziej korzystna, kiedy spotkałem tam Avę. Niestety nic nie poszło po mojej myśli. Nie dość, że się skaleczyła, to nie dała mi niczego wytłumaczyć i totalnie się na mnie zamknęła. Mam wrażenie, że w naszej skomplikowanej relacji zamiast przesuwać się do przodu, zrobiliśmy krok w tył. Jeszcze wczoraj była do mnie łagodnie nastawiona, a teraz zaczęła budować wokół siebie mur. Ale najbardziej bolało mnie jej odrzucenie. Doskonale wiem, że zasłużyłem sobie na to wszystko. Na odtrącenie z jej strony, brutalne ciosy i brak możliwości wytłumaczenia się. Nie jestem święty. W naszej relacji to ja zawaliłem i teraz ponoszę tego konsekwencje. Teraz już wiem, że odzyskanie jej nie będzie takie proste, ale nie poddam się. Nic nie stanie mi na drodze, aby Ava ponownie była moja, a kiedy to już się stanie tym razem jej nie puszczę.

Po naszym porannym incydencie Ava nie pojawiła się na śniadaniu. Theo zszedł do jadalni i zabrał jedzenie dla siebie i siostry mówiąc tylko, że omawiają ważne kwestie i nie mogą teraz zejść. Przy tym cały czas posyłał mi wrogie spojrzenia. Nie wiem, co zmieniło się od wczorajszego wieczoru, ale ten dzieciak zaczął mnie jawnie mordować wzrokiem. Znam to spojrzenie, bo w taki sam sposób Emily patrzyła kiedyś w restauracji na kelnerkę, która próbowała poderwać Christiana.

Po śniadaniu Emily poszła sprawdzić, co się dzieje z Avą i dowiedzieć się co potrzebuje z domu. Ja również przygotowałem listę rzeczy i wręczyłem ją Christianowi. Para jedzie do Londynu na dwa dni i wrócą, kiedy załatwią wszystkie najważniejsze sprawy z firmą Christiana i sesjami dziewczyn, a przy okazji przywiozą nam kilka rzeczy. Em wróciła z pokoju Avy po godzinie z listą i informacją, że wszystko jest w porządku i kobieta potrzebowała tylko spędzić trochę czasu z bratem. W ogóle mnie nie przekonała, ponieważ doskonale znam przyczynę tego zamknięcia w pokoju. Ava oficjalnie zaczęła mnie unikać.

Po wyjeździe Christiana i Em, wraz z Chloe jedziemy do marketu po brakujące składniki do ratatuj, które jest popisowym daniem kobiety. Podobno nauczyła się go przyrządzać w Paryżu, w którym spędziła pół roku na kontrakcie modowym. Podobnie jak z Em, bardzo szybko złapałem z nią wspólny język, choć różni się od swoich przyjaciółek. Jest dużo bardziej ułożona i spokojna, ale przy tym równie kontaktowa jak one i widzę, że z każdą minutą czuje się w moim towarzystwie dużo swobodniej. Nie przypomina również stereotypowej modelki. Owszem jest śliczna, ale nie zachowuje się tak wyniośle i nie nosi na sobie cały czas markowych ciuchów, jak niektóre znajome mi modelki. Jest dużo bardziej naturalna i słodka, ale zarazem bardzo elegancka.

Zakupy zajmują nam około dwie godziny. Udaje nam się dostać wszystkie potrzebne składniki. Po powrocie do domu, w kuchni spotykamy Theo, który całuje Chloe na przywitanie w policzek, a mnie mierzy złowieszczym spojrzeniem i kieruje się w stronę oranżerii.

- Czy tylko mnie się wydaje, czy Theo jest na ciebie zły? - pyta kobieta, kiedy bierze się za krojenie bakłażana. Ja w tym czasie myję paprykę na sos.

- Ja też odnoszę takie wrażenie. Od rana patrzy na mnie ze złym błyskiem w oczach.

- Musiałeś coś zrobić i mu podpaść. Nie tak łatwo wpaść na czarną listę Theo.

- Ale kiedy? Wczoraj widziałem się z nim ostatni raz wieczorem w salonie i wszystko było w porządku. Zresztą byłaś przy tym. Rozmawiał ze mną normalnie. Potem spotkaliśmy się dopiero dziś na śniadaniu. Zawsze mnie lubił i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, jak tutaj przyjeżdżałem, a tu nagle coś takiego.

- Hmmm... - na chwilę zapada ciszą, w której słychać tylko odgłosy noży uderzających o deski do krojenia - A może wyczytał coś o tobie w internecie?

Związek z przeznaczenia | Dary losu #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz