Rozdział 36

1.4K 103 9
                                    

Josh

Robię właśnie obiad, kiedy ktoś wchodzi do domu. Słyszę jak odkłada klucze i jakąś papierową torbę na komodę i pozbywa się kurtki. Próbuję odgadnąć kto właśnie wrócił, kiedy owa osoba odzywa się.

- Josh?! Gdzie jesteś?! - krzyczy Ava, a w jej głosie słyszę zadowolenie i równoczesne zdenerwowanie.

- W kuchni! - odpowiadam i wyłączam palnik pod gotującym się makaronem.

- Jest ktoś w domu? - pyta z korytarza.

- Nie. Chloe pojechała do kosmetyczki, a Theo poszedł do Sophie na obiad.

- Musimy porozmawiać - stwierdza kobieta stając w progu.

- Rozmowy rozpoczynające się od tych słów, zawsze kończą się źle - stwierdzam odcedzając makaron.

- Tym razem mam ci do przekazania dobrą wiadomość - mówi z uśmiechem.

- Zaintrygowałaś mnie. Co to takiego?

- Przyjdź do salonu jak skończysz. Chyba lepiej będzie jeśli usiądziesz - po tych słowach odwraca się na pięcie i znika z zasięgu mojego wzroku.

Zaczynam zastanawiać się nad tym, co takiego może chcieć mi powiedzieć? Może wygrała jakiś konkurs z dużą nagrodą pieniężną? Albo dostała tutaj pracę? Wyłączam gotowy sos, myję ręce, a następnie udaję się do salonu. Kobieta niespokojnie chodzi wzdłuż kanapy i bawi się palcami wyginając je w różne strony. Od wejścia dostrzegam kremowe pudełko w fioletowe kwiatuszki obwiązane tego samego koloru kokardą.

- Co się dzieje? - pytam zaniepokojony.

Ava odwraca się do mnie i posyła mi wymuszony uśmiech. Jest nienaturalnie spięta i bardzo zestresowana. Przysiada szybko na sofie i przywołuje mnie gestem dłoni.

- Chodź. Usiąść tutaj - klepie kanapę obok siebie.

- Kupiłaś mi prezent? Czyżbym zapomniał o jakimś święcie? - pytam próbując rozluźnić atmosferę, ale wspomnienie tajemniczego pudełka tylko pogarsza sprawę. Przez mózg przelatuje mi kilka czarnych scenariuszy i już mam zacząć się martwić, kiedy przypominam sobie, że ma być to dobra wiadomość.

- Mmmm... Tak... Nie... Tak jakby - miesza się i zakłada za ucho włosy.

- Kochanie co się dzieje? - chwytam jej dłonie w swoje i spoglądam w oczy.

- Lepiej będzie, jak to otworzysz - mówi przełykając głośno ślinę i wskazując na pudełko.

Chwytam ostrożnie pakunek i powoli rozwiązuję kokardę. Kobieta spogląda na mnie wyczekująco z nadzieją w oczach. Unoszę górną pokrywę, a moim oczom ukazuje się czarne zdjęcie wyglądające jak z USG, dziecięcy smoczek i coś co wygląda jak test ciążowy.

Chwytam ostatnią podłużną rzecz, na której widnieją dwie kreski i wyjmuję z pudełka. Słyszę jak Ava wstrzymuje oddech. Dokładnie przypatruję się przedmiotowi i pocieram oczy. Zastanawiam się, czy dobrze widzę, czy mam jakieś omamy? Spoglądam z powrotem do pudełka i chwytam czarne zdjęcia, które odsłaniają coś co jeszcze znajduje się w pudełku. Spoglądam teraz na zielone ubranko z napisem Tata. Ponownie wracam spojrzeniem do zdjęć USG i dostrzegam na nich zaznaczony punkcik.

- Avo... - wyduszam z siebie zachrypniętym od emocji głosem. Czuję jak do oczu napływają mi łzy. Odchrząkuję i próbuję ponownie - Czy to? Czy ty? My? - spoglądam w jej pełne łez oczy, a ona pewnie kiwa głową.

- Tak. Będziesz tatą - potwierdza.

Wkładam wszystko z powrotem do pudełka, odkładam je na stolik i opieram łokcie na kolanach chowając twarz w dłoniach. Nagle dopada mnie ciężar i odpowiedzialność jakie idą za byciem rodzicem. Nie ukrywam, że czuję nagły niepokój, ale przyćmiewa go uczucie miłości i szczęścia, które wypełniają teraz moje serce. Niespodziewanie podnoszę się z miejsca i łapię Avę w ramiona. Okręcam się z nią w kółko. Kobieta piszczy i wybucha śmiechem.

Związek z przeznaczenia | Dary losu #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz