Epilog

1.9K 135 17
                                    

Proszę nie bijcie ;-D 

A jutro zapraszam na bonus <3


7 miesięcy później

Josh

- Yyyyhh - stęka Ava i z całych sił prze ściskając moją dłoń.

Kiedy skurcz mija unoszę ręcznik do jej czoła i ścieram spływający z niego pot.

- Świetnie - odzywa się lekarka spod zielonej płachty narzuconej na nogach Avy - Jeszcze trochę Avo. Już naprawdę niedużo zostało. Przy następnym skurczu pchaj z całych sił, dobrze?

Rudowłosa kiwa głową w potwierdzeniu i kiedy nadchodzi wspomniany skurcz, ponownie z całych sił ściska moją dłoń.

- To twoja wina! - krzyczy do mnie - Zachciało wam się żartów na temat robienia dziecka i proszę! Widzisz co muszę teraz znosić?!

- Tak kochanie. Wiem, to wszystko moja wina - posłusznie przytakuję.

Nie mam zamiaru kłócić się z nią w momencie, kiedy przeżywa tak okropny ból.

- Aaaaaaaa... Ile jeszcze? - pyta, a ja chcę, żeby w końcu to wszystko dobiegło końca.

Poród trwa już osiem godzin, a od trzydziestu minut weszliśmy w jego ostatnia fazę.

- Jeszcze chwilę - odzywa się lekarka.

- Ja już nie mogę - jęczy, a z jej oczy lecą łzy.

Głaszczę jej włosy, na zmianę z masowaniem karku i wycieraniem potu. Nigdy wcześniej nie widziałem porodu i nie byłem świadom jaki ogromny to dla kobiety ból. Przez długi czas Ava nie chciała, żebym był obecny przy porodzie. Bała się, że potem nie spojrzę już na nią tak jak przed nim i miała rację. Teraz w moich oczach stała się bohaterką. Nie każdy bowiem jest w stanie znieść tak ogromny ból i to przez tyle godzin.

- Kochanie - szepczę do jej do ucha - Dasz radę. Wiem o tym. Jesteś najsilniejszą kobietą na świecie jaką znam. Nie z takimi rzeczami sobie radziłaś. Jeszcze trochę i weźmiesz w ramiona naszą córeczkę. W końcu się z nią zobaczymy. Proszę Wiewióreczko, wytrzymaj jeszcze trochę. Obiecuję, że potem kupię ci tyle pizzy, ile będziesz chciała.

- Naprawdę? - pyta i spogląda na mnie zmęczonymi oczami.

Już dawno nauczyłem się, że proponując jej pizzę, jestem w stanie przekonać ją do prawie wszystkiego. Staram się nie nadużywać tego, ale czasem po prostu nie da się inaczej.

- Naprawdę - składam pocałunek na jej czole - A teraz...

- Aaaaaa...

Przerywa mi kolejny skurcz, a kobieta ponownie z całych sił zaczyna pchać.

- Świetnie. Tak. Jeszcze trochę - kibicuje jej lekarka.

Po powrocie do Londynu udaliśmy się do najlepszej lekarki w mieście. Chciałem, żeby moja ukochana miała zapewnioną opiekę na najwyższym poziomie.

- Ile jeszcze?!

- Już naprawdę niewiele. Przy następnym skurczu przyj najmocniej jak potrafisz.

- Dasz radę kochanie.

Moim głównym zadaniem tutaj jest wspieranie Avy i szeptanie jej motywacyjnych słów. Staram się jak mogę, chociaż kilka razy prawie straciłem przytomność.

- Teraz przyj - instruuje ją lekarka, a kobieta ściska moją dłoń i stęka z bólu - Świetnie. Kontynuuj. Avo widzę główkę. Jeszcze raz kochana, tylko musisz się naprawdę postarać.

Związek z przeznaczenia | Dary losu #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz