Rozdział 13

1.2K 96 4
                                    

Josh

Następnego dnia od samego rana zajmuje się moimi sprawami zawodowymi. Odbywam kilka spotkań online z klientami i wykonuję chyba milion telefonów.

Theo wrócił dzisiaj do szkoły po ponad tygodniowej przerwie. Ava pozwoliła mu w tamtym tygodniu odpuścić zajęcia, aby chłopak przyzwyczaił się do obecnej sytuacji. Jak sam stwierdził dużo pomogła mu niejaka Sophie. Wczoraj w gabinecie wujka po tym jak wszystko sobie wyjaśniliśmy, długo rozmawialiśmy o tej dziewczynie. Okazało się, że chodzą do szkoły tej samej szkoły, a w przedszkolu tak ja Ava wspominała, on często jej dokuczał. Theo natomiast stwierdził, że robił to, bo od zawsze poruszała w nim jaką strunę, o której istnieniu nie wiedział i nie rozumiał dlaczego. Jego sytuacja tak bardzo przypomina mi moją i Avy, że ja również mu wszystko dokładnie opowiedziałem. Takim sposobem siedzieliśmy w gabinecie do drugiej w nocy, a rano Theo ledwie wstał. Przy śniadaniu praktycznie usypiał i mało brakło, a zapomniałby powiedzieć siostrze, że po szkole idzie z Sophie do kina, a potem wybierają się coś zjeść. Kiedy zbierał się do wyjścia, wymknąłem się z jadalni i ukradkiem dałem młodemu trochę kasy, aby mógł zaimponować swojej wybrance. W końcu to ich pierwsza w życiu randka.

Kiedy wracam do jadalni, po minie Avy od razu domyślam się, że ta wymiana pieniędzmi nie do końca była tak dyskretna, jak mi się wydawało.

- Po co mu to dałeś?

- Nie rozumiem - postanawiam udawać, że nic się nie wydarzyło i jak gdyby nigdy nic wracam, do jedzenia mojego śniadania.

- Josh, wszystko słyszałam i widziałam.

- No co? Chciałem, żeby miał zabezpieczenie.

- Przecież dałam mu pieniądze na to wyjście i to niemało. Nie musisz wydawać na nas swoich. Mam oszczędności i będę w stanie utrzymać siebie i brata. Już wystarczająco mi głupio, że zapłaciłeś panu Barrettowi.

- Wiewióreczko. Zapłaciłem, bo chciałem i miałem te pieniądze. Poza tym aktualnie mieszkam tu i jem za darmo. Uznajmy, że to takie przysługi w ramach podziękowania za gościnę - puszczam do niej oko.

- Podziękowania za gościnę? - dziwi się kobieta - Josh czy ty zdajesz sobie sprawę, że wczoraj przelałeś siedem tysięcy na konto pana Barretta, a dzisiaj dałeś ponad pięćset funtów Theo? Nie wydaje ci się, że trochę dużo jak na opłatę za gościnę?

- To są tylko pieniądze. One nie dają mi szczęścia, jeśli nie mam ich na kogo wydawać. Wiesz mi, dla mnie to nie jest dużo, a w taki sposób wam pomagam i dzięki temu jestem szczęśliwy.

- Skoro tak lekko mówisz, o wydaniu prawie ośmiu tysięcy praktycznie jednego dnia to domyślam się, że naprawdę masz ich dużo.

- Może, ale nie dają one takiego szczęścia, jakby się wydawało. Dlatego będę je na was wydawał, choćbym miał wam je siłą wmuszać. W końcu się na coś przydają i nie chcę słyszeć sprzeciwu, kiedy zdecyduję, że ja za coś płacę.

- Zgodzę się, jeśli również będę mogła za coś płacić.

- Przecież kupujesz jedzenie do domu.

- Ale to za mało. Umówmy się, że następnym razem jak będziemy jeść na mieście, to ja za nie zapłacę - spogląda na mnie zawzięcie, a mnie nie pozostaje nic innego jak przystać na jej propozycję.

- Dobra, może tak być.

- Świetnie, a teraz jeśli mógłbyś być tak dobry i posprzątał po śniadaniu? Proszę.

- Oczywiście. Ty przygotowałaś, więc ja sprzątam.

- Dzięki.

- Jakie plany na dzisiaj?

Związek z przeznaczenia | Dary losu #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz