Rozdział 18

1.7K 101 0
                                    

Ava

Po cudownym weekendzie, który był swego rodzaju odskocznią przyszedł czas na powrót do rzeczywistości. Dlatego właśnie siedzę w sali przesłuchań i czekam, aż policjanci przeprowadzą mojego tatę. Aidenowi w ekspresowym tempie udało się załatwić nam spotkanie, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Co prawda mamy tylko pół godziny, ale zawsze lepsze to niż nic.

Zastanawiam się właśnie od czego powinnam zacząć tą rozmowę, kiedy drzwi pomieszczenia się otwierają, a w progu staje policjant. Spogląda na mnie bez słowa, następnie odsuwa się i wpuszcza do środka mojego tatę. Natychmiast wstaję i podbiegam do mężczyzny. Nie zwracamy uwagi na kajdanki, którymi ma skute ręce. Tata unosi ramiona i zamyka mnie w ojcowskim uścisku. Obiecałam sobie, że nie będę płakać, ale już wiem, że nic z tego.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam - mówię, kiedy wypuszcza mnie z uścisku i siadamy naprzeciwko siebie. Nie wiem, kiedy policjanci opuścili pokój, ale obecnie jesteśmy sami, co daje nam poczucie prywatności. To również zasługa Aidena, bo normalnie oskarżonych o morderstwo nie spuszcza się z oka nawet na sekundę, ale mężczyzna ma jakąś bliską znajomą w policji, którą udało się przekonać do tego, abyśmy mogli porozmawiać w cztery oczy. W takich momentach dziękuję za znajomości moich przyjaciół.

- Ja też za tobą tęskniłem kochanie. Jak się macie? Ty, Theo?

- Wszystko z nami w porządku. Nie musisz się o nas martwić. Moi przyjaciele bardzo nam pomagają i cały czas są z nami.

- A Josh? Pozwoliłaś mu sobie pomóc?

- Tak. Ja... To znaczy my...

- Pogodziliście się? - pyta z ekscytacją w głosie, a w jego smutnych oczach w końcu dostrzegam iskierkę szczęścia.

- Tak. Skąd...

- Wiedziałem! - uśmiecha się promiennie - Kochanie wystarczy, że spojrzy się na sposób w jaki na siebie patrzycie, żeby połapać się w sytuacji. Gołym okiem widać jak bardzo się kochacie. Bardzo się cieszę, że mu wybaczyłaś. Zasługujesz na szczęście, a jestem pewien, że on jest tą osobą, która jest w stanie ci je zapewnić.

- Czy to nie powinno być tak, że ojciec trzyma stronę swojego dziecka? - mówię, drocząc się z nim.

- Oczywiście, że trzymam twoją stronę i dlatego chcę, żebyś była szczęśliwa, a wiem, że on ci je daje. Poza tym każdy zasługuje na drugą szansę. Gdyby nie to, że twoja mama mi ją dała, to nie byłoby ani ciebie, ani twojego brata.

- Dobra, dobra. Nie przyszłam tu po to, żeby rozmawiać o mnie i Joshu, oraz o drugich szansach. Wrócimy do tego w domu. Lepiej powiedz mi, jak to się wszystko stało i jak się w ogóle czujesz?

Przez następne dziesięć minut tata powtarza mi to co wiem od Aidena.

- Tato znasz może niejakiego Devona Barretta?

- Tak. Dlaczego pytasz? - nagle mężczyzna przede mną robi się niespokojny i nie patrzy mi w oczy.

- Był u nas w dniu pogrzebu. Zażądał od nas spłaty pożyczki, którą ponoć zaciągnęła mama. Nie wiedziałam, że mieliście problemy finansowe.

- Bo nie mieliśmy.

- Dlaczego więc mama pożyczyła te pieniądze?

- Mama chciała otworzyć swój sklep. Brakowało nam trochę pieniędzy, ale postanowiliśmy, że się wstrzymamy i poczekamy jak, zaoszczędzimy pozostałą kwotę. Jednak Isa bez mojej wiedzy pożyczyła brakujące pieniądze. Nie mówię, że to źle. Rozumiałem, dlaczego tak zrobiła. Byłem zły, że zadecydowała sama i pożyczyła je akurat od Barretta. Jakby nie było innych miejsc, takich jak na przykład bank - kręci głową.

Związek z przeznaczenia | Dary losu #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz