Rozdział 19

1.6K 104 0
                                    

Josh

Ava wraca do domu, późnym popołudniem. Jestem w nim akurat sam. Młody poszedł z Sophie do kina, a moi przyjaciele pojechali zrobić zakupy spożywcze, bo Chloe wymyśliła, że na kolację przygotuje nam niespodziankę, ale potrzebuje składników. Proponowali mi, żebym jechał z nimi, ale wolałem wykorzystać ten czas na pracę, której nie zrobiłem rano, bo wraz z Christianem grabiliśmy liście w ogródku. Zajęło nam to trzy godziny i wcale nie dlatego, że tyle ich było. Po prostu zamiast skupić się na robocie plotkowaliśmy.

- Jest tu ktoś? - krzyczy Ava, kiedy schodzę po schodach - Co tu taka cisza? - mruczy pod nosem zdezorientowana.

- Tylko ja.

- Jesteś sam?

- Tak -  kiwam głową.

- Gdzie pozostali?

- Theo w kinie, a reszta na zakupach, bo Chloe włączył się tryb gotowania - podchodzę do kobiety, obejmuję ją w talii i składam na jej ustach pocałunek - Jak było?

- Świetnie. Kupiłam kilka rzeczy - wskazuje na kupkę torb leżącą obok.

- Kilka? - unoszę sceptycznie brwi.

- No dobra. Nie takie kilka, ale, kiedy Mony nie mogła znaleźć odpowiedniej sukienki, ja znalazłam dla siebie trochę ładnych fatałaszków. Poza tym nie mam tu za dużo ubrań. Wszystko zostało w Londynie.

- Bardzo dobrze, że sobie coś kupiłaś i wcale nie musisz mi się tłumaczyć. Możesz wziąć moją kartę i wydać wszystkie pieniądze na ubrania jeśli tylko chcesz.

- Nie kuś - śmieje się.

- A co u taty? - Ava idzie do kuchni, a ja podążam jej śladem jak wierny pies za swoim właścicielem.

- Nie jest źle, ale nie uwierzysz, czego się dowiedziałam.

- Czego? - słysząc w jej głosie nutkę ekscytacji spoglądam na nią zaciekawiony.

- W dniu pogrzebu mamy przyjechał tu ten Barrett i chciał pieniędzy, nie? - potwierdzam skinieniem głową - Okazało się, że jego ludzie nękali moich rodziców o spłatę długu, od razu po jego zaciągnięciu, chociaż umawiali się, że zwrócą go po trzech miesiącach.

- Dlaczego nie zgłosili tego na policję?

- Bo to było nie do końca nielegalne. Poza tym nie podpisali z nimi żadnej umowy, a z tego co mi tata powiedział, ten Barrett to niebezpieczny typ. Okazuje się, że w dniu śmierci mamy jacyś goście czekali na nią przed drzwiami i po raz kolejny domagali się pieniędzy.

- Myślisz, że to oni mogli ją zabić? - przez mózg przelatuje mi tysiąc myśli na sekundę. Czy w końcu złapaliśmy jakiś trop? Czy dzięki temu dowiedziemy niewinności wujka Terrego? Czy to wystarczy?

- Nie wykluczam, a nawet jeśli nie byli to akurat oni, mogli kogoś wynająć. Powiedziałam tacie, że powinien opowiedzieć o tym Aidenowi, więc pewnie poprosi o spotkanie z nim.

- Przekażę Aidenowi - Ava spogląda na mnie zdezorientowana - Wychodzę z nim dziś wieczorem. Zapomniałaś?

- A no tak! - klepie się otwartą dłonią w czoło - Kompletnie mi to wypadło z głowy. Gdzie się wybieracie?

- Do baru. Umówiliśmy się na piwo i męskie pogaduchy.

- No tak. Też musicie zaktualizować sobie informacje o sobie - śmieje się.

- Oj tak. Powiem mu w takim razie o wujku. Jeśli on pojedzie do aresztu, to łatwiej mu będzie się z nim zobaczyć, niż zanim dadzą mu znać, że jego klient chce się z nim widzieć.

Związek z przeznaczenia | Dary losu #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz