Rozdział 37

1.5K 111 12
                                    

Kochani! 

Zanim przejdziemy do rozdziału chciałabym uprzedzić prośby, które jestem pewna, że się pojawią i przedstawić Wam jak wygląda sytuacja. Owszem jestem otwarta na prośby o bonus, ALE weźcie pod uwagę, że następne rozdziały skończą się również w taki sposób, że będziecie chcieli kolejny lub nawet bardziej niż po dzisiejszym, a ja Wam zapewne ulegnę i je wstawię. Co za tym idzie, skończymy publikację książki wcześniej niż jest zaplanowane i będziecie musieli dłużej czekać na trzecią część. Po takim moim krótkim wytłumaczeniu zapraszam do czytania! 


Ava

Wczoraj, kiedy Josh dołączył do mnie do stołu i wytłumaczył wszystko związane z tą dziwną zagadką, poczułam się zmęczona natłokiem nowości. To zdecydowanie za dużo informacji jak na jeden dzień, dlatego postanowiłam położyć się wcześniej.

Josh odkąd wrócił po rozmowie z Vincentem nie odstępował mnie na krok. Zostawiliśmy w kuchni kartkę dla Chloe i Theo z informacją, że poszliśmy spać wcześniej i żeby na nas nie czekali, a potem udaliśmy się do sypialni. Wzięliśmy wspólny ciepły prysznic, bo mój mężczyzna stwierdził, że w moim stanie nie mogę polewać ciała gorącą wodą i udaliśmy się do łóżka. Leżymy w ciepłej pościeli, kiedy Josh nagle podnosi się i wyciąga z szuflady czerwone pudełeczko.

- Co to jest? - pytam i również siadam.

- Nie wytrzymam już. Muszę ci to dać. Proszę to dla ciebie - stwierdza podekscytowany i otwiera wieczko.

Moim oczom ukazuje się złota bransoletka z pasującym do pierścionka i naszyjnika szmaragdem. Jest on główną częścią, a od niego odchodzą dwa złote paski. Na jednym z nich dostrzegam okrągły koralik. Unoszę ozdobę i przyglądam się jej z bliska. Na koraliku dostrzegam rysunek małego dziecka zawiniętego w chustę.

- Josh... - mówię i spoglądam na mężczyznę.

- Jutro podjadę do jubilera i wygraweruję na nim dzisiejszą datę. Od tej pory za każdym razem, kiedy w naszym życiu wydarzy się coś ważnego, dostaniesz ode mnie taki właśnie koralik z datą.

Pochylam się do przodu i mocno go całuję.

- Dziękuję - szepczę - Nie wiem, co takiego zrobiłam, że na ciebie zasłużyłam.

- Nie wiem czy jestem nagrodą czy karą za twoje grzechy - śmieje się, a ja szturcham go w ramię - Ale w tym związku to ja jestem tym, który na ciebie nie zasługuje. Dziękuję, że mi wybaczyłaś i dałaś kolejną szansę.

Kładziemy się, a ja jak zawsze wtulam się plecami w klatkę piersiową narzeczonego. Mężczyzna kładzie dłoń na moim brzuchu, a ja swoją umiejscawiam na jego. Po raz pierwszy zasypiamy, będąc świadomi obecności naszego wspólnego dziecka i jest to jedno z najpiękniejszych uczuć jakie istnieje.

Planowaliśmy podczas śniadania powiedzieć o ciąży Chloe i Theo, ale zrezygnowaliśmy i zwołaliśmy wieczorne zebranie na kamerkach z nowożeńcami. Zamierzamy powiedzieć wszystkim w tym samym czasie, aby potem nie było, że ktoś wiedział wcześniej.

Około południa Josh z Chloe jadą do centrum, a ja postanawiam wykorzystać czas, kiedy jestem sama i zabieram się za pieczenie ciasta. Dzisiaj stawiam na tradycyjne ciasto marchewkowe. Jest to jedno z niewielu pozycji cukierniczych, które potrafię upiec nie doprowadzając do katastrofy.

Trę właśnie marchewki, kiedy dzwoni mój telefon. Myję szybko ręce, ale w momencie, kiedy mam odebrać nieznane połączenie, nadawca się rozłącza. Zanim jednak zdążę odłożyć go na blat, na ekranie wyskakuje wiadomość od Mony, w której desperacko błaga o pomoc i podaje adres, na który mam przyjechać.

Związek z przeznaczenia | Dary losu #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz