Sunny
- Puk, puk – otworzyłam drzwi do jego pokoju przypominając sobie jak bawiłam się w ten sposób z Hunterem i Aną.
- Nie denerwuj mnie – burknął, a ja się uśmiechnęłam. Był naburmuszony i naprawdę uroczy – czyli jak zwykle. Och, ależ za tym tęskniłam.
- Powinieneś odpowiedzieć „kto tam?”
- Nie obchodzi mnie to, ja w przeciwieństw do ciebie przestałem być dzieckiem. Jestem zmęczony, daj mi spokój – sapał obrażany na cały wszechświat, jak to miał w zwyczaju.
Stanęłam w progu jego pokoju podziwiając to na co patrzyłam. A patrzyłam na całą masę mięśni i dwa metry męskiego doskonałego ciała. Ash najwyraźniej właśnie wyszedł spod prysznica bo miał na sobie krótkie spodenki opinające jego umięśnione uda i kształtny tyłek. Kruczoczarne, proste włosy były wilgotne i potargane i niemal westchnęłam czując jak motyle w moim brzuchu zaczynają zamieniać się w chmarę szarańczy i to na mocnych wspomagaczach. Gorąc rozlał się po moim podbrzuszu, dreszcze przebiegły po ciele, niezdrowe wręcz pobudzenie wypełniło wszystkie zmysły.
Cholera. Jasna cholera.
Chyba jednak mi nie przeszło.
Durzyłam się w nim jako dzieciak i jak widać upływ lat, przystojny chłopak u mojego boku, lata medytacji i wybijania go sobie z głowy gówno dały. Oto ja. Stałam tu zadurzona i żałośnie przywiązana.
Oparł się o komodę i zaplótł umięśnione ramion na piersi mrużąc na mnie swoje czarne, czarne oczy.
- Czy jeśli podświetlę twoje oczy latarką to będę widziała źrenice? – powtórzyłam pytanie które zadałam mu dwanaście lat temu. – No bo… Źrenice są czarne, ale twoje tęczówki tez są czarne. – podeszłam do niego wolnym krokiem uśmiechając się do niego wyzywająco - Zrobimy eksperyment?
- Eksperymentuj na sobie. Ja nie jestem żadnym królikiem doświadczalnym – warknął i odwrócił się kontynuując układanie ubrań na półce.
- Nie znam nikogo kto miałby tak osobliwe oczy, oprócz ciebie – podeszłam go od tyłu delikatnie, bardzo delikatnie zaplatając ramiona wokół jego talii. Cały się spiął. Wiedziałam aż za dobrze jak wiele kosztował go dotyk, dlatego robiłam to subtelnie i powoli.
Stał zupełnie sztywny, jego dłonie zamarły w połowie drogi do półki, trzymając czarny podkoszulek. Zobaczyłam jak jego palce zaciskają się na materiale i lekko drżą. Przesunęłam dłońmi po jego skórze, odsuwając się i zobaczyłam jak jego ciało zaczęła pokrywać gęsia skórka. Nie wiedziałam czy to dobrze, ale raczej w to wątpiłam. Nie był już nastoletnim chłopcem, a ja małą dziewczynką. Był dojrzałym facetem, a ja dorosłą kobietą. Powinnam zachowywać się odpowiedzialniej, powstrzymać swoje potrzeby i dać mu przestrzeń.
Odsunęłam się od niego czując wyrzuty sumienia, gdy jego drżące dłonie wciąż tkwiły w zawieszeniu między walizką, a półką a palce maltretowały biedną koszulkę.
- Ash, przepraszam…
- Moja mama – powiedział zduszonym głosem. Zamrugałam zdezorientowana. Jego mama? Jego mama co? Potrzebował swojej matki? Miał jakiś atak?
- Co z twoją mamą, kochanie? – spytałam czule, bojąc się że zaczął bredzić i być może dostał udaru, bo obmacywałam go bez jego zgody. Co ze mnie za człowiek! Niby wiedziałam, że Ash najprawdopodobniej jest niezdiagnozowanym autystą i jako dorosła, odpowiedzialna i wrażliwa na czyjeś problemy i ograniczenia kobieta, powinnam trzymać łapska przy sobie.
CZYTASZ
Ashes
RomanceZnajdziesz tu: ☀️ grumpy/sunshine 🔥 różnica wieku 🎸 muzycy ⚡️ przyjaciel brata ❤️🔥 hate/love ❤ spotkanie po latach 18+ *Ash i Sunny* HURT#1 ❤❤❤ - Więc na co czekamy? Jutro wylatujesz, a przed nami długa noc, prawda? - powiedziałam, gdy pochylił...