Ash
- Boli cię głowa?
- Tak, potwornie. Wracam do pokoju, dobrze?
- Okej… Ale Hunter przed chwilą pojechał po tego faceta. Będą pewnie za pięć minut, to może jednak wytrzymasz, aby się przywitać?
- Przykro mi, nie dam rady, strasznie mnie boli… Poznacie się, a ja jakoś jutro powinnam poczuć się lepiej…
- Dobrze… Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie, jest w porządku, wystarczy że odpocznę.
- Ale zapowiadają na dzisiaj burze i widać że chyba faktycznie za moment się rozpada…
- W takim razie przyjdę do ciebie w nocy – pochyliła się, aby pocałować mnie w policzek, więc przesunąłem twarz, aby trafiła bliżej ust. Chyba nieco ją to zdziwiło, ponieważ spojrzała wymownie w moje oczy. – Chciałbym, abyś została – wyszeptałem blisko jej warg, a ona delikatnie rozchyliła swoje.
- Zobaczę, jeśli poczuję się lepiej to zejdę do was…
- Mam na myśli, że chcę abyś została… Na dłużej. Ze mną, tutaj… – udało mi się to z siebie wyrzucić i zamarłem w oczekiwaniu na jej odpowiedź.
- Zostanę, Ash – odpowiedziała po prostu – Zostanę… – uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po policzku, i już miałem ją pocałować, kiedy usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi wejściowe.
Sunny odskoczyła ode mnie i bez słowa pognała do siebie, więc byłem dość mocno skonfundowany, ale już po chwili zobaczyłem Huntera wchodzącego do salonu.
Równie dobrze mogłem zostać w swoim pokoju, w końcu Vince miał u mnie tylko przenocować, ale byłem go naprawdę cholernie ciekawy.
Przez te wszystkie lata, kiedy mieszkaliśmy z Hunterem razem, przegadaliśmy całą masę godzin i rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim – z wyjątkiem jego przeszłości. Hunt nie chciał o niej opowiadać, ewentualnie wspominał jakieś sytuacje, które nie zdradzały wiele szczegółów. Jedyną osobą z czasów dzieciństwa, o której lubił mówić był właśnie Vince.
Podziwiał go i wiele mu zawdzięczał. Vinnie pomagał im opłacać rachunki, przynosił jedzenie, opiekował się Sunny, wyciągał Huntera z aresztu kiedy mimo jego zakazów Hunt robił głupie rzeczy, aby zdobyć pieniądze i tak dalej. Pełnił funkcję odpowiedzialnego, starszego brata, pochodził z zamożnej rodziny, wydawał się aż nazbyt rozgarnięty, szczególnie jak na trzynasto- czy czternastolatka, więc ciekaw byłem jaki jest teraz.
Ponad to… Odkąd przyleciała do mnie Sunny, poczułem całym sobą jak cholernie mi jej brakowało. Jak potwornie tęskniłem. Nie chciałem być dłużej sam, chciałem aby została… W głębi serca marzyłem, że być może ona też tego pragnie.
Nie zamierzałem jej przytłaczać moją ponurą osobowością, ale… Gdybym potrafił chociaż trochę otworzyć się na świat, być może umiałbym uczynić ją szczęśliwą? Pragnąłem jej jak niczego na świecie, ale nie mogłem jej zamknąć tutaj, na tym odludzi z dala od wszystkich.
Ja natomiast nie chciałem wracać do Nowego Jorku, całe dorosłe życie mieszkałem w wielkich miastach, otoczony mnóstwem ludzi, i miałem tego dosyć, wolałem osiedlić się w Montanie… Jednak ona była tak bardzo szczęśliwa w Nowym Jorku… Wątpiłem aby zgodziła się ze mną zostać, ale jeśli miałby zdarzyć się cud to musiałem o niego zawalczyć i naprawdę się postarać.
Właśnie w tym celu kilka dni temu zadzwoniłem do Any.
Sunny i Ana strasznie się kochały i uwielbiały spędzać razem czas, obie tęskniły za Montaną i kojarzyły ją z jednym z najfajniejszych okresów naszego życia, więc chciałem aby Sunny dostała chociaż namiastkę tego, co mieliśmy lata temu. Aby miała tu Anę, Huntera, aby ten dom zaczął tętnić życiem, a nie był jedynie norą lub pustą jaskinią. Sunny była dla mnie cholernie dobra, była radością i nadzieją, a mój mrok jak zwykle chłonął zachłannie to światło, które od niej biło i nie chciałem, aby to się kończyło . Na dodatek zamieniła to miejsce, które było dla mnie jedynie pustymi ścianami i zimnym łóżkiem, w prawdziwy dom, do którego chciałbym wracać…
CZYTASZ
Ashes
RomanceZnajdziesz tu: ☀️ grumpy/sunshine 🔥 różnica wieku 🎸 muzycy ⚡️ przyjaciel brata ❤️🔥 hate/love ❤ spotkanie po latach 18+ *Ash i Sunny* HURT#1 ❤❤❤ - Więc na co czekamy? Jutro wylatujesz, a przed nami długa noc, prawda? - powiedziałam, gdy pochylił...