Rozdział 46

959 136 51
                                    

Sunny

Wyszłam z sypialni Asha przeciągając się po jednej z najlepszych nocy w moim życiu, wiedziona zapachem gorącej kawy.

Rany, ależ było cudownie. O ile seks sprzed roku był wspaniały o tyle ten był… Cholera chyba jeszcze lepszy. Co prawda Ash z tym całym gipsem miał mocno ograniczone ruchy, ale byliśmy naprawdę bardzo pomysłowi. Ciągle czułam jego ciało, sposób w jaki mnie wypełniał,  jego usta i język… W ogóle kto by pomyślał że z Asha wychodzi w sypialni taki namiętny kochanek??

Niby rok temu też był niesamowity, ale tłumaczyłam to naszym pożegnaniem, moim dziewictwem oraz tym że był w ciężkim szoku i chciał być delikatny i czuły ze względu na okoliczności, tym czasem tej nocy… Przeszedł samego siebie.

Tak czy inaczej musieliśmy w końcu o tym porozmawiać, ponieważ miałam dość niedomówień. Kochaliśmy się, uprawialiśmy niewiarygodny seks, i opiekowaliśmy się sobą nawzajem, trzeba było w końcu stwierdzić to oficjalnie – byliśmy do cholery razem i zamierzałam zrobić wszystko, aby tak zostało i aby on sobie to poukładał i uzmysłowił. Byliśmy i będziemy parą, nie widziałam innego rozwiązania.

Czekała mnie poważna rozmowa z Ashem, ale w tym momencie po prostu musiałam napić się kawy. Wiedziałam, że Hunter zawsze wstaje wcześniej i parzy rewelacyjną espresso, więc gdy obudziłam się w ramionach Asha, który spał jak zabity, zarzuciłam na siebie szlafrok i ruszyłam do kuchni. W nocy byliśmy dość głośni i odrobinę mnie to martwiło, ale Hunter miał sypialnie maksymalnie oddaloną od pokoju Asha, ponad to padł o dziewiątej zmęczony po podroży, więc raczej nie było szans aby nas słyszał.

Przeczesałam palcami splatane włosy, chcąc przytulić się do swojego brata, za którym cholernie tęskniłam, tym bardziej że wczoraj nie zdążyliśmy pogadać, ale dzisiaj zamierzałam to nadrobić, a poranna kawa była niezłą ku temu sposobnością. Ale gdy weszłam do kuchni nie zobaczyłam Huntera tylko wysokiego, czarnowłosego mężczyznę w czarnej koszuli. Vince odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się delikatnie, a mnie dosłownie wmurowało. Wczoraj w tych ciemnościach nie zauważyłam, że był aż tak onieśmielający.

- Dzień dobry – przywitał mnie i wysunął w moją stronę rękę z parującym napojem – Kawy?

Odchrząknęłam zawstydzona, i założyłam pasmo włosów za ucho biorąc od niego kubek.

- Dziękuję…

- Wyspana? – spytał lustrując mnie zaciekawionym spojrzeniem przeszywających, niemal czarnych oczu.

- Ummm  właściwie średnio  - wybąkałam czerwieniąc się po same uszy, a Vince zagryzł dolną wargę i jedynie pokiwał głową jakby spodziewał, że to powiem. I nagle uświadomiłam sobie jedną bardzo istotną kwestie. Co prawda pokój Hunta znajdował się w bezpiecznej odległości, ale sypialnia Vinca leżała tuż nad sypialnią Asha.

Stropy był cienkie, a ja bardzo głośna. Jęczałam jak ostatnia ladacznica ujeżdżając Asha na jakiś sto sposobów, więc nie było szans aby Vinnie tego nie usłyszał.

- Właściwie też średnio spałem – uśmiechnął się połową ust, po czym zrobił lekko zakłopotaną minę widząc za pewne, że zrobiło mi się słabo i gorąco na myśl o tym jakie odgłosy wydawałam i jak aktywnie spędzałam minioną noc. – Znaczy, w sumie spałem prawie cały czas… - zaczął się tłumaczyć co  było jeszcze gorsze, ponieważ utwierdziło mnie jedynie w moim zawstydzającym przekonaniu i pokazało, że on też czuje się niezręcznie – Zresztą… To pewnie przez zmianę strefy  czasowej. Jutro będzie lepiej.

AshesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz