Rozdział 41

860 137 16
                                    

Sunny

Punkt osiemnasta zadzwonił dzwonek, a moje ręce drżały coraz mocniej.

Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je z rozmachem, gotowa na konfrontację z przeszłością… Która nie nastąpiła. W drzwiach stał tylko mój brat. Uśmiechał szeroko, a ja być może nieco zbyt ostentacyjnie zaczęłam zerkać za jego plecy.

- Cześć Słonko! – Hunt przytulił mnie mocno a ja objęłam go ramionami.

- Myślałam, że miałeś przylecieć z Vincem?

- Tak, ale podjadę po niego później, umówiliśmy się o dwudziestej w takiej kanapie obok której przejeżdżaliśmy. Powiedział, że musi iść na spacer, no i chciał dać nam czas na przywitanie. Mówiłem mu, że to moje pierwsze spotkanie z Ashem od dłuższego czasu i uparł się że nie chce przeszkadzać. Dołączy, a wcześniej trochę pozwiedza. Mam jego bagaż.

- Aha…

- Szczerze, to dobry pomysł. Ash jest wrażliwy na nowe bodźce, chcę się z nim zobaczyć na spokojnie, pogadać, a jak od raz pojawi się Vince to może się zestresować i zamknąć w sobie. Więc tak to wymyśliliśmy…

Właśnie. Skoro nie było Vincenta i miałam sposobność, aby ochrzanić mojego brata bez świadków to zamierzałam z niej skorzystać.

- Nie wiem co ci strzeliło do głowy, przecież wiesz że Ash ma problemy z nawiązywaniem relacji, po co ściągasz tutaj Vinca?

- Sunny, nie zamierzałem go tu zapraszać, Vince planował wynieść się z Nowego Jorku, miał się po prostu ze mną zabrać ruszając w swoją podróż. Przecież nie miałem prawa mu zabraniać ze sobą lecieć. Nie zamierzał zatrzymywać się tutaj, ale kiedy Ash usłyszał że on leci ze mną powiedział, że mam go przyprowadzić i póki nie ogranie sobie miejsca na nocleg, albo nie zdecyduje gdzie ma się przenieść, może zostać na jakieś dwa dni. To była propozycja Asha, nie moja.

- Ale on jest chory, i potrzebuje spokoju.

- Wiem czego on potrzebuje Sunny, znam go lepiej niż siebie. Wiesz czego potrzebuje Ash? Ludzi! Potrzebuje towarzystwa, interakcji, ruchu wokół siebie, inaczej zamyka się w sobie i dziczeje. Opowiadał mi, że kiedy go odwiedziłaś znowu poczuł że żyje. Przypomniało mu się jak spotykaliśmy się tutaj wszyscy, całą rodziną, my, nasi rodzice, wujkowie, Tyler, i cała reszta. Sunny, on był tu zupełnie sam i cierpiał w samotności. Może nie umie nawiązywać znajomości, ale potrzebuje ludzi, nowych i starych przyjaciół, rodziny, miłości i towarzystwa. Nie lubi być sam, nie ważne jak bardzo to sobie wmawia. Wiesz dlaczego Ash tak lubił spędzać ze mną czas, kiedy byliśmy młodzi? Bo go rozumiałem. Byłem delikatny, ale zawsze starałem się popychać go do działania. Widziałem, kiedy zamyka się w sobie, a wtedy razem milczeliśmy, przeczekiwaliśmy trudniejszy czas i zawsze osiągaliśmy nasz cel. Nadal go rozumiem i chcę mu pomóc. Ponad to, to jego demony i nie zabraniaj mu z nimi walczyć. Musi zmierzyć się ze strachem który go ogranicza, musi wpuścić nas do swojego życia, musi wpuszczać do niego różnych ludzi, aby pozostać przy zdrowych zmysłach, a jeśli chce to zrobić, to znaczy że jest na to gotowy. Zaufaj mi, nasza obecność wyjdzie mu na dobre…

Westchnęłam kręcąc głową, wciąż nie do końca przekonana.

- Kiedy żyliśmy w Londynie, nasze mieszkanie zawsze było pełne ludzi, Aaron, Tony, Ja i Ash. Nasi znajomi z uczelni, imprezy, dziewczyny i granie w klubach do samego rana. Ash nie jest aspołeczny, on po prostu zamyka się w sobie, ale potrzebuje przyjaciół żeby czuć się normalnie. Ja i ty, Sunny. Będziemy przy nim i sprawimy że znowu otworzy się na świat. A Vince może nam w tym tylko pomóc, na pewno nie zaszkodzi. Ponad to on nie chce zostawać u Asha, chce tylko przenocować, znaleźć sobie hotel, zobaczyć cię po tych wszystkich latach i tyle.

AshesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz