Rozdział 24

864 144 35
                                    

Sunny

Przechodziłam prawdziwy kryzys, więc wypiłam całą butelkę wina i słuchałam muzyki, chcąc się upić w samotności i przestać przypominać sobie moje niewiarygodnie żenujące zachowanie, oraz reakcję Asha.

Kiedy butelka była opróżniona tańczyłam włączając sobie piosenki pasujące do mojego nastroju. Na początku dobijałam się miłośnymi balladami, ale kiedy poczułam jak kręci mi się w głowie zaczęłam tańczyć do nieco bardziej żywych kawałków, ponieważ wydawało mi się wyrażałam się najlepiej poprzez taniec.

Późną nocą wpadłam pod prysznic, a następnie zerknęłam na zegarek. Wybiła dwudziesta trzecia, a ja wciąż byłam pijana, nieszczęśliwa i samotna. Jakby synchronizując się z moim samopoczuciem na zewnątrz rozpadało się na dobre. Uderzenia piorunów odbijały się echem tworząc ponury, nieco przerażający klimat. Zaczęłam płakać w poduszkę, przytulając mocno swoją kołdrę. Bałam się. Bałam się usnąć, bałam się być sama, nie chciałam myśleć o tym co było, lub o tym co będzie. Byłam przerażona ale nie miałam do kogo zadzwonić. Miałam co prawda przyjaciółki ale nie chciałam nikogo budzić w środku nocy - ani mamy, ani Huntera, ani żadnej z dziewczyn.

Po wielu minutach wpadłam w coś pomiędzy jawą i snem, a wspomnienia sprzed siedemnastu lat weszły nieproszone do mojej głowy bez względu na to jak bardzo starałam się z tym walczyć. Burza zawsze kojarzyła mi się z przyczepą – tam aż nazbyt wyraźnie słychać było każdy, choćby najcichszy dźwięk, a kiedy deszcz był naprawdę ulewny, a pioruny bezlitośnie miotały przecinając niebo błyskawicami, czułam się tam tak bezbronna i przerażona, że nie umiałam tego opisać słowami.

Właśnie podczas jednej z takich nocy rozpoczęło się jedno z moich najbardziej wyraźnych wspomnień jakie miałam z czasów dzieciństwa. Pamiętałam aż nazbyt dobrze to jak tata bardzo się na mnie zdenerwował. To jak złapał mnie i ciągnął po brudnej, mokrej podłodze a ja krzyczałam i płakałam jednak on zdawał się tym zupełnie nie przejmować.

Jego jasne, kręcone włosy były niemal zupełnie mokre od deszczu, a bladoszare, wściekłe oczy miotały błyskawicami dużo gorszymi niż te przecinające złowieszczo niebo.

- Tato, proszę! – krzyknęłam mając nadzieję, że jakimś cudem uda mi się uniknąć lania.

Tęskniłam za Hunterem, nie było go już od dwóch dni, i bałam się że coś mogło mu się stać.

Hunter mówił że wróci, tylko musi zarobić na jedzenie, nie miałam pojęcia co ma na myśli, nie wiedziałam też  jak uda mu się zorganizować coś co moglibyśmy zjeść, ale zazwyczaj wracał najpóźniej wieczorem i dawał mi kolację. A co jeśli coś mu się stało? A co jeśli już nigdy nie wróci?

Tęskniłam też za mamą, a przecież sam Hunter mówił że ona też już nie wróci. Mówił że kiedy tu była nasze życie wyglądało dużo lepiej, ale ja nie umiałam sobie tego wyobrazić.

Tata rzucił mną o lodówkę i zaczął coś krzyczeć, ale nie wiedziałam co, ponieważ bardzo mocno zatkałam sobie uszy. Rozbił butelkę z alkoholem, a ja zapiszczałam widząc jak szkoło rozbryzguje się po całej podłodze.

- Masz tu siedzieć i być cicho, zrozumiałaś? – przysunął się do mnie i szarpnął mnie za ramię – Masz być dokładnie w tym samym miejscu kiedy wrócę, jeśli zobaczę że się ruszyłaś, albo dowiem się, że pisnęłaś choćby słówko, to przez tydzień nie usiądziesz na tyłku, tak złoję ci skórę, zrozumiałaś?

Pokiwałam głową i kiwałam nią w ten sposób cały czas, nawet kiedy ojciec wybiegł z przyczepy, trzaskając drzwiami.

Gdzie był Hunter?

AshesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz