Sunny
Kolejne dni minęły nam zaskakująco szybko i przyjemnie, mimo moich nienajlepszych przeczuć.
Hunter cały czas siedział z Ashem w garażu i byli niemal nierozłączni, ale noce mieliśmy dla siebie, więc nie narzekałam, tym bardziej że Ash czuł się znacznie lepiej, a kiedy zasugerowałam w rozmowie, że łączy nas coś więcej i powinniśmy to w końcu nazwać, wyjęczał że mnie kocha, a potem dodał: „Tak Sunny, o tak nie przestawaj… Yhymmm, będzie jak sobie życzysz, jestem twój… O taaak… „ – mniej więcej coś takiego. Co prawda był wtedy pode mną, a ja siedziałam na jego biodrach wsuwając go głęboko w siebie i właśnie dawałam mu nieziemski orgazm wijąc się na nim niczym tancerka egzotyczna, cała wysmarowana olejkiem kokosowym, ale i tak odniosłam to za sukces.
Ash był wzrokowcem i uwielbiał patrzeć, więc często robiłam mu właśnie takie przedstawienia. Szczególnie lubił sposób w jaki go pieprzyłam i nie mógł wtedy oderwać ode mnie wzroku, więc dla urozmaicenia wprowadziłam właśnie olejek kokosowy, najpierw wykonując dla niego erotyczny taniec podczas którego aplikowałam olejek na piersi, uda, brzuch i tyłek w akompaniamencie wzdychania i pojękiwania, a później kochałam się z nim konkretnie nasmarowana, ponieważ Ash po odkryciu magicznych zdolności tego rodzaju specyfików dosłownie oszalał na ich punkcie. A właściwie oszalał na punkcie mojego ciała. I to dosłownie. Non stop chciał uprawiać seks, a kiedy kończyliśmy, i nawet ja - z moją niemal nieograniczoną kondycją - byłam absolutnie wycieńczona, wsmarowywał w moje piersi i brzuch kolejne porcje olejku, podniecając się na nowo w ciągu kilku minut.
Cholera, było naprawdę gorąco. Nawet w najśmielszych snach nie podejrzewałam go o taki temperament.
Tak czy inaczej, wracając do tematu… Wspomniałam Ashowi o tym że wypadałoby poinformować Huntera o tym co nas łączy i właściwie twierdził że jest na to gotowy, ale postanowiłam dać mu trochę więcej czasu.
W końcu Ash i tak robił ogromne postępy nie tylko w kwestii formy, którą odzyskiwał po wypadku – to że zaprosił Anę ze względu na mnie było najpiękniejszym prezentem jaki mógł mi dać. Wiedziałam, że Ana będzie spędzała czas w Montanie wyjątkowo aktywnie, wyruszając na wycieczki i górskie wędrówki - i to głównie by mieć towarzystwo właśnie na takich wyprawach wzięła ze sobą Ruby, ale mimo to miałyśmy mieć również sporo czasu dla siebie.
Byłam niesamowicie szczęśliwa z takiego obrotu spraw, miałam mieć przy sobie Asha, Huntera i Anę czyli najbliższe mi osoby spędzające ze mną wakacje w miejscu, które kojarzyło mi się najlepiej na świecie.
Vince zniknął właściwie zaraz po śniadaniu kilka dni temu, i od tamtego czasu go nie widziałam.
Oprócz tych kilku słów które zamieniliśmy w kuchni, kiedy podawał mi kubek z kawą nie mieliśmy ani jak porozmawiać, ani jak poznać się chociaż odrobinę. Wyszedł z domu przerzucając przez ramię torbę i z tego co zauważyłam nie wrócił do tej pory. Hunter pisał mi jedynie, że dzisiaj powinien się na chwilę zjawić, ponieważ umówili się w salonie na szesnastą, ale nie czułam już strachu ani nerwów. Minęły jak za dotknięciem magicznej różdżki w momencie w którym zobaczyłam jego twarz. Vince miał w sobie coś takiego… Łagodnego, delikatnego i subtelnego. Mimo tego jaki był onieśmielający czy przystojny natychmiast wzbudzał zaufanie i sympatię.
Żałowałam że nie mam sposobności, aby poznać go choć trochę lepiej.
Również właśnie tego dnia Ana i Ruby wpadły do domu jak dwa huragany, w czasie kiedy Ash z Hunterem jak zwykle przebywali w garażu. Nie mogłyśmy się nacieszyć sobą więc ciągle przytulałam moją przybraną siostrę i chichotałyśmy jak wariatki planując wspólnie całe wakacje, a później wypiłyśmy kawę plotkując i omawiając najbliższą wycieczkę na którą miała wybrać się ze swoją przyjaciółką.
CZYTASZ
Ashes
RomanceZnajdziesz tu: ☀️ grumpy/sunshine 🔥 różnica wieku 🎸 muzycy ⚡️ przyjaciel brata ❤️🔥 hate/love ❤ spotkanie po latach 18+ *Ash i Sunny* HURT#1 ❤❤❤ - Więc na co czekamy? Jutro wylatujesz, a przed nami długa noc, prawda? - powiedziałam, gdy pochylił...