Rozdział 51

816 132 26
                                    

Sunny

Ana i Hunter nie chcieli jechać na wycieczkę sami, ale Ruby uprosiła ich aby to zrobili. Wszystko było opłacone, a nazajutrz miał odbywać się pokaz Perseidów w astronomicznym punkcie widokowym Yellowstone. Ana od dawna marzyła aby to zobaczyć, a następna sposobność miała pojawić się dopiero za rok, więc Hunter stwierdził, że pojedzie z nią i co najwyżej skrócą wyjazd o jeden dzień.

Ruby czuła się już lepiej, ale Ana powiedział że nie pojedzie, jeśli nie będzie miała pewności iż zostanie przy niej Vince, więc mimo że udało mu się znaleźć mieszkanie, obiecał zostać do momentu ich powrotu.

Więc to byłoby na tyle w kwestii wolnego domu i uprawiania seksu w każdym z pokoi, chociaż nie zamierzałam narzekać, ponieważ sypialnia Asha mimo że była przez nas mocno eksploatowana, to naprawdę dawała radę.

Dwa dni nieobecności Any i Huntera minęły szybko, a że Ruby właściwie zupełnie doszła do siebie, w dniu ich powrotu, Vince wyprowadził się na dobre.

Rozmawiałam z nim kilka razy i doszłam do wniosku że jest naprawdę wartościowym i skupionym na pomocy innym człowiekiem, ale ciężko było mi się z nim zaprzyjaźnić, ponieważ cały czas trzymał mnie na dystans i z tego co zdążyłam zauważyć był osobą niezwykle powściągliwą, aż nazbyt dobrze wychowaną, ale też nieco zarozumiałą. Wiele mu zawdzięczaliśmy z Hunterem i naprawdę to doceniałam, natomiast zauważyłam że relacja Vinca i Hunta jest zupełnie inna, bardziej otwarta, tak jakby Vince nie dopuszczał do siebie nikogo oprócz starego przyjaciela z dzieciństwa. Przy mnie i przy Ruby  zachowywał się chłodno, z rezerwą, ale równocześnie zawsze był taktowny i grzeczny.

Tak czy inaczej nie umiałam go rozgryźć i czułam się swobodniej gdy już go nie było. W zamian za to zjawił się Hunter z Aną, którzy przyjechali w porze obiadowej, a Anie przez bitą godzinę nie zamykała się buzia. Opowiadała o deszczu meteorytów, i o tym co zobaczyli, obiecywała mnie i Ruby ze następnym razem weźmie nas ze sobą i wydawała się naprawdę szczęśliwa.

Mój brat natomiast patrzył na nią… Inaczej. Wpatrywał się z dziwnym wyrazem twarzy w jej profil i uśmiechał się delikatnie słuchając jej opowieści. Wyglądał jakby był… Zakochany. I to naprawdę beznadziejnie zakochany,  nie potrafiłam w to uwierzyć, ponieważ oni byli… Byli dla siebie jak rodzina i być może dopatrywałam się czegoś czego nie było, ale oprócz tych spojrzeń… Dotykali się. Nie w jakiś ordynarny sposób, to były jedynie drobne gesty. Muśnięcie dłonią uda, splatanie palców, wymowne zerkanie sobie w oczy, niby nic ale w jakiś sposób to przywodziło mi na myśl tylko jedno.

Więc kiedy wieczorem zostaliśmy sami postanowiłam z nim porozmawiać, aby wszystko wyjaśnić ponieważ nie znosiłam niedomówień. Zamierzałam opowiedzieć mu o mnie i o Ashu oraz zapytać o relację z Aną.

Dlatego kiedy Ana i Ruby zamknęły się w pokoju aby pogadać, a Ash poszedł do siebie, zaciągnęłam brata do swojego pokoju gotowa na poważną dyskusję.

- Dobrze wyglądasz, Sunny – uśmiechnął się do mnie ciepło i odgarnął mi pasmo włosów za ucho.

- Ty też…

- Mam na myśli, że wyglądasz na szczęśliwą. Cieszę się. Chciałbym tylko wiedzieć… Czy ty i Ash? Łączy was coś więcej, prawda?

- A miałbyś z tym jakiś problem?

Hunter pokręcił głową i wypuścił powietrze z płuc.

- Nie, cieszę  się waszym szczęściem, powiedz mi tylko… Czy wyjaśniliście sobie wszystko?

- Tak, wiem o nim wszystko – odparłam z przekonaniem.

- To dobrze… I co, nie masz z tym problemu?

Nie mam problemu z czym?

- Nie, chyba nie…

- Cieszę się. To ważne żebyś wiedziała, lepiej wyjaśniać takie kwestie od razu na początku związku, aby później nie było niedomówień. To dla waszego dobra. Prosiłem Asha już kilka razy żeby powiedział ci o tym i jestem z niego dumny, że się odważył.

Popatrzyłam na Huntera nie mając pojęcia co on chce mi powiedzieć. Ale obawiałam się iż jeśli dam mu znać  o tym, że nie wiem o co chodzi, Hunt wyśle mnie do Asha, abyśmy to wyjaśnili między sobą – czymkolwiek „to” było. A obawiałam się, że Ash nie będzie potrafił powiedzieć mi czegoś co było dla niego trudne, więc postanowiłam pociągnąć mojego brata za język.

- Owszem, zgadzam się z tobą… Oczywiście masz na myśli, że…. – zagadnęłam robiąc sugestywną minę.

- Tak, no wiesz… Że on i ja… Że my… - pomachał ręką i schował twarz w dłoniach – Wiem że to trochę dziwne, ale to przecież przeszłość…

Zmrużyłam brwi patrząc na Huntera z niedowierzaniem.

- Że wy… No tak… To było dziwne – dodałam czując jak robi mi się gorąco. O czym my do cholery rozmawialiśmy?

- Nie planowałem tego… To zdarzyło się tylko kilka razy i wiedziałem że… – zaśmiał się trochę smutno i pokręcił głową – Wiedziałem że on mnie nie kocha, no przynajmniej nie w ten sposób… Że to tylko pożądanie i tylko mu się wydaje. Że znajdzie sobie jakąś wartościową dziewczynę i stworzy z nią związek, ponieważ mimo wszystko zawsze widziałem… Nie ja jestem tym czego on tak naprawdę pragnie…

Wstałam na równe nogi czując jak moje oczy wypełniają się łzami.

- Ty i Ash? Wy? Ty i on?

Hunter spojrzał na mnie i zamrugał zdezorientowany.

- Ale mówiłaś, że wiesz…

- Ale co kurwa wiem,  byliście kochankami? Co was łączyło?!

- Sunny, nie… Proszę, uspokój się…

- I nic mi nie powiedziałeś? Przez ten cały czas?

- Nie było o czym mówić, uspokój się…

Wybiegłam ze swojego pokoju i wpadłam do Asha, który siedział na łóżku i przeglądał telefon.

- Jak mogliście nic mi nie powiedzieć?!… - za mną stanął Hunter, więc spojrzałam na niego, później na Asha, na to jak zerknęli sobie w oczy i cholera… Jak mogłam tego wcześniej nie dostrzec? Wymyślałam Anę, podczas gdy…

Zrobiło mi się niedobrze.

- Czy związałeś się ze mną, ponieważ z nim ci nie wyszło?

- Sunny, czy ty oszalałaś? Co ty jej nagadałeś Hunter?

- Nic… Nic takiego. Myślałem, że ona wie…

Okej, nie mogłam tego słuchać.

Wybiegłam z domu, ponieważ musiałam dość do siebie i uzmysłowić sobie że mój rodzony brat, który wyglądał jak mój pieprzony bliźniak - pieprzył się z moim facetem, którego kochałam odkąd byłam dzieckiem.

Nie byli tylko przyjaciółmi, ale też kochankami.

Jak długo to trwało? Matko, dziesięć lat w Londynie, wcześniej całe dnie spędzali w garażu lub w piwnicy, niby przez cały czas grali, tak jasne… Mama zawsze się śmiała co oni tam tak długo robią…

Zrobiło mi się niedobrze.

- Sunny, uspokój się – Hunter wybiegł za mną i dopadł do auta do którego właśnie wsiadłam – To nie tak… Nie byłem z Ashem, nie w ten sposób, nic nie rozumiesz.

- Był w tobie zakochany?

- Tak, ale…

- Byliście ze sobą w intymny sposób?

- Zależy co masz na myśli, trochę się całowaliśmy…

- Odsuń się, chcę być teraz sama – krzyknęłam odpalając samochód. Hunter się nie odsunął, więc wycofałam do tyłu i ruszyłam przed siebie zastanawiając się gdzie mam do cholery pojechać. A oprócz Asha i pozostałych domowników znałam tu tylko jedną osobę.

AshesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz