Rozdział 52

1.1K 146 11
                                    

Sunny

Wiedziałam gdzie go szukać, ponieważ zostawił nam swój nowy adres na wszelki wypadek i  nawet nie zdążyłam zastanowić się czy powinnam do niego jechać. Co ja gadałam – oczywiście, że nie powinnam. A jednak gdzieś w głębi wciąż byłam tamtą czteroletnią dziewczynką, która ufała mu i kochała go na swój dziecinni, naiwny sposób. Otworzył mi drzwi w rozpiętej koszuli i z wilgotnymi włosami, a ja nie wiedzieć czemu odnalazłam w sobie ukryte do tej pory pokłady śmiałości i natychmiast wtuliłam się w jego klatkę piersiową szlochając głośno.

- Sunny… Co się stało? – objął mnie ramionami, pachniał delikatnym żelem pod prysznic i kojarzył mi się z… bezpieczeństwem. Tak to było dobre słowo.

Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się mocniej, mocząc jego skórę swoimi łzami.

- Chodź… - poprowadził mnie do wnętrza jego mieszkania, zamknął drzwi i pozwolił mi się dalej przytulać – Co się stało? – spytał po paru minutach głaskając dużymi ciepłymi dłońmi moje plecy.

- Hunter i Ash… - odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w twarz.

- Co z nimi…? – odparł łagodnym, nieco zaniepokojonym tonem, a jego ciemne, skośne oczy były przepełnione współczuciem i troską.

- Ukrywali przede mną to, że mieli romans – zapłakałam z niedowierzaniem, uzmysławiając sobie jak niedorzecznie to brzmi w momencie, kiedy to wypowiedziałam, ale cholera to była prawda!

Vince patrzył na mnie przez chwilę z dezorientacją, po czym zagryzł dolną wargę jakby za wszelką cenę próbował się nie zaśmiać.

- Mówię poważnie i to nie jest śmieszne – zmrużyłam na niego oczy.

- Sunny, skarbie… - pokręcił głową – Skąd ty wzięłaś takie informacje?

- Od Huntera! Wiem to z pierwszej ręki, nie zwariowałam…

- Romans? Hunter i Ash mieli romans? To ci powiedział twój brat?

- Tak… Znaczy może nie do końca użył słowa romans…

- Więc jakiego słowa użył…?

- Że… On i on, że oni… - spojrzał wymownie na Vinniego – No wiesz…

- Oni co? Hunter jest heteroseksualny i Ash też, widzę jak na ciebie patrzy, świata poza tobą nie widzi.

- Ale mimo to kochał się w moim bracie… - znów zapłakałam, czując się jak ostatnia kretynka.

- I co z tego?

- Czy ty mówisz poważnie? Co z tego? To mój brat! Widzisz jak my wyglądamy? Jakby ktoś nas skserował, tylko że ja jestem dziewczyną a on facetem…

- Właśnie… On jest facetem. I woli kobiety. Ash też. Zresztą nie wiem czy woli kobiety, ale woli ciebie. Ash jest troszkę inny, chyba zdążyłaś zauważyć? Nie wiem jaką ma orientację seksualną, ale wiem że cię pragnie. To widać.

- Całowali się! I być może uprawiali seks…

- Seks? Słuchaj, nie mam nic przeciwko dwóm facetom w sypialni, co prawda nie w swojej ale ogólnie nie interesuje mnie kto co lubi i kogo pragnie, oczywiście dopóki nikomu nie dzieje się krzywda. To sprawa prywatna i indywidualna każdego, ale znam Huntera i wiem że to nierealne. Naprawdę w to wierzysz? W to że Hunter pozwolił Ashowi się pieprzyć? Albo na odwrót?

- Nie mogę tego słuchać… - przełknęłam odruch wymiotny  nie chcąc sobie nawet tego wyobrażać.

- Hunter powiedział, że uprawiali seks?

- Nie… - odparłam z rezygnacją – Ale że się całowali…

- Wiesz  z iloma osobami ja się całowałem?

Zerknęłam na niego z uniesioną brwią.

- Z wieloma. W tym z chłopakiem i dziewczyną jednocześnie, miałem siedemnaście lat i byłem tak pijany, że ledwo to pamiętam…  – zaśmiałam się na widok jego zniesmaczonej miny. – Sunny, spytaj o szczegóły zanim oskarżysz twojego partnera i rodzonego brata o … Romans – słowo romans wypowiedział takim tonem, że aż przewróciłam oczami. – Niemal nie znam Asha, ale Hunter cię kocha Sunny, oddałby za ciebie życie, i prawie to zrobił. Robił to każdego dnia, opiekował się tobą i… Bez wahania poświeciłby siebie i swoje szczęście, abyś ty miała lepiej. Nie myślał o swoich potrzebach, zawsze tylko o tobie, wiem o tym ponieważ widziałem to na własne oczy. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak on i zaufaj mi prędzej skłóciłby i siebie i ciebie z Ashem niż pozwolił mu cię skrzywdzić. Naprawdę myślisz, że gdyby nie uważał Asha za odpowiedniego dla ciebie, pozwoliłby ci z nim być? Pewnie na początku był w  szoku tak jak ty teraz, ale z biegiem czasu zauważył, że Ash jest zafiksowany tylko na tobie i świata poza tobą nie widzi. Wie to, dlatego chce żebyście byli razem. A to, że kiedyś się całowali, rany spokojnie, to nic takiego. Odrobinę poważniejszą sprawą jest miłość Asha do Hunta, ale ona jak widać dawno minęła. Skoro nawet Hunter to dostrzegł i mimo tego jaki jest nadopiekuńczy w stosunku do ciebie chce waszego związku i szczęścia, świadczy tylko o tym że to jest prawdziwe, Sun. Ash najwyraźniej się zmienił, jego uczucia się zmieniły i kocha ciebie. Nie Huntera, tylko ciebie.

Podniósł moja brodę, więc zerknęłam mu w oczy i przetarłam załzawione policzki.

Cholera, poczułam się podle ponieważ Vince miał rację.

Hunt całe życie opiekował się mną i był dla mnie taki dobry, nie pozwoliłby mnie zranić i sam nigdy by tego nie zrobił… A ja nawet nie pozwoliłam mu się wytłumaczyć. O Ashu nie wspominając…

- To dwóch najważniejszych mężczyzn twojego życia, Sunny. Obaj kochają cię całym sercem i wskoczą za tobą w ogień, więc doceń to i wracaj do nich. Pogadaj z nimi i wyjaśnij wszystko. Wybacz im, i pamiętaj że Ash nie potrafi rozmawiać na takie tematy jak ty czy ja. Niech przekona cię po swojemu, że kocha właśnie ciebie, a to co czuł do twojego brata było tylko szczeniackim zauroczeniem sprzed dziesięciu lat, tak? Jeśli mu się nie uda i wciąż będziesz miała wątpliwości to inna sprawa, ale przynajmniej daj mu szansę.

Pokiwałam głową i wstałam dotykając z czułością jego policzka.

- Jesteś naprawdę kochanym facetem, Vince… - powiedziałam, więc pokręcił głową i uśmiechnął się delikatnie.

- Nie trać tutaj czasu, Sunny. Zaufaj mi Ash jest twój i jego serce również, chciał mi odgryźć głowę nawet kiedy niewinnie zerkałem w twoim kierunku, choćby po to aby tylko pogadać. Był cholernie zazdrosny. Na Huntera z Aną natomiast nie zerknął ani razu.

Zaśmiał się ciepło.

- Na Huntera z Aną?

- Na Huntera z kimkolwiek, na Huntera ogólnie, nie łap mnie za słówka Sun, tylko wracaj do nich bo pewnie odchodzą od zmysłów.

Pokiwałam głową karcąc się w myślach.

- Dziękuję Vince – odparłam, kiedy odprowadził mnie pod drzwi – Kiedyś jakaś kobieta będzie miała prawdziwe szczęście, mając ciebie – stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek zerkając w jego ciemne, łagodne oczy.

- Już współczuję biedaczce – parsknął śmiechem – Pozdrów ode mnie Huntera i powiedz mu, że w weekend wyciągam go na długi spacer po górach.

- Przekażę – odpowiedziałam i ruszyłam w drogę powrotną do domu.

AshesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz