Rozdział 43

843 139 26
                                    

Ash

Spojrzeliśmy na siebie z Wirusem w dość wymowny sposób.

On też mnie nie lubił. Czułem to w kościach. Okej, nie byłem dla niego zbyt miły i cały czas piorunowałem go wzrokiem, może nawet nieco zbyt wymownie ale nic nie mogłem na to poradzić.

- Jeszcze raz ci dziękuję, Ash…

- Nie ma o czym mówić.

- Jeśli potrzebowałbyś pomocy przy zmianie opatrunku, czy cokolwiek…

- Sunny nieźle sobie z tym radzi – przerwałem mu, na co pokiwał głową.

- Ty i Sunny… Jesteście razem?

A co go to do cholery obchodziło?

- Tak jakby – wypaliłem ponieważ chciałem żeby myślał, że ona jest moja. Nie jego. Moja.

- Czyli tak?

- Czyli pracujemy nad tym, ale tak, jest między nami coś więcej – no całkiem nieźle z tego wybrnąłem, aż sam byłem zaskoczony.

- Rozumiem. Wiesz, przepraszam że pytam, ale Sunny wiele dla mnie znaczy.

Spiorunowałem go wzrokiem mrużąc złowrogo oczy.

- Nie w takim sensie jak myślisz, to przecież oczywiste biorąc pod uwagę okoliczności, tylko… Opiekowałem się nią kiedy była mała i… Chciałbym żebyś był dla niej naprawdę dobry, ponieważ ona na to zasługuje, wiesz?

- Sugerujesz. że nie jestem dla niej dobry? – Wirus VV miał wielkie szczęście, że miałem złamana nogę.

- Nie absolutnie nie, tylko… Moja mama była przyjaciółką matki Hunta i Sunny. Hope umarła zaraz po narodzinach Sunny, przez komplikacje poporodowe i… ten skurwiel jej ojciec obwinią ją o to. Dlatego tak źle ją traktował, gorzej niż Huntera, gorzej niż kogokolwiek innego. Hunt oczywiście robił wszystko co w jego mocy aby to na nim wyładowywał swój gniew, ale ona też mocno obrywała i przez pierwsze lata życia w ogóle nie zaznała bliskości, nie licząc tej którą dawał jej brat, ale jak się domyślasz siedmioletni chłopiec nie umiał opiekować się noworodkiem, wiele przeszli, Huner być może więcej, ale… Starszemu dziecku było łatwiej. Ona była malutka… - Vince wyglądał na cholernie przejętego i jakaś część mnie była mu wdzięczna za troskę o Sunny, jednak zdecydowanie bardziej chciałem aby po prostu trzymał się od niej z daleka – Pamiętam jak dzisiaj, kiedy mama przyniosła ją do nas, gdy Sunny miała dwa latka. Ja też mam siostrę, Claire, więc w domu było sporo zabawek. Wziąłem Sunny na ręce,  była taka drobna i cicha, posadziłem ją w tych wszystkich zabawkach, a ona nie ruszyła ani jednej. Patrzyła tylko, jakby się bała. Pamiętałem, że wcześniej przynosiłem jej zabawki i czasami nawet się nimi bawiła… Próbowałem ją czymś zainteresować, ale ona tylko zerkała zaniepokojona, jakby spodziewała się że zaraz ktoś na nią nakrzyczy, bała się ruszyć czegokolwiek... Boże, była taka biedna… W życiu nie widziałem nic równie smutnego.

Zakończył zagryzać wargi, a ja nie wiedziałem co powiedzieć.

- Dlaczego mi o tym opowiadasz? – spytałem martwym tonem.

- Bo chcę żebyś wiedział, ile ona przeszła. Nie chcę żeby cierpiała.

- Hunter coś ci o mnie mówił?

 Vince spojrzał na mnie i już wiedziałem. Na pewno Hunter mu się zwierzał. Tylko z czego? Z tego że kiedyś byłem w nim zakochany, a teraz przerzuciłem się na jego siostrę, i o tym jakie to popieprzone? Czy o tym, że zimny i bezduszny ze mnie dupek? A może o mojej „chorej głowie”? A może o wszystkim?

- Nie mówił nic konkretnego, trochę rozmawialiśmy…

- Och jasne, nic konkretnego – wypaliłem zagryzając zęby.

AshesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz