Rozdział 29

881 138 14
                                    

Ash

Nie chciałem wracać do Daviesów, co było naprawdę dziwne biorąc pod uwagę że był tam Hunter. Ale było mi dobrze przy Sunny. I nie chodziło tylko o to jaka była piękna i że uwielbiałem na nią patrzeć, a kiedy robiła sobie dobrze na moich oczach przeżywałem prawdziwą ekstazę. Miała niewiarygodne ciało i potrafiła się ruszać jak nikt inny. Owszem, Sunny była dziełem sztuki i podniecała mnie jak cholera, ale przede wszystkim chodziło o naszą więź i sposób w jaki mnie traktowała.

Czułem to jak mnie kocha, jak mnie pragnie, a poza tym przy niej nie wydawałem się inny. Oboje byliśmy trochę dziwni i to było fajne, bo nie ocenialiśmy się i nie osądzaliśmy. Akceptowaliśmy siebie i naszą odmienność, podobało nam się to. Przy niej nie musiałem udawać, wyluzowałem się, przez co otwierałem się tak naprawdę na wszystko.

Całe życie myślałem, że powinienem udawać kogoś kim nie jestem, aby ludzie nie mieli mnie dziwaka, ale nie przy niej. Przy niej byłem wolny.

Była moją przyjaciółką, i uwielbiałem spędzać z nią czas. Miałem wrażenie jakby ratowała mnie każdego dnia. No i pozwalała mi na siebie patrzeć, a odkąd zrobiliśmy to ten jeden raz, nie mogliśmy się powstrzymać przed tym, aby robić to codziennie. I cholera to było niesamowite. Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak dobrze, jak wtedy gdy patrzyłem jak przede mną tańczy, zupełnie naga. Marzyłem o całowaniu jej piersi i dotykaniu jej ciała, ale wciąż się bałem. Jednak trzymanie jej na dystans stawało się prawdziwą torturą. Chciałem uklęknąć przed nią i przekonać się jakie byłoby to uczucie być z nią, w niej… Chciałem… Naprawdę wielu rzeczy.

Nie wydawało i się jednak abym na razie umiał się odważyć, a przede wszystkim nie wiedziałem, czy powinienem, no i za nic w świecie nie chciałem jej zranić…

Dzisiaj musiałem się pokazać w domu Hunta, ponieważ dzwonił i martwił się o mnie, a póki co nie powiedzieliśmy mu o tym, że pomieszkuję u Sunny. I chyba na razie wolałem mu o tym nie wspominać, poprosiłem też Sun aby  zostawiła to dla siebie, a ona jak zwykle nie robiła problemu.

Sunny z  niczego nie robiła problemu – to też w niej uwielbiałem.

Więc w środę rano, kiedy Sun poszła do pracy pojechałem do Daviesów i miałem nadzieję, że zastanę Huntera, bo mimo wszystko tęskniłem za nim.

Wszedłem do ich wielkiego domu kierując się do pokoju gościnnego w którym miałem swoje rzeczy, z zamiarem napisania do Hunta, że przyjechałem.

Musiałem też przejrzeć loty do Montany, ponieważ wiedziałem, że w końcu powinienem polecieć do domu, przynajmniej na jakiś czas.

Szedłem szerokim korytarzem, kiedy z jednego z pokoi wyszła dziewczyna i stanęła naprzeciwko mnie, gapiąc się w moje oczy z konsternacją. Ja też się na nią gapiłem i to głównie z jednego powodu -  ciężko było odwrócić wzrok.

Była drobna ale miała bardzo zmysłowe ciało – co rzucało się w oczy przez to że założyła na siebie tylko za duży t-shirt z logo jakiego uniwersytetu, który ledwo zakrywał jej nagie uda. Ale to jej twarz najmocniej przykuwała uwagę – przede wszystkim dlatego, że była naprawdę piękna, ponad to miała czarne włosy i bardzo intensywny zielono-niebieski kolor oczu, a było to rzadkie połączenie.

Ona również przyglądała się mojej twarzy i mimo że moja słodka Sunny i tak była dla mnie bezkonkurencyjna, naprawdę musiałem oddać Anie jedno – wyrosła na piękność.

- Co się tak na siebie patrzycie? – głos Huntera wyrwał mnie z zamyślenia, więc odkleiłem wzrok od twarzy dziewczyny, przesuwając go na swojego przyjaciela.

- Nie wiem. Szedłem do swojego pokoju – Hunt uśmiechnął się w nieco sztuczny sposób i nerwowo stukał nogą o podłogę.

- Ash – powiedziała dziewczyna uśmiechając się do mnie połową ust.

AshesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz