Część 37

3 1 0
                                    

1. Polubiłam Moją kobiecość, doceniłam jej moc i potęgę, zawarłam z nią sojusz i bardzo dobrze się z tym czuję. Oczywiście miło jest, gdy inni także to doceniają i dają temu wyraz, ale i tak najważniejsze jest to, że sama ze Sobą dobrze się czuję. Nie chcę ukrywać tego, co Mi się podoba, co uważam za Swój atut. Skrywać zgrabnych nóg pod długą spódnicą czy szerokimi spodniami, udawać, że nie mam biustu, chowając go w worek szerokiego swetra. Pragnę pokazać wszystkim, jak dobrze się czuję, jak dumna jestem z tego, że mogę być kobietą. to ciekawe doświadczenie i czerpię z niego pełnymi garściami. Po przezwyciężeniu początkowych oporów śmiało idę ulicą, kołysząc biodrami i już nie boję się męskich spojrzeń i uniesionych z aprobatą brwi ani taksujących ze złością lub zazdrością kobiecych oczu. Nawet to polubiłam, bo mówią Mi, że jestem widoczna, że istnieję i to w sposób, który nikogo nie pozostawia obojętnym. Dobrze jest wzbudzać emocje, wiedzieć, że zatrzymują się na Mnie spojrzenia, że przykuwam uwagę, wyróżniam się spośród szarego tłumu wiecznie niezadowolonych i sfrustrowanych ludzi. Kroczyć z uśmiechem na ustach, odrzucając spadając na twarz włosy i mieć świadomość, że wygląda się naprawdę dobrze. To daje power. Obnoszę się z tą Swoją kobiecością, zakładam nogę na nogę, stukam szpilkami, prowokuję widocznym w dekolcie rowkiem między piersiami, zwracam uwagę słodkim zapachem, uwodzę firaną rzęs. Bawię się przy tym doskonale, gromadzę w Sobie tę radość i zadowolenie, żeby przekuć je na jeszcze większą siłę wdzięku. Uwalniam stopniowo siedzącego we Mnie motyla i pozwalam Mu rozwinąć tęczowe skrzydła. I sama się nim zachwycam, żałując, że wcześniej nie dałam Mu szansy. Tak, nie zaprzeczam, to On pokazał Mi, jak bardzo jestem kobietą, uświadomił piękno i to, że mogę być obiektem pożądania. Dodał Mi pewności, której w tym aspekcie wcześniej nie miałam zbyt wiele. To dzięki Niemu uznałam i zaakceptowałam Swoje ciało i odważyłam się je pokazać. Dlatego odwdzięczam się Mu najlepiej jak potrafię, ale mimo Jego zasług ta siła wypływa ze Mnie i należy do Mnie. Spodobało Mi się to, nawet bardzo i będę z ogromną satysfakcją obserwować kolejne zmiany, które pokaże Mi lustro. Stałam się kobietą, bo stanął przy Mnie mężczyzna. Fakt. Jednak ta raz uruchomiona świadomość nie skończy się wraz z Jego zniknięciem. Rozkwitałam, stałam się egzotycznym kwiatem, którego zapach i wygląd sama jeszcze cały czas poznaję. Lubię myśleć w ten sposób o Sobie - kwiat o delikatnym płatkach i subtelnej woni, prowokujący, przyciągający, ale nie dla każdego. Można go podziwiać, wdychać zapach, ale zerwać go może tylko ten jeden, wybrany. To właśnie nagroda dla Niego. Jego przywilej. Tak Mu dziękuję. Naprawdę, bycie kobietą, a przede wszystkim świadomość tego jest wspaniała. Nie oddam tego uczucia już nigdy. I chociaż przyszło niespodziewanie i zupełnie Mnie zaskoczyło, to będę je pielęgnować, bez względu na to, co wydarzy się w przyszłości.

2. Chciałabym być zła. Bezwzględna, pozbawiona serca i zdecydowana. Taka zimna, egoistyczna i zainteresowana wyłącznie Sobą. Znam takie kobiety. Zrobią wszystko, żeby osiągnąć Swój cel, nie zawahają się i nie zastanawiają nad tym, czy kogoś przy okazji skrzywdzą. Nawet jeżeli tym kimś jest Ich mężczyzna. Byłoby Mi dużo łatwiej, gdybym potrafiła pozbyć się troski, a Moja miłość nie byłaby czuła, ale drapieżna i żądna ofiar. Wtedy bez zastanowienia robiłabym to, na co mam ochotę i nie przejmowałabym się skutkami. Mogłabym zadzwonić do Niego wieczorem albo w niedzielę, wymagać spotkania tylko dlatego, że mam na nie ochotę, żądać Jego ciągłej obecności, obrażać się za zbyt długie czekanie na telefon. Bywają chwile, gdy chcę tak właśnie się zachować. Najczęściej wtedy, gdy nie ma okazji do spotkania albo gdy przydarzy Mi się coś przykrego i chciałabym się tym z kimś podzielić. Złość we Mnie narasta i trudno nad nią zapanować. Wtedy przychodzi Mi do głowy myśl, żeby zrobić coś nieodpowiedzialnego, dać upust Swoim emocjom. Przestać się przejmować i zawalczyć o Swoje miejsce w Jego życiu. Nowe miejsce, ważniejsze niż teraz. O prawo do wybrania Jego numeru w każdej chwili, do znalezienia po trudnym dniu spokoju w Jego ramionach. Znam kobiety, które tak robią. Stawiają wszystko na jedną kartę, eliminują na wszelkie sposoby rywalki, używają wszelkich metod, żeby zdobyć władzę nad mężczyzną, którego kochają. Czasami patrzę na te działania z podziwem. Zazdroszczę Im tej determinacji, zdecydowania i szaleńczej odwagi. Nawet tego, że gotowe są poniżyć się czy upokorzyć, byle mieć to, czego chcą. Dzwonią, przychodzą powoli osaczają ofiarę, wzbudzając wyrzuty sumienia, szantażują, grają na wszystkich emocjach. Byle zwyciężyć. I bardzo często Im się to udaje. A Ja? Czy mogłabym tak zrobić? Czasem myślę, że tak. Nawet mam na to ochotę. Szaleć z miłości, nie zwracając uwagi na nic i nikogo. Domagać się należnych Mi przywilejów, wymóc na Nim to wszystko, czego chcę i potrzebuję. Pokazać Mu potęgę Mojego uczucia i siłę emocji, które Mną targają, a które tłumię, sama nie wiem dlaczego. Mogłabym zniszczyć tamtą część Jego życia, w której Mnie nie ma, zrównać ją z ziemią i nie pozostawić wyboru. Musiałby być ze Mną, bo reszta przestałaby istnieć. Rozpętałabym piekło i z radością przyglądałabym się tej cudownej katastrofie, tańczyłabym szaleńczy taniec radości na tych ruinach, byłabym boginią krwawego zwycięstwa, boginią zemsty i Jego lodu. Powstrzymuję się jednak. Udaje Mi się utrzymać na wodzy ten niszczycielski żywioł. Sama nie wiem, co Mni4e hamuje. Nie kocham zbyt mocno? Boję się? Nie, nic z tych rzeczy. Bo czy Ja mam coś do stracenia? Nie, oprócz godności. A tę akurat bardzo Sobie cenię. I jeszcze to, że mogę patrzeć samej Sobie w oczy bez wstydu. Nie chcę, żeby ktokolwiek był ze Mną z przymusu, żeby wracał do domu wieczorem tylko dlatego, że nie ma wyboru. Nie rozumiem też kobiet, które trzymają przy Sobie partnerów siłą albo szantażem. Jak można zasypiać obok kogoś, kto już nie kocha, nie pożąda, nie chce dotykać? Jak można korzystać z Jego pomocy czy pieniędzy, wiedząc, że robi to wyłącznie z poczucia obowiązku, z przymusu, bez radości i chęci. Spotykać w kuchni lub przedpokoju kogoś, kto myślami jest gdzie indziej, tęskni za inną kobietą, pragnie tamtej - to przecież musi być straszne. Nigdy nie pogodziłabym się z czymś takim. Nie potrafiłabym udawać, że jest dobrze, skoro wiedziałabym, że nie jest. Wolałabym, żeby odszedł, niż żeby traktował Mnie jak ciężar, którego nie można się pozbyć, patrzył na Mnie, jakbym była przeźroczysta, bo zamiast Mnie widziałby w marzeniach kogoś innego. Naprawdę współczuję takim kobietom. Wzbudzają Moją litość, bo Ja widzę w Jego oczach prawdziwe zainteresowanie, miłość i pożądanie. Doświadczam tego w Jego słowach, dotyku, pocałunkach. I chociaż nie mogę mieć tego każdego dnia, to przynajmniej w chwilach, gdy jest - jest naprawdę. Wolę to, niż zimną atrapę związku i życie obok kogoś, kto już dawno Mnie nie kocha.

3. Możliwości jest znacznie więcej i wszystkie zdążyłam już Sobie wyobrazić tysiące razy. Któraś z nich albo jeszcze całkiem inna kiedyś w końcu musi stać się rzeczywistością. Wierzę w to, a dzięki tej nadziei trwam w oczekiwaniu i udaje Mi się nie zwariować. Czekam na dzień, w którym będę mogła powitać Go na progu, w którym wejdzie nie na godzinę czy dwie, ale na zawsze, po to, żeby być ze Mną. Dopiero wtedy zyskam prawdziwy spokój. Pełnię Szczęścia i poczuję całkowite spełnienie. Czekam na tę chwilę każdego dnia, odliczam czas, choć nie znam konkretnej daty. Jednak znoszę to cierpliwie, bo Moje uczucie jest silne i prawdziwe. Wytrwam więc tyle, ile będzie trzeba.

4. Mam nadzieję, że poczujecie to wszystko, co czułam, pisząc tę historię i podobnie jak Ja nie pozostaniecie wobec niej obojętni. Wierzę, że spisana przeze Mnie opowieść poruszy Wasze serca i ciała, że doznacie tych samych uczuć, co jej bohaterka - całego spektrum kobiecych emocji. Tych, które można okazywać i o których można mówić, ale i tych skrywanych, czasami nawet przed samą Sobą, niepokojących, nieco tajemniczych, bywa, że w pierwszej chwili trudnych do zaakceptowania. Te pragnienia jednak są, tak jak jest miłość. Silne, nieubłagane, niemożliwe do powstrzymania. Pojawiają się same, często nieproszone, kpią z Naszej woli czy planów. Zmieniają Nasze życie i Nas samych. Tak po prostu jest.

5. Przysiągłem, że będę Ją chronić. Najpierw przed potworami, które czyhały pod łóżkiem, a potem przed tymi, które bezkarnie szwendały się po świecie. Moja obsesja na Jej punkcie nie była normalna, graniczyła z psychopatią, ale była niczym wobec miłości, którą Ją darzyłem. Zabiłem, zniszczyłem i zraniłem tych, którzy wyrządzili Jej krzywdę. Obserwowałem Ją od lat, pragnąłem Jej, a jednocześnie nie chciałem tego zrobić. Byłem Jej aniołem stróżem i demonem, który czaił się w ciemnościach. Była Moja, choć jeszcze o tym nie wiedziała. Chciałem pozwolić Jej żyć własnym życiem, pilnując Ją z daleka. Aż pewnej nocy wszystko się zmieniło. Nie pamięta Mnie. Nie zna Mnie. Są rzeczy, których nie wie. Sekrety, których nie mogę Jej zdradzić, ale jedno jest pewne. Prędzej umrę, niż pozwolę Jej odejść.       

Pasujące do Mnie Cytaty Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz