Część 23

6 1 0
                                    

1. Pomysł na spisywanie tego, co czuję, wpadł Mi do głowy pewnego wieczoru, gdy leżąc samotnie w łóżku, wpatrywałam się w okno i bardzo chciałam zasnąć. Spać, żeby szybciej było jutro, żeby minęły kolejne minuty, żeby choć na tych kilka godzin zapomnieć o czekaniu, tęsknocie, o uczuciu, które przynosi Mi tyle samo szczęścia i radości, co bólu. Pomyślałam wtedy, że gdybym mogła komuś opowiedzieć, co czuję, byłoby Mi trochę lżej. Ale nie mogę. Nie mogę zdradzić Swojego sekretu. Z wielu powodów. Nie chcę, żeby ktoś wiedział o tym, zanim wszystko się dopełni, zanim naprawdę będziemy razem, czyli do chwili, którą nazywam Pełnią Szczęścia. Nie mogę nikomu opowiedzieć o Swoich uczuciach, ale przecież mogę to zapisać. Po to, żeby wyrzucić z Siebie emocje, może po to, żeby kiedyś wspominać, a może i po to, żeby ktoś w przyszłości mógł to przeczytać i przekonać się, że miłość jest piękna, ale i trudna. Jeżeli masz przed oczami Moje zapiski, od razu uprzedzę, czego się z nich na pewno nie dowiesz. Przede wszystkim nie poznasz żadnych faktów o Mnie - gdzie mieszkam, czym się zajmuję, jak mam na imię. Nie zdradzę tych szczegółów nie tylko dlatego, że nie chcę być rozpoznana, ale także dlatego, że tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia. Doszłam do wniosku, że w historii Mojej miłości te fakty są nieistotne, bo odkąd to wszystko się zaczęło, przestały mieć znaczenie i dla Mnie. Nie dowiesz się także niczego konkretnego o Nim. Nie poznasz nawet Jego imienia, ono pozostanie Moją tajemnicą.

2. Te oczy! Widziałam już kiedyś takie. Dawno temu. I też patrzyły na Mnie w taki sam sposób - uważnie, przenikliwie, jakby prześwietlały Mnie na wylot i poznawały najskrytsze myśli. Byłam przekonana, że już dawno utopiłam wspomnienia w mrocznej toni niepamięci, że nie został ani kawałeczek tamtych uczuć, żaden okruch emocji. Minęło przecież tyle lat...A jednak! Ułamek sekundy, zetknięcie spojrzeń i zrozumiałam, że powinnam jak najszybciej stłumić w Sobie to, co poczułam. I przede wszystkim nie patrzeć prosto w tę zieleń, bo wiedziałam, że wystarczy chwila nieuwagi, żebym utonęła w niej bez możliwości ratunku. Tamtego człowieka już nie ma. To, że znałam kiedyś chłopaka, który wiele dla Mnie znaczył, a teraz obcy mężczyzna patrzy na Mnie oczami tamtego, to przecież przypadek, zbieg okoliczności niemających żadnego znaczenia. Nie znamy się, nic o Sobie nie wiemy, nic Nas nie łączy, bo nie może. To tylko wspomnienie czegoś, co istniało dawno temu, a może wcale nie istniało, skoro nie przetrwało pierwszej poważnej próby. Tamten chłopak odszedł, nie ma Go już dawno. Ja też nie jestem już tamtą dziewczyną, mam własne dorosłe życie, poważne sprawy, zaplanowaną przyszłość i panuję nad wszystkim.

3. Czy jesteś szczęśliwa? - Tak. I pamiętam, że poczułam wtedy strach. Bardzo duży strach. Wiedziałam, że cokolwiek odpowiem, On i tak zna prawdę. Wie, jak jest. I co czuję na samym dnie serca. Nawet jeżeli sama się do tego nie przyznaję. Tak, wtedy właśnie poczułam, że On ma tę moc. I wszyscy mogą sobie mówić, że to irracjonalne, ale tak właśnie było i tak pozostało. Tyle, że wtedy jeszcze bardzo się tej świadomości wystraszyłam. Moja odpowiedź była jak wystrzał, który miał Go odstraszyć, sprawić, że nie będzie chciał już niczego. Że zabierze Swoje rzeczy i pójdzie, bo po co miałby zostawać, kiedy Ja już mam Swoje szczęście i niczego zmieniać nie zamierzam. To jedno słowo, które wypowiedziałam, miało zakończyć sprawę, nie dopuścić do powstania czegokolwiek, co mogłoby Nas połączyć. I miało dać siłę Mnie, przypomnieć o latach spędzonych na budowaniu stabilności, zapominaniu o tym, co było. Na tym jednym ,,tak" próbowałam teraz zbudować mur, za którym się schronię. Ja i Moje dotychczasowe życie.

4. Jeden krok w Moją stronę, ułamek sekundy, wypowiedziane słowa nawet nie zdążyły w pełni do Mnie dotrzeć. Poczułam, że Mnie obejmuje, a silne dłonie stanowczo, ale jednocześnie delikatnie przyciskają Moje ciało do czarnej kurtki, przez którą czułam bijące od Niego ciepło. Nic więcej, tylko przytulenie. Po prostu. I tak samo po prostu rozpłynęłam się w tym cieple, w bezpiecznych objęciach. Cały lód, którym próbowałam zamrozić Swoje emocje, stopniał, odsłaniając to, co za wszelką cenę starałam się tłumić. Trwaliśmy tak przez chwilę, a Ja marzyłam, żeby to się nigdy nie skończyło. Dopóki trwało, mogłam czuć się dobrze i bezpiecznie. Jednak wiedziałam, że w momencie, gdy się od Siebie odsuniemy, będę musiała wrócić do rzeczywistości, która teraz będzie już inna. Trudniejsza, a może nawet nie do zniesienia. Nie chciałam, żeby to się skończyło, ale właśnie Ja pierwsza zrobiłam krok w tył. Musiałam. Nie chciałam się rozpłakać, okazać słabości.

5. Na dnie serca, niczym uwierający kamyk w bucie, siedziała tęsknota za TYMI życzeniami, TYM uściskiem i wspólnymi chwilami. Musiałam poczekać, chociaż wcale nie miałam na to ochoty. Bo chciałam być ważna, najważniejsza, ważniejsza niż wszystko inne. A prawdę mówiąc, nawet nie miałam pojęcia, czy pamięta datę Moich imienin.

6. I jak zawsze mnóstwo niejasności, niedomówień. Siedzę więc teraz i zastanawiam się, starając się uporządkować galopujące myśli. Z jednej strony czuję strach. O Niego. Boję się, że robi coś, czego nie powinien. Co to w ogóle może być? Przychodzi Mi do głowy, że Ja chyba w ogóle nie znam tego mężczyzny. Nic o Nim nie wiem, a właściwie wiem tylko tyle, ile On sam Mi powie. Nawet nie mam pewności, że to prawda. Jednak zasiane ziarenko kiełkuje i szybko rośnie. Trująca roślinka nieufności, podlana zazdrością i nawieziona strachem, rozwija się w Mojej głowie błyskawicznie. Nie chcę być oszukiwana, nie jestem taka naiwna, żeby nabierać się na bajki o tajemniczych sprawach. I natychmiast czuję chęć sprawdzenia Go. Kocham Go, ale nie zniosę kłamstwa. Jeżeli mam cierpieć, to przynajmniej będę mogła patrzeć na Swoje odbicie bez poczucia, że jestem idiotką. A jeśli Mu nie zaufam, to jak możemy razem być? Przecież dotychczas nigdy nie znalazłam konkretnego uzasadnienia, jakiegokolwiek faktu, który podważyłby Jego prawdomówność. Chciałabym jeszcze wiedzieć, co w tym wszystkim jest prawdziwe. Czy to, że powinnam Mu zaufać, czy raczej Mój lęk przed ewentualną prawdą i stratą? Jak to w końcu jest - świadomie buduję relację opartą na zaufaniu, czy tkwię w uzależnieniu od mężczyzny, w chorej miłości do Niego, uciekając od prawdy? Nie wiem, nie umiem tego stwierdzić. I czekam na znak. Myślę, czy jest bezpieczny, martwię się o Niego.

7. Taka byłam, bo taka być chciałam. Zadaniowa. Od lat pieczołowicie tworzyłam samą Siebie, lepiłam w pocie czoła i trudzie, wyrzucając to, co przeszkadzało w osiągnięciu celu. A celem było spokojne życie, takie normalne, bez szaleństw, może nieco nudne, ale bezpieczne. Chciałam mieć poczucie, że panuję nad wszystkim, że nic Mnie nie zaskoczy i kontroluję sytuację. Dość miałam nieprzewidywalności, nagłych zmian, zagrożenia. Chcę spokoju - powtarzałam jak mantrę. Żeby to osiągnąć, należało zapanować nad emocjami. Nie poddawać się im, kierować się logiką, rozumem i rozsądkiem. Nie miałam wyjścia, musiałam zabić kawałek Siebie, a jeżeli nawet nie zabić, to związać, zakneblować i wrzucić do ciemnicy najdalszego zakamarka świadomości. I nie wypuścić. Nie było to proste, ale że jestem uparta i konsekwentna, to po wielu latach wreszcie zyskałam poczucie wygranej. Zawodowo było coraz lepiej, pieniędzy Mi nie brakowało, a Mój stosunek do ludzi stał się taki, no powiedzmy, obojętny. Nauczyłam się nie roztkliwiać, podchodzić do wszystkiego rzeczowo, robić konkretne plany i realizować je. Na każdej płaszczyźnie. Stałam się samowystarczalna, nie potrzebowałam niczyjej pomocy, nie byłam od nikogo zależna. I starałam się być z tego dumna. Ze wszystkich sił się starałam, bo tylko ta duma pozwalała Mi w tym wszystkim wytrwać. I nie zamierzałam, po tylu latach pracy nad Sobą, stracić równowagi z powodu jednego przytulenia. Byłam przecież silna. Rzeczywiście, udało Mi się zapomnieć. A właściwie udać, że zapomniałam.

8. Czasem człowiek tak się w Sobie zamyka, że nie widać po Nim żadnych uczuć.        

Pasujące do Mnie Cytaty Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz