1. Nie wiem jak to możliwe ii skąd On zawsze wie o czym myślę, ale tak jest i już. Samej trudno Mi w to uwierzyć, a gdyby ktoś opowiedział Mi podobną historię, byłabym sceptyczna. A jednak tak się dzieje. Łączy Nas coś wielkiego, niemożliwego do racjonalnego wyjaśnienia, jakaś energia ogromnej mocy. Nie można tego nazwać, nie da się zrozumieć, trzeba po prostu zaakceptować i uwierzyć. Bo przecież takie rzeczy mogą się przydarzyć. Ale tylko tym, którzy kochają naprawdę.
2. A myślałam, że już udało Mi się wypłakać wszystkie łzy. Jednak nie, jeszcze są. To chyba ten cały zapas, który zbierałam podczas wszystkich lat, gdy byłam silna i nie czułam niczego. Z dumą mówiłam, że nigdy nie płaczę i nie ma sytuacji, która mogłaby wywołać u Mnie taką reakcję. Najwyraźniej teraz ten zakręcony zbiornik się rozszczelnił, bo choć dokręcam kurek ze wszystkich sił i tak przecieka.
3. Rozmowy telefoniczne, SMS-y i krótkie spotkania. Tak wyglądał Nasz związek. Przez kilka miesięcy płynęłam na fali euforii i tak wielkiego szczęścia, że cały świat wydawał Mi się piękny. Żyłam słowami, Jego zainteresowanie i pewność, że będziemy razem, uskrzydlały Mnie. Czułam się młoda, piękna, a życie wydawało Mi się cudowne. Jednak po kilku miesiącach przyszły Mi do głowy pierwsze niespokojne myśli. Na początku nie były zbyt nachalne, zaledwie delikatnie kłuły w wypełniający Mnie balonik szczęścia, ze złośliwym uśmieszkiem komentując Moje miejsce w Jego życiu. Próbowałam je odpędzić i nawet Mi się to udawało, ale niełatwo zapomnieć o tym, że jest się dodatkiem, chwilową przyjemnością bez zobowiązań, wygodną odskocznią od codzienności. Bardzo chciałam znaleźć konkretne dowody, które zadałyby kres tym natrętnym obawom.
4. Niedobre myśli coraz mocniej wtykały szpilki, a Ja byłam coraz bardziej niepewna, podenerwowana i pełna obaw. Czyżby jednak realizował się scenariusz, który od początku był jednym z wariantów, tym najbardziej banalnym, przed którym ostrzegają wszystkie poradniki dla kobiet? Czy daję się nabrać na piękne słowa, za którymi nie idą czyny? Ogłupiona miłością i pożądaniem łykam podawane Mi słodkie ciasteczka iluzji polane lukrem obietnic bez pokrycia, które wcześniej czy później spowodują mdłości? Zaczęłam podawać w wątpliwość każde Jego słowo. Badałam, sprawdzałam delikatnie, ale uparcie wszystko co mówił. Analizowałam Jego odpowiedzi, szukając nieścisłości lub kłamstwa. Oddychałam z ulgą, kiedy się nie udawało, ale nadal nie wierzyłam, bo wciąż zastanawiałam się, czy rzeczywiście mówi prawdę, czy po prostu dobrze się ukrywa i nie daje przyłapać. Męczył Mnie en stan ciągłej podejrzliwości, ale nic nie mogłam na to poradzić. To było silniejsze ode Mnie, zawładnęło Mną i nie dawało spokoju.
5. Zastanawiam się teraz, dlaczego nie mogę czuć się szczęśliwie przez cały czas? Przecież od wczoraj nic się nie zmieniło. Od wielu miesięcy jest tak samo. Dlaczego więc chwile radości są dużo rzadsze niż te, w których Mi smutno? Problem polega chyba na tym, że brakuje Mi Jego. Chciałabym wszystko przeżywać razem z Nim, widzieć Go cały czas, dotykać i być dotykaną. Mieć pod kontrolą. Tak, właśnie, pragnę mieć GO tylko dla Siebie, na wyłączność, pilnować, żeby nikt Mi Go nie skradł. Tylko czy to ma sens? Wiele lat spędziłam kontrolując wszystko co robię i wszystkich dookoła. Nic dobrego Mi to nie przyniosło. Nie powinnam powtarzać tego błędu. Wiem doskonale, że nie da się nad wszystkim zapanować, a jeśli nawet, to koszty są ogromne. A gdy coś się spod kontroli wymyka, wtedy pojawia się lęk, panika, złość. Nic pozytywnego. Zresztą, czy można mieć człowieka na wyłączność? Przecież On nie jest przedmiotem, rzeczą, którą kupię i będę miała. I tak zrobi, co zechce. Tracę czas na wyobrażanie Sobie sytuacji, na które i tak nie mam żadnego wpływu. Siedzę godzinami, zastanawiając się nad czymś, co być może nigdy się nie wydarzyło i nie wydarzy. Sama zabijam w Sobie radość, nie potrafię przez to cieszyć się z dobrych chwil, które Mi się przytrafiają. Na przykład dzisiejszy spacer - był przecież bardzo miły. Świat nie zmieniłby się, gdyby On szedł ze Mną. Mam prawo do radości nawet wtedy, gdy Go nie ma. Do własnego szczęścia, pojedynczego. Nie ma co udawać, chciałabym być z Nim. Bardzo pragnę Jego obecności, bliskości, rozmowy, uśmiechu. Zachłanna jestem, nie mam dość. Jednak przecież kocham Go silnego, potrafiącego decydować, trochę tajemniczego i nieodgadnionego. Czy chciałabym zrobić z Niego maskotkę, którą przytula się, gdy przyjdzie ochota, a odkłada, gdy nie jest potrzebna? I co powiedziałabym, gdyby On chciał Mnie do czegoś zmusić? Powinnam spróbować i nabrać nieco dystansu do Naszego związku. Wyplątać się trochę z tej obsesji myślenia i czekania, pozwolić Sobie i Jemu na swobodę. Powinnam, ale czy potrafię? Jak oddzielić fakty od Moich wyobrażeń? Jak rozróżnić, kiedy coś Mi się tylko wydaje, a kiedy rzeczywiście pojawiają się realne podstawy dla wątpliwości czy podejrzeń? I wreszcie: jak zyskać pewność, że ta piękna bajka w odcinkach, która Mi się od czasu do czasu przytrafia, kiedyś zmieni się w nieprzerwanie trwający film? Nie znam odpowiedzi na wiele pytań, nie wiem, jaka będzie przyszłość. Marzę o szczęściu, miłości i poczuciu, że jestem dla kogoś ważna. I chociaż przecież to dostaje, to ciągle zadaję Sobie pytanie: czy to na pewno prawda? Skąd we Mnie ta niepewność? Skąd wątpliwości? Czy tamten chłopak i wspomnienie tego co zrobił, tak głęboko siedzą we Mnie, że nie pozwalają Mi teraz w pełni zaufać? Widzę tyle miłości i żaru w Jego zielonych oczach, a jednak ciągle powraca wspomnienie tamtego spojrzenia - też miało w sobie całe piękno świata, a jednak kłamało. Skąd mogę wiedzieć, czy to, co widzę teraz, jest prawdziwe?
6. Nawet kiedy jestem sama, kiedy nie spodziewam się Jego przyjazdu i tak zawsze staram się wyglądać dobrze. Odkąd jesteśmy razem, nie ma już w Mojej szafie miejsca na stary dres i rozciągnięty, sprany T-shirt. Muszę być gotowa, bo gdyby na przykład chciał Mi zrobić niespodziankę albo nieoczekiwanie przejeżdżał niedaleko, nie chciałabym witać Go w starych kapciach czy burym swetrze do kolan. Dla Niego pragnę być piękna. Zawsze. Chcę, żeby On kochał Mnie prawdziwą, a nie jakiś wystylizowany obraz seks wampa. Dlatego stawiam na coś, co nazywam ,,zadbaniem". Noszę to, co lubię - satynowe koszulki do spania, po domu topy i wygodne legginsy, a gdy nigdzie nie wychodzę, pozostaję czasami cały dzień w piżamie.
7. W każdym, kobiecym poradniku, w wielu artykułach, na portalach kobiecych i gdzie tam jeszcze tylko możliwe, wszędzie można przeczytać, że o uczuciu i zaangażowaniu świadczą drobne gesty, takie nieoczekiwane małe dowody pamięci. Czy to wszystko nie są dowody miłości? Czy gdyby Mnie nie kochał, to robiłby takie rzeczy? Zawracałby Sobie głowę podobnymi drobiazgami? Dobrze Mi ze świadomością, że o Mnie pamięta, że stara się to jakoś okazać, dawać Mi tego dowody. Tylko dlaczego ciągle Mi mało? Chcę jeszcze i jeszcze, wciąż czekam na kolejne ruchy potwierdzające Moją wartość w Jego oczach. Czy naprawdę mam tak niewiele pewności Siebie? Jakoś dotychczas żyłam, nie narzekałam na brak męskiego zainteresowania, zresztą nadal nic się w tym względzie nie zmieniło, a jednak Mnie interesuje tylko On. To jakieś szaleństwo, rodzaj opętania czy uzależnienia? Wyrzucam Sobie, że zachowuję się jak wariatka, jak kobiety, z których kiedyś się śmiałam. A teraz sama nie umiem postąpić inaczej.
8. Zastanawiałam się jakby to było, gdybyśmy już razem mieszkali. Nie musiałabym przychodzić, czekać, trzymać się kurczowo Jego ramienia. Pomyślałam, że brakowałoby Mi tego, że naprawdę w jakiś dziwny sposób polubiłam tę ukradkowość, tajemnicę i nawet to oczekiwanie. Stały się częścią Mojego życia i podsycały pragnienie, które szara codzienność mogłaby zniszczyć. Bo czy wącha się kurtkę mężczyzny, który będzie dziś, jutro i pojutrze? Czy przy każdej okazji dotyka się dłoni kobiety, która każdego dnia otworzy drzwi? Nie chciałam tego stracić. Tych drobnych dowodów miłości, gestów pokazujących chęć bycia blisko, świadczących o emocjach i pragnieniach. Były ważne, niezbędne, dawały energię i siłę do życia.
9. Nigdy nie stawiaj nikogo na pierwszym miejscu. Im mniej będziesz dla innych poświęcać, tym bardziej będą się starali, bo wszyscy pragniemy rzeczy nieosiągalnych. Ludzie traktują Nas tak, jak My sami Siebie traktujemy; jak Im pozwalamy. Przemyśl to i postaw Siebie na pierwszym miejscu.
CZYTASZ
Pasujące do Mnie Cytaty Część 2
Poésie,,To właśnie My. Właśnie tacy jesteśmy." ,, Każdy aspekt Mojego życia...