sześć

110 6 1
                                    

Beach Weather
••• Chit Chat •••

Hej rozumie, czy jesteś zwolennikiem zdrady? Będziesz mieć coś przeciwko, jeśli skradnę ci serce? Och, czy jest ono święte? Bardziej, niż próbowałeś to zrobićI powoli pozwalasz temu się rozerwać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hej rozumie, czy jesteś zwolennikiem zdrady?
Będziesz mieć coś przeciwko, jeśli skradnę ci serce?
Och, czy jest ono święte?
Bardziej, niż próbowałeś to zrobić
I powoli pozwalasz temu się rozerwać

•••••

Lloyd był pewien, że nigdy nie zarumienił się tak mocno, jak wtedy, gdy y/n pocałowała go w policzek.

Kiedy drzwi się zamknęły i fala zmartwień Lloyda o uderzenie w głowę uspokoiła się, uderzyło go przypomnienie, że właśnie pocałowała go w policzek. Serce mu zamarło i zszokowany uniósł palce w to miejsce.

To uczucie wciąż nie ustawało, paląc jego nerwy i rozpalając jego duszę. Jego nienaturalny słuch wychwytywał jej bijące serce tuż za drzwiami, które również znieruchomiały. Przeklęła się, przez co przepełniony śmiech utknął mu w gardle, zanim uciekła w głąb domu.

Lloyd odwrócił się od drzwi i kręcąc głową z szaleńczego zachwytu, zszedł po schodach na werandę. Pręgowany kot przebiegł przez ulicę, uderzając łapami o beton.

Nigdy wcześniej nie był całowany przez dziewczynę (oczywiście, tylko w policzek, ale i tak uważał to za pocałunek). Przynajmniej nie przez nikogo, kto nie był matką jego przyjaciela, jego własną matką lub Nyą. I żaden się nie liczył.

Lloyd też nie sądził, że kiedykolwiek czuł tyle, ile czuł wcześniej. To była fala emocji, cały ich potok. Po raz pierwszy od długiego czasu nie czuł na ramionach ciężaru rodu Garmadona. Poczuł się... lekki. Przewiewny. Był szczęśliwy.

Czy to jest to, czego doświadczają normalni ludzie?

Zatrzymał się, gdy na podjazd wjechał samochód, oświetlając go na chwilę światłem. Lloyd był zaskoczony – nie zauważył, że nadjeżdża. Zwykle jego wyostrzone zmysły były cały czas tak pobudzone, że nie można było tego zignorować, ale jego głowę tak zaprzątały myśli o y/n, że choć raz świat był cichy.

Lloyd zesztywniał. Y/n mogła go nie znać, ale to nie znaczyło, że jej matka była taka sama. Zniknąłby w cieniu, gdyby nie został już zauważony.

Usłyszał zmieszane pomruki kobiety, po czym zgrzyt przekręcanych kluczyków i zamierający rynsztok silnika zgasł. Radosne uczucie nieco opadło. Gdyby wiedziała, kim naprawdę był, jaka historia kryła się w jego rodzinie, mogłaby nie pocałować go w policzek – pocałować go na pożegnanie.

Kobieta wyszła. To była matka y/n, widział podobieństwa tak łatwo, jak rozpoznanie, kiedy niebo jest błękitne, a ona zatrzymała się za otwartymi drzwiami. Patrzyła na niego przez chwilę, a on podniósł rękę w niezdarnym powitaniu.

𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐮𝐭𝐭𝐞𝐫𝐟𝐥𝐲 𝐞𝐟𝐟𝐞𝐜𝐭 | 𝐥. 𝐠𝐚𝐫𝐦𝐚𝐝𝐨𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz