Ukłony dla autorki: [przepisywane po raz 1938473]
*Ukłony dla mnie w przyszłości [coś się odwaliło i muszę na nowo tłumaczyć 20 rozdziałów]*
Gdyby to zależało od y/n l/n, czytałaby całe lato. Zagubiona w historycznych książkach, powieściach przygodo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
i kiedy patrzę w moje okno, widząc tak wiele różnych osób, to dziwne, takie dziwne, to dla mnie bardzo dziwne
•••••
TW: atak paniki, lekkie wzmianki o torturach, krew
— Lloyd i ja zademonstrujemy bezgłośną walkę. — Oznajmił Garmadon swoim z niecierpliwością obserwującym go uczniom. — Zwróćcie szczególną uwagę, ponieważ Zielony Ninja będzie bardzo chętny, aby udowodnić swoją wartość, teraz, gdy przyprowadził swoją dziewczynę na widza.
Lloyd był niewzruszony drwiną i chichotami, jakie to wywołało. Ja jednak strasznie się zarumieniłam i musiałam stłumić chęć ukrycia twarzy pod koszulką. Miałam przeczucie, że dość szybko będę musiała przyzwyczaić się do tego, że dokucza mi się w ten sposób.
Lloyd cofnął stopę na podłodze tatami i uniósł pięści. — Myślisz, że jesteś zabawny, staruszku? — Jego uśmiech był ostry jak żmija.
Garmadon przyjął podobną pozycję – dwa lwy napięte do skoku. Humor błyszczał w jego zielonych oczach. — Wiem, że jestem.
Skoczyli, zanim zdążyłam mrugnąć, zmagając się ze sztuką z tamtego przekroczonego czasu. Ich pięści się zamazały, kopnięcia były machinalne, poruszali się tak szybko, że mój mózg z trudem nadążał. Nie miałam pojęcia, kto wygrywa, a kto przegrywa. Wyraz ich twarzy i ostre skupienie jak brzytwa zmroziły mnie do szpiku kości.
Kto kiedykolwiek zmierzyłby się z ninja? Kto by zaryzykował? Na zewnątrz dojo z fontanny tryskała woda. Kap, kap, kap. Nawet to było głośniejsze niż walka, którą toczyli oboje – cicho jak węże i pewni jak wschód słońca. Bicie serca dudniło mi w uszach.
Myślałam, że więź między moim ojcem a córką na strzelnicy była intensywna.
Serce mi zamarło, gdy patrzyłam, jak obaj Garmadonowie fruwają po macie. Jeśli Jay miał rację, że będę musiała walczyć, kiedy spełni się to proroctwo, miałam całkowicie przejebane. Z uprawnieniami czy bez, nigdy nie osiągnęłabym takiego poziomu wiedzy. Ledwo mogłam przeżyć dzień bez przypadkowego wpadnięcia na coś i uderzenia się w palec u nogi.
Co oni sobie myśleli? Co myślał los?
W środku mojego własnego święta–nieszczęścia, Lloydowi udało się pokonać ojca. Klaskanie pozostałych uczniów przywróciło mi rozsądek, a kiedy to zrobiłam, zauważyłam, że Lloyd posyłał mi zadowolony uśmieszek.
— Pod wrażeniem? — Zapytał Lloyd. Jednak zbyt szybko zakończył walkę, gdy Garmadon machnął nogami, a jego syn upadł na podłogę jak kamień. Jęknął.
Obróciłam głowę, żeby była na poziomie Lloyda. — Byłam pod wrażeniem. — Z naciskiem na czas przeszły.
Lloyd przewrócił oczami, ukrywając grymas. Garmadon zaśmiał się na moją ripostę w sposób, w jaki robili to starzy ludzie, i pomógł synowi wstać.