The Clash
••• London Calling •••Londyn wzywa do odległych miast,
teraz wojna została wypowiedziana i bitwa dobiegła końca,
Londyn wzywa do podziemnego świata,
wyjdźcie z szafy, chłopcy i dziewczęta•••••
TW: fantastyczna krzywda, manipulacja
Kolano Chena podskakiwało, gdy siedział przy biurku i przygryzał koniec długopisu, przewijając zawartość laptopa.
Miał szukać możliwych miejsc kempingowych na zbliżającą się rodzinną wycieczkę na Boże Narodzenie, ale jego uwagę ciągle przykuwały reklamy w wiadomościach, które pojawiały się na każdej stronie internetowej – Zielony Ninja był zawsze głównym tematem.
Dręczyło go poczucie winy.
Chen odsunął się od biurka i westchnął, przesuwając dłońmi po twarzy. Odkrycie, że Lloyd był Zielonym Ninja, było monumentalnym sygnałem alarmowym. Kiedyś napawał się kopniętym na krawężnik Lloydem, czując moc, gdy go poniżano, a teraz…
Boże, był kretynem.
Chen poszedł w ślady wszystkich innych i wykluczył Lloyda, nawet nie wiedząc dlaczego. Dręczenie go, wyzywanie i zamienianie jego życie w piekło. Lloyd nie był Lloydem w mieście, był robakiem do zgniecenia. Był tylko żałosnym synem złego tyrana.
Który był jednocześnie wybawicielem miasta.
Chen odrzucił głowę do tyłu. — Kurwa. — Szepnął, bo naprawdę miał przejebane. Miał wrażenie, że z jego pola widzenia usunięto mroczną warstwę i teraz widział wyraźnie. Jasne, podążał za tłumem, ale to nie znaczyło, że nie był okropnym dupkiem. Powinien już dawno wyciągnąć głowę z tyłka.
Zielony Ninja. To wszystko było takie... zaskakujące. Obrzucał obelgą za obelgą, popychał go na szafki, gardził tym, który strzegł jego domu. To było potwornie popierdolone. To było popieprzone na okropnym poziomie. Lloyd mógł w każdej chwili odwrócić się i pokonać go, ale tego nie zrobił. Po prostu wziął to wszystko na kark.
Chen zamknął oczy, gdy jego pamięć przeleciała przez ostatnie kilka lat. Ile razy unieszczęśliwił Lloyda? Za co? Za bycie synem lorda Garmadona, nad czym nawet nie miał kontroli? Co dało Chenowi prawo? Co dało komukolwiek prawo?
Kiedy stał się tak ślepy? Kiedy stał się tak okrutny?
— Che-Che?
Chen podniósł wzrok, słysząc swój pseudonim. Jego młodsza siostra Bethany stała w drzwiach ze swoją ulubioną pluszową lalką w ramionach. Kiedy weszła, usiadł prosto z uśmiechem.
— Hej, pszczółko. — Przywitał się. Mała dziewczynka wspięła się na jego kolana i przytuliła się z lalką do jego piersi. Uściskał ją równie mocno.
CZYTASZ
𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐮𝐭𝐭𝐞𝐫𝐟𝐥𝐲 𝐞𝐟𝐟𝐞𝐜𝐭 | 𝐥. 𝐠𝐚𝐫𝐦𝐚𝐝𝐨𝐧
FanfictieUkłony dla autorki: [przepisywane po raz 1938473] *Ukłony dla mnie w przyszłości [coś się odwaliło i muszę na nowo tłumaczyć 20 rozdziałów]* Gdyby to zależało od y/n l/n, czytałaby całe lato. Zagubiona w historycznych książkach, powieściach przygodo...