Ukłony dla autorki: [przepisywane po raz 1938473]
*Ukłony dla mnie w przyszłości [coś się odwaliło i muszę na nowo tłumaczyć 20 rozdziałów]*
Gdyby to zależało od y/n l/n, czytałaby całe lato. Zagubiona w historycznych książkach, powieściach przygodo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
mam głowę w chmurach, licząc wszystkie moje gwiazdy w moich uszach, powiedział, że świat jest nasz idź do piekła i wróć, tylko ulecz moje rany bo tak się dzieje, zła strona księżyca
•••••
TW: krew, flaki, wzmianki o ✨stosunku✨
Obudziłam się z kotem zwiniętym po lewej stronie mojego ciała, i Lloydem przywartym do prawej.
Miło było obudzić się w prawdziwej sypialni Lloyda. W przeciwieństwie do jego pokoju w Perle, ten wydawał się odrobinę bardziej przytulny i nie przypominał mi wszystkich tych chwil, gdy budziłam się sama i zapłakana. Zasłony nie były zasłonięte (jak tylko weszliśmy poprzedniego popołudnia, padliśmy na łóżko i zasnęliśmy), a południowe słońce przebijało się przez klony i liście wiśni. Jego ramię obejmowało moją talię. Jego powolny, senny oddech rozwiewał moje włosy.
Ptaki gwizdały w ogrodzie, przelatując nad gałęziami i między drzewami. Pies szczekał w oddali, i towarzyszył mu dziewczęcy śmiech. Łóżko Lloyda pachniało nim. Nie umknęło mojej uwadze, że dotychczas widziałam jego sypialnię tylko raz, a teraz zostałam u niego na noc. Jak chętnie pozwolił mi wejść do swojego sanktuarium, do przestrzeni tak dla niego bezpiecznej.
I miło byłoby się obudzić dziś rano (po południu?), gdybym nie miała najstraszniejszej migreny ze wszystkich.
Zamknęłam oczy, by osłonić się przed nieprzyjemnym blaskiem słońca wpadającego przez okno i skrzywiłam się, czując przeszywający ból przeszywający środek mojej czaszki. Myślałam, że ta lecznicza herbata miała, nie wiem, leczyć? Chociaż podejrzewałam, że reszta ciała nie bolała mnie aż tak bardzo, jak się spodziewałam. Jęknęłam i obudziłam chłopaka obok mnie. Przeciągnął się pod kołdrą z wielkim westchnieniem.
— Dobry, słońce. — Przywitał się Lloyd głosem, w którym słychać było, że starał się zachować ciszę. Jego przyjemne nucenie sprawiło, że w moich uszach zaczęło głośno dzwonić.
Tłumiąc jęk, wbiłam głowę pod poduszkę i zapadłam się w ciemność. Zawsze nienawidziłam migren. Towarzyszące temu ogromne wyczerpanie tylko pogłębiło uczucie zmęczenia spowodowane walką z armią duchów i nadużywaniem moich mocy.
Dłoń Lloyda przesunęła się wzdłuż mojego ramienia, do łokcia i z powrotem. Zrobił to kilka razy, po czym zniżył głos do łagodnego mruczenia.
— Boli? — Zapytał ostrożnie.
— Migrena. — Jęknęłam spod poduszki.
— Och, nie. — Powiedział ze współczuciem, równie cicho. Jego dłoń pocierała moje ciało w postaci kręgów. — To jest najgorsze.