Ukłony dla autorki: [przepisywane po raz 1938473]
*Ukłony dla mnie w przyszłości [coś się odwaliło i muszę na nowo tłumaczyć 20 rozdziałów]*
Gdyby to zależało od y/n l/n, czytałaby całe lato. Zagubiona w historycznych książkach, powieściach przygodo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
woda leciała, dzieci biegały zabrakło ci czasu pod górą, złota fontanna Czy modliłeś się przy kapliczce larów?
•••••
TW: śmierć? krew, słaby fiask, wymioty
Jej Wybitność wzniosła się na nowe wyżyny, oplatając mackami domy, które poświęciła jej armia duchów. Moja szyja wciąż wyginała się do tyłu, a ona rosła coraz wyżej, aż dotknęła obrzydliwych chmur.
Poczułam się jak mrówka, chowając się pod jej cieniem. Pokonanie Wybitnej wydawało się niemożliwe już wcześniej, ale jak mieliśmy ją powstrzymać, skoro była w takim stanie? Była mityczną rzeczą, bestią grozy. My byliśmy w porównaniu z nią punkcikami. Nawet dziura, którą Lloyd zrobił w jej boku podczas ucieczki, zaczęła się zrastać.
Podniosłam ramiona, by bronić statku i zatoczyłam się, nogi miałam lepkie od zmęczenia, które w końcu mnie pokonało. Zatoczyłam się na bok taty i jęknęłam. Mocno objął mnie ramieniem i odciągnął od barierki.
— Dosyć już bohaterstwa na jeden dzień. — Powiedział tata, sadzając mnie obok dwójki zaskoczonych dzieci. — Musisz zrobić sobie przerwę.
— Ale ja jestem tylko...
— Jesteś tak samo uparta jak twoja matka. — Powiedział tata i wyrwał mi pistolet na wodę z rąk. Sięgnęłam po niego bezwładnie, po czym jęknęłam, gdy wyciągnął paczkę chusteczek nasączonych solą fizjologiczną i zaczął wycierać krew z mojej twarzy. — Jezu, y/n, spójrz na siebie. Dlatego nie chcę, żebyś kręciła się z ninja.
— Każdy jest krytykiem. — Mruknęłam.
— Jestem, gdy wyglądasz, jakbyś powinna wziąć udział w przesłuchaniu do kolejnego remake'u Carrie.
Auć. Ale i sprawiedliwie.
Dostrzegłam swoje odbicie w jednym z okien łodzi i zgodziłam się, że wyglądałam jak statystka w jakimś makabrycznym horrorze. Miałam nadzieję, że nie przysporzę dzieciakom siedzącym obok mnie koszmarów. Miałam też nadzieję, że nie wezmą mnie za Zielonego Ninja, skoro miałam na sobie jego gi.
...właściwie, to stworzyło zupełnie nowy świat problemów. Co powiedział Lloyd, gdy Chen się o nim dowiedział? Czy jest coś na temat wdrożonych przez nich środków bezpieczeństwa? Miałam nadzieję, że uda się to zrobić w przypadku całej wioski, bo byłam pewna, że połowa z nich już dostrzegła przynajmniej jedną naszą twarz.
Ale o to mogłam się martwić później. Moim głównym zmartwieniem był brak możliwości przygotowania się na atak Wybitnej oraz fakt, że mój chłopak zaginął gdzieś w jednym z Szesnastu Królestw, walcząc z duchem, który go kiedyś opętał. Bitwa była daleka od zakończenia, ale mój udział w niej na pewno już tak.