Ukłony dla autorki: [przepisywane po raz 1938473]
*Ukłony dla mnie w przyszłości [coś się odwaliło i muszę na nowo tłumaczyć 20 rozdziałów]*
Gdyby to zależało od y/n l/n, czytałaby całe lato. Zagubiona w historycznych książkach, powieściach przygodo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
idź w ciszy, nie odwracaj się w milczeniu, twoje zamieszanie, moja iluzja, noszona jak maska nienawiści do samego siebie, konfrontuje się, a potem umiera, nie odchodź
•••••
Zanim Lloyd w ogóle pomyślał, żeby wciągnąć mnie do klasztoru na wycieczkę, powierzchnia wody przed nami zafalowała i wzniosła się w przypominającą serpentynę rurę, po czym wystrzeliła i owinęła się wokół jego talii.
— Uch... — Powiedziałam, patrząc w dół na wodną linę.
Lloyd miał wystarczająco dużo czasu, aby podążyć za moim wzrokiem, zanim został wciągnięty z powrotem do stawu. Sapnęłam, słysząc tę nagłość, gdy prześlizgnął się po powierzchni, a ja byłam niepewna, czy mam się bać, czy śmiać. Powstrzymałam się od zdławionego, oszołomionego chichotu.
Lloyd wynurzył się z wrzaskiem i wściekłymi, czerwonymi oczami. Skierował je obok mnie, gdzie z powietrza pojawiła się Wodna ninja. Patrzyłam na jej bezgłośne przybycie i położyłam rękę na sercu, żeby je uspokoić.
Ninja. Chcieli, żebym pewnego dnia dostała zawału serca.
— Nya! — Krzyknął Lloyd, gdy z zaciśniętymi zębami zaczął płynąć z powrotem do trawiastego brzegu. — No weź!
— Jesteś prawdziwym idiotą! — Odwarknęła Nya, jej wściekłość była żywa. — Wiesz, na jakie niebezpieczeństwo mogłeś ją narazić? To nie tak, że twój motor jest dokładnie niepozorny, geniuszu!
Zerkałam to na dwóch mistrzów ninja, powoli ściągając kurtkę. Nie znałam Nyi dobrze, ale teraz już wiedziałam, żebym nigdy nie stawała na jej złej stronie. Jej wściekła twarz była przerażająca.
— Och, rozchmurz się. — Mruknął Lloyd, wyciągając się z jeziora kaskadą wody. Uklęknął i ścisnął kurtkę. — To nie jest tak, że nigdy wcześniej nie zabieraliśmy ludzi motorami.
— Tak, i za każdym razem, gdy tak się działo, wybuchały skandale. — Syknęła Nya, szturchając go w pierś. — Ale tym razem nie było żadnego usprawiedliwienia atakiem!
Lloyd westchnął ciężko. — Nya, proszę, właśnie wróciliśmy...
— Nie złość się na mnie za odgrywanie roli lidera, kiedy to ty się obijasz. — Nya przerwała mu z grymasem. — Kocham to, że jesteś szczęśliwy i w ogóle, ale naprawdę, Lloyd, musisz pamiętać, kim jesteś.
Na jej przypomnienie twarz Lloyda poszarzała. Nya z westchnieniem opuściła głowę w dół i ze zmęczeniem przesunęła dłonią po czole. Zwróciła na mnie swoje burzliwe spojrzenie, a ja starałam się, jak mogłam, nie wzdrygnąć, na wypadek gdyby jej wyraz twarzy też się na mnie skrzywił.