Ukłony dla autorki: [przepisywane po raz 1938473]
*Ukłony dla mnie w przyszłości [coś się odwaliło i muszę na nowo tłumaczyć 20 rozdziałów]*
Gdyby to zależało od y/n l/n, czytałaby całe lato. Zagubiona w historycznych książkach, powieściach przygodo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Marzenie o lepszym życiu, takim, którego nikt nie nienawidzi Uwięziony w stanie urojonej łaski Odbyłem pielgrzymkę, by uratować rasę ludzką Nigdy nie rozumiejąc, że ta rasa już dawno minęła
•••••
ZRZUT WIEDZY ZRZUT WIEDZY ZRZUT WIEDZY.
Klasztor położony był na skraju doliny, otoczony lasami i podnóżem Alp Płaczących, zakryty nocą i usiany deszczem. Miejsce wyglądało, jakby zostało wyrwane prosto z jednej z moich książek do historii. Wyglądał prawie na starszy niż sama kraina.
Był czerwony, co było widać w gasnącym świetle zmierzchu. Ciemne kolumny rozgałęziały się na patio, otaczając cały front budynku. Jego wielopoziomowe dachy zakrzywiały się w tradycyjnym stylu, który już dawno wyszedł z mody i mówił o swoim wieku. Budynek ciągnął się po obu stronach, a następnie w kierunku drzew za nim, tworząc trzy długie sale w kształcie litery C.
Przed nami znajdował się duży staw, otoczony żwirowym podjazdem i odbijający ciepłe światła wlewające się z okien klasztoru. Pośrodku znajdował się wspaniały posąg smoka wykonany ze skały, z rozpostartymi skrzydłami i wyciągniętymi ku niebu. Garażu nie było. Zamiast tego z przodu stało kilka samochodów osobowych i dostawczych. Niektóre z nich wyglądały na będące w trakcie naprawy.
Widok rozbitej Hondy Civic z lat 80 zaparkowanej przed miejscem tak magicznym jak to, przyznaję, przyprawił mnie o ból kręgosłupa szyjnego.
Zszokowana zwróciłam się do Zielonego ninja, gdy prowadził nas w stronę schodów do frontowego wejścia. — Mieszkasz tu?
Moje niedowierzanie wydało mu się zabawne. — Jestem ninja.
— Mieszkasz tu?! — Powtórzyłam.
— Tak. — Zaśmiał się, wchodząc po schodach. Gapiłam się na wszystko, na co mogłam, próbując zapamiętać to miejsce. Nigdy wcześniej nie widziałam na własne oczy tak pięknej budowli.
— To wspaniałe. — Powiedziałam, muskając opuszkami palców rzeźbione kolumny, gdy je mijaliśmy. Z wiekiem stały się gładkie. — Co jest na rzeźbach?
— To nasza historia. — Odpowiedział, zatrzymując się na chwilę, abym mogła spojrzeć. — Bitwy, które się odbyły i te, które dopiero nadejdą.
Zmarszczyłam czoło, gdy wpatrywałam się w wygrawerowanych oni obnażających kły. — Jak to działa?
— To sekret Sensei'a. — Powiedział, po czym przeniósł ciężar ciała na jedno ramię i zakrył mi oczy dłonią. Zesztywniałam. — Na wypadek, gdyby inni zostali zdemaskowani. Czy coś widzisz?