Metro Boomin
••• Hummingbird •••i koliber,
nigdy nie mogę odzobaczyć
co mi pokazałeś
zostań, zostań ze mną•••••
Cisza przed burzą
TW: głęboka woda/ocean
Białe żagle powiewały na delikatnym wietrze, tworząc kakofonię zmarszczek. Były wyższe niż nawet drzewa otaczające uziemiony statek. Patrzyłam na Statek szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia.
Był poranek przed Nowym Rokiem i zespół – poza Lloydem – przygotowywał Perłę na wyjazd, podczas gdy reszta zespołu przeprowadzała patrol. Po wielu przekonywaniach, błaganiach i zapewnianiu mojej mamy, że Lloyd i ja będziemy spać w oddzielnych pokojach, w końcu pozwolono mi płynąć.
Poczułam się trochę dziwnie, zostając podrzucona przez moją mamę do domu Lloyda, gdy jego w ogóle nie było w pobliżu. Na poranek miał zaplanowany jakiś trening. A potem stanie przed statkiem takim jak Perła… gdyby moja głowa była śrubą, odpadłaby od tego, jak bardzo się kręciła.
— Wyjaśnij jeszcze raz fizykę, w jaki sposób to coś może latać? — Mruknęłam, pochylając się w stronę Nyi, gdy przechodziła obok ze swoją kosmetyczką. Zachichotała i poklepała mnie po ramieniu, idąc, choć nie zatrzymała się, żeby doprecyzować, o co prosiłam. Zamiast tego odwróciłam się do jej brata, który szedł za nią.
Kai rzucił torbę pod nogi – oczywiście czerwoną, bo kim są ninja, jeśli nie są dopasowani kolorystycznie – i wyciągnął ręce nad głowę. Spojrzał na Perłę i zmrużył oczy przed blaskiem słońca wyglądającym zza masztu.
— To dziecko Jay'a. — Odpowiedział Kai. — Nya pomaga mu w utrzymaniu, a Zane przy schematach, ale to Jay stoi za tym wielkim mózgiem. — Władca Ognia zniżył głos i ściszył głośność. — Ale jeśli zapytasz go, jak to zrobił, nigdy już nie uciekniesz.
To mnie nie przestraszyło. Bałam się wielu rzeczy, ale nauka nigdy nie była jedną z nich. Podobnie jak niepohamowany brak entuzjazmu Jaya. Ale spojrzenie, którym obdarzył mnie Kai, sprawiło, że poczułam, że powinnam się bać. To był człowiek z osobistym doświadczeniem.
— Gdzie jest Lloyd? — Zapytałam, zamiast otwierać puszkę z robakami. Rozejrzałam się niezręcznie, jakby miał wyskoczyć zza rogu i krzyknąć: Mam cię! — Trochę dziwnie jest tu bez niego.
Kai zmarszczył brwi. — Czy nie jestem wystarczająco dobrym towarzystwem? Jestem zraniony.
— Nie! Nie, j-ja po prostu... — Moje jąkanie ustało, kiedy zaśmiał się i szturchnął mnie w ramię. Moje policzki zapłonęły ze wstydu.
— Musisz nauczyć się relaksować, y/n. — Powiedział Kai, po czym podniósł torbę i zarzucił ją na ramię. — Jest na jednym ze swoich specjalnych treningów dla Zielonego Ninja ze swoim tatą. Powinien wkrótce wrócić. — Posłał mi uśmiech. — Staraj się za nim nie tęsknić, okej? Przyprawia mnie to o mdłości.
CZYTASZ
𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐮𝐭𝐭𝐞𝐫𝐟𝐥𝐲 𝐞𝐟𝐟𝐞𝐜𝐭 | 𝐥. 𝐠𝐚𝐫𝐦𝐚𝐝𝐨𝐧
FanfictionUkłony dla autorki: [przepisywane po raz 1938473] *Ukłony dla mnie w przyszłości [coś się odwaliło i muszę na nowo tłumaczyć 20 rozdziałów]* Gdyby to zależało od y/n l/n, czytałaby całe lato. Zagubiona w historycznych książkach, powieściach przygodo...