Ukłony dla autorki: [przepisywane po raz 1938473]
*Ukłony dla mnie w przyszłości [coś się odwaliło i muszę na nowo tłumaczyć 20 rozdziałów]*
Gdyby to zależało od y/n l/n, czytałaby całe lato. Zagubiona w historycznych książkach, powieściach przygodo...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
to nie zagadka, to kamień milowy na śliskim zboczu, pociągnie cię w dół nigdy wcześniej cię takiego nie widziałem
•••••
TW: wzmianki o wymiotach, pocałunku/zalotach, napaści
Jay i ja krzyknęliśmy, a nasze słowa odbiły się echem w ciemności, która szybko nas pochłonęła. Byłam pewna, że jeśli ścisnę jego dłoń mocniej, to ją złamię.
Gdy tak koziołkowaliśmy w powietrzu, poważnie rozważyłam, czy naprawdę ufałam zespołowi, choć na tego rodzaju jasność było już trochę za późno. Czekałam na uderzenie i miałam nadzieję, że moja śmierć będzie szybka.
A potem ściany wokół nas zakrzywiły się, aż nas złapały, a nasz pęd sprawił, że spadliśmy w dół ogromnej rynny lodowej. Moje krzyki stały się cichsze w konsternacji. Jay zaczął się śmiać.
— Ślizg po lodzie! — Zawołał, dopasowując się do wiatru naszej prędkości. — Dziadek Lloyda był najfajniejszy!
— Mówisz mi, że ryzykowałam życie siedemnaście razy w tej jaskini, żeby sobie zjechać? — Nie mogłam w to uwierzyć. Dostałam ataku paniki na widok zjazdu?!
Ręka Jaya wyślizgnęła się z mojej, gdy kręcił kółka na lodzie, chichocząc maniakalnie. Wpatrywałam się w skaliste sklepienie nad nami i rozważałam uduszenie Uchū w życiu pozagrobowym.
— Hej–hej! — Jay wirując zawołał do Nyi i Kaia, których zaczęliśmy doganiać. Zjeżdżali po innym torze i rozjaśnili się, gdy nas zobaczyli.
— Udało wam się! — Wykrzyknęła Nya z zachwytem. Krzyknęła, gdy jej ślad nagle zniknął z pola widzenia. Jay i Kai zderzyli się, splątali kończyny i zaczęli rzucać przekleństwami.
— Nie sądzę, żeby zdrowie i bezpieczeństwo na tej przejażdżce były na odpowiednim poziomie! — Krzyknął Kai.
— Prawdopodobnie było to miliard lat temu. — Zaśmiał się Jay. Wskazał na nadchodzącą pętlę. — Uwaga!
Jechaliśmy na tyle szybko, że nie spadliśmy z wysokości łuku, ale czułam, że robi mi się niedobrze. Zakryłam usta dłońmi i skrzywiłam się. Miałam nadzieję, że ta przejażdżka wkrótce się skończy, bo nie chciałam myśleć o tym, co by się stało, gdyby trwała dłużej.
Pojawili się Cole i Zane, wpadając w naszą drogę z krzykami pełnymi zarówno radości, jak i przerażenia. Nya w jakiś sposób pojawiła się z góry i wylądowała tuż przed Zane'em, wydając przy tym piskliwy okrzyk.
— Owww. — Poskarżyła się i zaczęła dryfować po lodzie, aż zaczęła zjeżdżać po nim tyłem. — Ten slajd jest do bani!
Znów zrobiło mi się niedobrze. Byłam skłonna się zgodzić.