Cześć wszystkim!
Rozdział idealny dla nocnych marków, ale pomyślałam, że nie będę czekać do rana, tylko wrzucę Wam na lepszy sen 🤭 Możecie dać znać, kiedy to przeczytaliście, abym wiedziała, czy wygodniej Wam czytać wieczorami, czy może rano.Dobrej lektury!
Ilekroć zamykam oczy, pod powiekami maluje mi się obraz Maverica Grace'a.
Jego ciemne oczy skanujące moją sylwetkę, uniesiona brew w geście zadowolenia i uśmiech, który nie grzeszył niewinnością. Z tego wszystkiego najgorsza jest jednak świadomość o czym myślał i fakt, że zupełnie się z tym nie krył.
Nie traktował mnie jak kobiety, która mu się podoba. Byłam jedynie kobietą, którą chciałby posiąść. Rzeczą.
To wszystko przypomniało mi o momentach, które każdego dnia wymazywałam ze swojej pamięci, które zakopywałam gdzieś tak głęboko, by nigdy więcej nie ujrzały światła dziennego. I wystarczył jeden mężczyzna, by mi o nich przypomnieć.
Minuta, nie więcej, bo przecież tyle czasu tam spędziłam. Sześćdziesiąt sekund w jednej chwili zrównało się z dwoma latami walki. I teraz tylko ode mnie zależy, co z tym zrobię.
Dla kogoś mogło to być nic nieznaczące spotkanie, ale gdy niesie się na barkach ciężar takiej przeszłości jak moja, każde takie zachowanie wyzwala w człowieku uczucie strachu i przypomina o przebytej traumie. Dziś już to wiem, dlatego mam w sobie siłę, by nazywać rzeczy po imieniu, bo molestowanie wcale nie musi oznaczać jedynie niechcianego dotyku. Uwidocznia się ono w spojrzeniu, które nie grzeszy moralnością, czy też w rzuconych z niebywałą lekkością słowach, na długo osiadających w pamięci ofiary.
I właśnie z tą świadomością powinnam dzisiaj zainterweniować, zgłaszając to, co miało miejsce za zamkniętymi drzwiami gabinetu prezesa. Jednak bycie świadomą działa również w drugą stronę – objawia się zrozumieniem, że nie jestem gotowa na wywołanie takiej wojny, bo bez wątpienia tym właśnie by to się skończyło. Na obecnym etapie życia stawiam bowiem swój spokój ponad wszystko, dbając o zdrowie psychiczne i bezpieczeństwo swoje, jak i mojej córki. Nie oznacza to jednak, że całkowicie bagatelizuję zachowanie polityka, wręcz przeciwnie – zachowuję w pamięci, by móc po nie sięgnąć w odpowiednim dla siebie momencie. Bo tylko ja mam prawo zadecydować, kiedy on nastąpi.
Wyostrzam spojrzenie, skupiając je na stronie z potwierdzeniem wysłania naszej firmowej oferty. Na całe szczęście przez lata udało mi się wykształcić mechanizm obronny, chroniący moją głowę przed całkowitą destrukcją, dlatego wyzwalam go, stosując dobrze znane mi techniki i oddalam od siebie wydarzenia dzisiejszego poranka.
Całe moje ciało delikatnie drży, gdy podskakuję na dźwięk męskiego głosu. Connor zamyka właśnie drzwi, opierając się o nie całą powierzchnią pleców. Nie emanuje jednak tak zuchwałą pewnością siebie, co zawsze.
W ciszy pokonuje dzielący go ode mnie dystans i przystaje przy niewielkim, tapicerowanym fotelu. Nie siada jednak, wyłącznie dociskając uda do oparcia.
– Chciałbym panią przeprosić – odzywa się pierwszy. Nie mogę wyczytać żadnych większych emocji z jego twarzy, ale wiem, że jest ze mną szczery. – Mój... ojciec – wyrzuca z obrzydzeniem – zachował się karygodnie, dlatego... przepraszam.
– To nie pan powinien mnie przepraszać – zauważam.
Pojedynczy mięsień drga w odpowiedzi na jego skroni.
– Obawiam się, że jeśli tego nie zrobię, nie usłyszy ich pani z ust właściwego człowieka.
I właśnie w tym tkwi problem. Maverick Grace nie przywykł do ukazywania skruchy. W jego świecie zapewne nie wydarzyło się nic, co powinno wywołać w nim wyrzuty sumienia, dlatego tym bardziej zaskakuje mnie fakt, że syn, którego wychował, ma więcej empatii niż on sam. Cokolwiek bym nie sądziła o swoim własnym szefie, przynajmniej nie udaje, że jego ojciec jest święty, czym zyskuje w moich oczach.
CZYTASZ
Strategia miłosna
RomanceMaisie Shepherd, trzydziestosześcioletnia ofiara przemocy domowej, zbyt długo wierzyła, że jest w stanie uratować swojego męża. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy Deacon podniósł rękę na ich maleńką córkę. Dziś - blisko dwa lata po ucieczce do Ch...