Rozdział 25. Maisie

16.6K 869 538
                                    

HEJ, TO ZNOWU JA 🙈

Przed Wami rozdział z gatunku tych, które miały być dużo krótsze, ale tak świetnie bawiłam się przy kreowaniu poniższych scen, że wyszło prawie cztery tysiące słów 😅 NICZEGO JEDNAK NIE ŻAŁUJĘ! Mam nadzieję, że i Wy docenicie poruszone tutaj tematy, bawiąc się równie dobrze, co i ja.  

Wspaniałej lektury! 


Luźna koszula nocna zsuwa się z moich ramion, gdy unoszę do ust kubek z gorącą herbatą. Moimi jedynymi towarzyszami jest wszechobecna cisza i promienie wschodzącego słońca wpadające przez przeszklone ściany apartamentu.

Obudziłam się tuż przed szóstą, wtulona w ciepłe ciało Connora. Opierał brodę na czubku mojej głowy, a ręce splótł wokół talii, przyciskając do siebie w niemalże duszącym uścisku.

Z fascynacją przyglądałam się jego beztrosce. Oddychał miarowo, z ciemnymi włosami opadającymi na czoło i długimi rzęsami zdobiącymi policzki. Ilekroć się poruszałam, on przyciągał mnie bliżej, nie pozwalając na nabranie dystansu.

Nawet nie chcę myśleć, jaki będzie zdzwiony, gdy po przebudzeniu w swoich ramionach zamiast mnie, dostrzeże podłożoną poduszkę.

Być może zachowuję się jak nastolatka, ale wymknęłam się niepostrzeżenie z łóżka, potrzebując chwilowej ucieczki. Zostania ze swoimi myślami sam na sam, bez całej intensywności, którą niesie za sobą mężczyzna.

On jednak posiada magiczne moce, pozwalające mu dołączyć do mnie po niespełna piętnastu minutach. Ciężkie kroki stawiane na schodach przełamują błogi spokój, a wpatrujące się we mnie brązowe, zaspane oczy zdają się błyszczeć intensywnie niczym słońce.

Śledzimy wzajemnie swoje ruchy, aż w końcu staje bosymi stopami na puchatym dywanie.

– Dlaczego mnie nie obudziłaś?

Wpadam w jego ramiona, opierając się plecami o szeroką klatkę piersiową. Jest nagi od pasa w górę, przez co prowokuje moje myśli do błądzenia po nieprzyzwoitych wyobrażeniach. Staram się na tym nie skupiać, ale gładka męska skóra jest jednym z najlepszych rozpraszaczy, z jakimi przyszło mi się mierzyć.

– Potrzebowałam chwili dla siebie – odpowiadam, upijając łyk brzoskwiniowej herbaty. Podsuwam kubek pod wargi Connora, jednak odmawia skosztowania napoju. Oboje wiernie trwamy przy swoich ulubionych porannych rytuałach, tym samym przypominając mi o pewnym uroczym znalezisku.

Sięgam do kieszeni spodenek, gdzie włożyłam szarą, samoprzylepną karteczkę, na którą natknęłam się w szufladzie z herbatami. Rozkładam ją i odwracając się w jego stronę, mówię zaczepnie:

– Ale pan, jak zwykle, nie dał o sobie zapomnieć, panie Grace.

Nie wiem kiedy, ale starannie napisał na niej jedno zdanie, chowając w miejsce, gdzie postawiłam pierwsze kroki zaraz po przebudzeniu.

Żadne słowa nie oddadzą tego, jak bardzo się cieszę, że jesteście tu ze mną.

Czytałam ją już dziesiątki razy, ale wciąż budzi we mnie uczucia, których nie potrafię nazwać inaczej, niż czystym szczęściem. Dotychczas działo się tak, gdy deklarował urocze zapewnienia, jednak najwidoczniej znalazł kolejny sposób na to, by powoli mnie w sobie rozkochiwać.

Czy jest ideałem? Z całą pewnością. I nie mogę wyjść ze zdumienia, że spośród tysięcy kobiet, wybrał właśnie kogoś takiego, jak ja.

– Nelly też taką znajdzie. – Przyciska wargi do moich, niespiesznie je całując.

Strategia miłosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz