Rozdział 14. Nelly/Connor

16.7K 951 508
                                    

Cześć! Dziękuję, że znowu tu jesteście!

Dziś rozdział zupełnie inny, niż poprzednie, ale bardzo istotny dla całej historii. Okazało się, że Nelly ma do opowiedzenia znacznie więcej, niż mogłam przypuszczać i prawdę mówiąc, łamie mi to serce. Nie tak powinna wyglądać jej opowieść...


Nelly

Poprawiam spadającą czapeczkę i biegnę przed siebie. Próbuję nauczyć Connora gry w zbijaka, ale on w ogóle nie chce słuchać zasad. Mama mówi, że szefowie już tak mają, ale nie podoba mi się to!

Różowa piłeczka nagle dotyka moich plecków.

– Connor! – piszczę, zatrzymując się. – Tak nie wolno!

Podchodzi do mnie, wyciągając dłoń do przodu. Palcami naciąga materiał czapki na moje oczy, przez co nic nie widzę. Od razu ją zdejmuję, zaplatając przy tym rączki. Mam nadzieję, że moja groźna postawa go wystraszy.

– Przecież wszystko zrobiłem dobrze. – Próbuje się tłumaczyć, ale zupełnie nic nie rozumie. Wszystko zrobił źle. Wszystko!

– Mamo, nie mam już do niego siły – jęczę, podnosząc z ziemi piłkę. Do rysunku szarej koali przyczepiło się parę paseczków trawy. – Wytłumacz mu to – proszę. Może jej się posłucha, jak powie to po dorosłemu.

– Nie możesz wychodzić poza linię boiska, o tam... – Pokazuje na metalowe coś wystające z chodnika. – To nasza granica.

– Bez sensu, nie podoba mi się ta zasada – odpowiada mężczyzna.

Nagle zabiera mi piłkę, podrzucając nią parę razy w powietrze. Podskakuję, by ją odzyskać, ale on już biegnie w drugą stronę.

– O nie! – krzyczę za nim. – Mamo, zabierz mu!

Obie biegniemy w jego kierunku. Mama jest szybsza, dlatego pierwsza go dogania. Widzę, że próbuje wyrwać okrągły przedmiot, ale Connor trzyma go zbyt mocno. Gdy odpuszcza, on nagle trafią ją w sam środek brzucha.

Jęczę, bo znowu przegrałyśmy. Głupia gra!

– Przestanę się z tobą bawić!

Nie podoba mi się, że ciągle wygrywa.

– Nawet jeśli kupię ci lody na pocieszenie?

Rozszerzam oczka.

– Gumę balonową i Nutellę? – proszę ładnie, chcąc dwie kulki.

– Żadnych lodów, jest na nie jeszcze za zimno. – Mama wszystko niszczy. Ale jak będziesz grzeczna, to pozwolę ci zjeść w domu deser.

Podchodzi do mnie, zapinając mi kurtkę pod szyję. Nienawidzę, gdy to robi. Jest mi w niej za gorąco.

– Mamooo nooo, bez przesadów. – Marszczę nosek. – Jest ciepło i świeci słońce. – Wskazuję na niebo, rozpinając drugą rączką zamek. Może wcześniej go nie zauważyła? Czasem jej się to zdarza, bo jest już stara.

– Powiedziałam: nie. A ty – wskazuje na Connora – więcej jej nie podpuszczaj.

– Tak jest, proszę pani. – Przykłada dwa palce do czoła, wyrzucając je do przodu. Wygląda jak jeden z żołnierzy, których dziadek czasem ogląda w telewizji. – No dobrze, obiecuję, że nauczę się tych reguł, zgoda? Policzcie do pięciu i spróbujcie mnie zbić.

Liczę na głos, gdy się od nas oddala.

– Raz, dwa, pięć!

– Ej! – Odwraca głowę w naszą stronę, próbując nas zatrzymać.

Strategia miłosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz