Rozdział 35. Maisie

12.7K 733 269
                                    

Hejo!
Dziś tak wcześnie, bo właśnie rozpoczynam podróż do Opola 😎 Z kim się widzę? Znowu będę miała dla Was zakładki!


Do końca książki pozostało nam mniej niż dziesięć rozdziałów, co jednocześnie mnie przeraża, ale też napawa dziwną ekscytacją. Mam nadzieję, że mimo nadchodzących dramatów będziecie chętnie tutaj wracali, sprawdzać co dzieje się u naszej uroczej trójki. 

Mimo wszystko dobrej lektury! 


Złudne poczucie normalności jest czasem lepsze od brutalnej prawdy, której nie jesteśmy gotowi stawić czoła. Tak samo jak tworzenie ochronnych baniek, w którym zamykamy się, licząc, że rzeczywistość nas nie dogoni.

Podejmując wspólną decyzję, zrezygnowaliśmy z wakacyjnych dyżurów w przedszkolu, zabierając Nell ze sobą do firmy. Przepracowujemy też wszystkie niepotrzebne słowa, które padły między nami podczas ostatniej kłótni i uczymy rozmawiać o tematach mogących nas zranić.

Stan ten nazywamy uprawianiem życia. Nie oddychamy pełną piersią, ale też nie dajemy się stłamsić dusznościom. Balansujemy między normalnością a ostrożnością, wykonując proste czynności, z których staramy się czerpać przyjemność.

Po prostu trwamy, przeczekując gorsze dni i wyglądając upragnionego słońca. A jego promyki dostrzegam każdego dnia, tak jak wczoraj, gdy Connor spóźnił się na poniedziałkowe zebranie, przychodząc na nie z kubkiem mojej ulubionej herbaty. Gorący, zielony napar prosto z Tea Deal wystarczył, bym zapomniała o trudnym poranku.

Pozwalam więc płynąć dniom swoim tempem, niezaburzonym i jedynie czasem nad wyraz leniwym, jakbyśmy na siłę próbowali udowodnić, że wszystko jest w porządku. Taka taktyka sprawdza się jednak wyłącznie do momentu nadejścia kolejnego maila.

Otwieram go sama, w kuchni Connora, nie rozpoznając adresu nadawcy. Wystarczyło niemniej, że przeczytałam jego treść, by doskonale wiedzieć od kogo pochodzi.

Nowa rodzina nie gwarantuje bezpieczeństwa. W końcu nawet najpotężniejsze ogniwo może okazać się tym najsłabszym.

Czytam te dwa zdania raz za razem, zachowując je w swojej pamięci. Poczucie strachu ponownie oblepia moje ciało, zmuszając je do ucieczki. Rozglądam się dookoła, aż w końcu stawiam krok w kierunku dużego tarasu, na którym palą się pojedyncze jasne lampki. Przysiadam na rogu kanapy, narzucając na odkryte nogi koc i otwieram skrzynkę pocztową.

Wiadomość wciąż tam jest, tak samo wyraźna jak przed momentem. Podobnie zresztą jak zdjęcia przedstawiające Connora z moją małą córeczką. Na pierwszym z nich wychodzą z siedziby firmy, a na drugim mężczyzna klęczy przed Nelly, zawiązując jej sandałek. Nie mam pewności, jednak wydaje mi się, że oba zostały wykonane na przestrzeni ostatnich trzech tygodni.

Przez cały ten czas nas obserwował. Musi więc wiedzieć o wynajętej ochronie, ale czy domyślił się, że złożyliśmy również zawiadomienie na policji?

– Wracaj do środka, bo zmarzniesz.

Odwracam się w stronę nadchodzącego bruneta. W jednej dłoni trzyma szarą bluzę od ćwiczeń, którą bez słowa zarzuca na moje ramiona. Nie odczuwam chłodu, choć ostatnie dni w Chicago zdecydowanie nas nie rozpieszczały.

– Usiądziesz przy mnie? – Wskazuję na wolne miejsce obok, przysuwając się nieco do środka. Chcę być tak blisko niego, jak tylko jest to możliwe.

Grace siada, otaczając mnie ramionami. Uwielbiam się w nich znajdować, czując, że to jedne z tych miejsc na Ziemi, gdzie naprawdę jestem bezpieczna.

Strategia miłosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz