Rozdział 22. Nelly/Maisie

14.8K 932 648
                                    

Hej! Ostatnio coś rozpieszczam Was tymi krótkimi przerwami 😂
Mam nadzieję, że mój bonusowy, wcześniejszy powrót wywoła na Waszych twarzach uśmiech. A jeśli nie, to proszę, pamiętajcie... ostatecznie co złego, to nie ja 😎

Dobrej lektury! 

~

Nelly

Wszystkie dzieci biegną do domu, a ja stoję na chodniku i płaczę.

Mamusia ubrała mnie w środku, założyła różową kurteczkę i śliczne nowe buciki, ale nie umiem zrobić kroku. Stojąc, przecieram oczka paluszkami, choć i tak ciągle wypływają z nich łzy.

Jest mi tak bardzo smutno, że nie wiem nawet jak to powiedzieć.

A na dodatek Connor nie przyszedł, chociaż mi obiecał. Powtarzał, że pójdziemy do kina, a potem na lody. Chciałam zamówić takie o smaku gumy balonowej, ale teraz mamusia na pewno mnie tam nie zabierze, bo sama jest smutna.

– Nell, skarbie. – Wiem, że chce mnie pocieszyć, ale ja nie chcę, by do mnie mówiła. – Pokażesz mi ją?

Kręcę główką, przyciskając mocniej Cookie Pookie.

Max oderwał jej uszko, śmiejąc się, że już dawno powinnam ją wyrzucić. Trzymam teraz oderwany kawałek jej ciałka i płaczę tak głośno, że nie mogę oddychać. Chciałam ją naprawić, ale nie potrafię. Nikt nie umie, mama pewnie też.

– Spróbujemy w domu, dobrze? Pamiętasz, jak ostatnio zszyłam ci sukienkę Roszpunki? Tutaj na pewno też dam radę.

– Nie – chlipię, kręcąc główką.

Cookie Pookie też płacze, dlatego tulę ją, delikatnie kołysząc. Mamusia zawsze tak robi, gdy mi smutno. A zawsze mi smutno, gdy muszę iść do przedszkola. Nienawidzę tu być. Podobno nie mogę tak mówić, bo to brzydko, ale każdy się ze mnie śmieje, że nie mam taty. Mówią, że nie mógł na mnie patrzeć, dlatego nas zostawił.

Inne dzieci mają dwoje rodziców – czasami tatusiowie z nimi nie mieszkają, ale i tak ich kochają. A mój? Mój mnie nawet nie lubił. Ale mamusia zawsze prosi, bym była tu grzeczna. Kocham ją, dlatego staram się często nie płakać, ale zawsze, codziennie, jest mi źle.

A teraz jeszcze moja przyjaciółka przeze mnie nie ma uszka, bo nie zdążyłam jej schować do plecaczka. Dzieci mają rację, nie jestem fajna. Jestem bardzo okropna.

– Skarbie, proszę, nie płacz. Naprawimy Cookie Pookie, obiecuję.

Ramiona mamy przytulają mnie do siebie. Chyba pobrudziłam jej ładną bluzkę, bo tak mocno płaczę. Naprawdę chcę przestać, ale nie umiem.

– Co się stało?

Podnoszę główkę, bardzo wysoko i widzę, że za plecami mamusi stoi Connor. Chyba też jest smutny, bo patrzy na nas tak dziwnie.

– Connor? Jesteś?

Miało go nie być. Tak mówiła mi mama, gdy spytałam gdzie mój przyjaciel.

– Przecież obiecałem, pamiętasz?

Potakuję, bo ma rację. On zawsze wszystko wie.

– Dlaczego płaczesz? – Gdy klęka obok nas, mamusia podskakuje. Nie mówi nic do niego, tylko mocno zamyka oczka i głośno oddycha.

– Cookie Pookie... zniszczyła się.

– Zniszczyła? – Powtarza za mną. – Jak to?

– Max... – zaczynam, ale muszę ciągle pociągać noskiem. – Max ją zniszczył.

Strategia miłosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz