Rozdział 36. Maisie

10.4K 740 131
                                    


Hejka!
Niektórzy, po zakończeniu poprzedniego rozdziału, próbowali mnie dojechać w Opolu, więc przychodzę z maleńką gałązką oliwną XD Proszę potraktować tę część jako rekompensatę za zszargane nerwy i jednocześnie przeprosiny, bo to ostatnie spokojne momenty w tej historii 😋

Dobrej lektury! 

W pomieszczeniu panuje ciemność i przeszywająca na wskroś cisza. Jestem tu sama, pozostawiona z własnymi myślami i tak przerażona, że mam ochotę wyjść, zatrzasnąć za sobą drzwi i przebiec te kilka przecznic, byle tylko...

Nie. Nie mogę teraz myśleć o tym, jak bardzo chciałabym znaleźć się w ramionach Connora.

Muszę spróbować opanować się, co nie jest łatwe, gdy całe ciało trzęsie mi się bez ustanku. Zarówno dłonie, jak i nogi zaczynają odmawiać posłuszeństwa, przez co siedzę na podłodze i próbuję zebrać myśli.

Od razu po wyjściu ojca Connor dokończyłam pakowanie. Zgarnęłam najpotrzebniejsze rzeczy i kilka zabawek Nelly, za którymi mogłaby najbardziej tęsknić. Nie nazbierało się tego dużo, wyłącznie jedna torba, ale nie mogłam zabrać więcej – musiałam mieć wolną drugą dłoń, by móc utrzymać w niej walizkę pieniędzy.

Wiedziałam, że przez całą drogę byłam obserwowana przez ochroniarzy. Po ostatnich groźbach Grace zwiększył ich zakres obowiązków, przez co nie mogę się już swobodnie poruszać po mieście. Każdy mój krok jest kontrolowany, a odchylenia od normy raportowane.

Ciche piknięcie dochodzi do moich uszu, a wraz z nim łuna wpadającego światła. Zrywam się z podłogi, starając zachować równowagę, a serce wali mi tak mocno, że pod jego wpływem stawiam dwa kroki. Każdy z nich przybliża mnie do wchodzącego właśnie mężczyzny.

Ma na sobie czarny garnitur, pozbawiony eleganckiego krawata. Materiał zwisa swobodnie w powietrzu, zmięty między zaciśniętymi palcami, a zapięcia śnieżnobiałej koszuli kończą się o kilka guzików za wcześnie, niż nakazują standardy.

– Wró... – rozpoczyna, jak każdego wieczoru, ale milknie, gdy tylko dostrzega brak włączonych świateł. – Dlaczego siedzisz po ciemku?

Nie czekając na odpowiedź, naciska włącznik przy drzwiach. Błysk żarówki przecina panującą czerń, zmuszając mnie do zmrużenia powiek – zupełnie odwrotnej reakcji niż u Connora. Ten, dostrzegając stojącą w rogu spakowaną torbę, otwiera szerzej oczy w geście zdziwienia.

– Nie rozpakowałaś się?

Ruszam głową w niemym zaprzeczeniu.

Dystans między nami zmniejsza się, a z każdym pokonanym krokiem mężczyzna staje się coraz bardziej podejrzliwy.

– Gdzie Nell? – pyta w końcu, stając naprzeciwko mnie.

– U rodziców – dobywam głosu. – Poprosiłam, żeby ją zabrali, bo chciałabym o czymś z tobą porozmawiać.

Rozgląda się, jakby niepewny tego, jaką bombę emocjonalną zaraz na niego zrzucę. Sprawnym ruchem posyła krawat na sofę, pozbywając się przy okazji marynarki i srebrnego zegarka, by w dalszej kolejności przyciągnąć mnie do siebie i pocałować.

– Teraz możemy rozmawiać – mruczy zalotnie, a dźwięk jego głosu poluzowuje tamę chroniącą mnie przed wzruszeniem.

Nie wiem, jak powinna wyglądać ta rozmowa. Nie tylko nie potrafię wyartykułować swoich myśli, ale także znaleźć sobie odpowiedniego miejsca. Ostatecznie przykucam na samym skrawku kanapy, wciskając palce między kolana.

Strategia miłosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz