Hej wszystkim!
Nie mogę uwierzyć, że witam się tu z wami przedostatni raz. Kiedy to zleciało? Przecież dopiero co poznawaliśmy losy Connora, Maisie i Nelly, a dziś praktycznie się z nimi żegnamy. Praktycznie, bo przed nami jeszcze dodatek, który niedługo opublikuję, przedstawiający parę chwil z życia państwa Grace.
Zanim to jednak nastąpi, mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie ten wyśniony epilog.
Dobrej lektury!Pół roku później
Każda strategia niesie za sobą ryzyko. Wielkie, marketingowe, mogą skończyć się fiaskiem, pozostawiając klienta z utraconymi szansami, a firmę z nadszarpniętą reputacją. Natomiast te nieco mniejsze, miłosne, przeznaczone wyłącznie dla dwójki ludzi, wiążą się z możliwością złamanego serca, boleśnie wyrywającego się w stronę kogoś, kogo kochamy, a kogo mieć nie możemy.
Sam podjąłem to ryzyko. Wystawiłem się na ostrzał, podając Maisie i Nelly swoje serce na złotej tacy, licząc, że się nim zaopiekują. Nie pozwolą go zranić i nie zabiorą ze sobą, nie zostawiając nic w zamian.
A zostawiły wiele. Oddały mi się całe, uwierzyły, że mogę je chronić i kochać, zapewniając życie, na jakie zasługują. Przyjęły moją obietnicę zostania ich rycerzem, choć moja zbroja, podobnie jak ta noszona przez Evans, wcale nie była lśniąca i idealna. Mamy swoje wady, swoje demony niepozwalające w nocy spać, ale także cały arsenał broni służącej nam za odpieranie ataków i drogowskazy wskazujące właściwą ścieżkę.
A tą bronią jest miłość.
I już za kilka chwil, w towarzystwie najbliższych nam osób, przyrzekniemy sobie, że będzie ona trwać wiecznie.
W jeden z lipcowych piątków, znajdujemy się w maleńkim Naperville – mieście, w którym Maisie przyszła na świat i do którego uciekła, szukając schronienia. Ogród państwa Evans, w którym zamontowaliśmy elegancki łuk śluby, nie jest duży, znajduje się na obrzeżach i zdaje się idealnie wypełniać znamiona skromnej uroczystości.
Po raz ostatni, nieco się denerwując, rozglądam się po twarzach najbliższych. W pierwszym i jedynym rzędzie, tuż obok Hazel i Samuela, siedzi ciotka Hannah i nawet z tej odległości dostrzegam, jak błyszczące od łez ma oczy. Tuż za mną wyczuwam obecność najlepszego przyjaciela, nerwowo obracającego się i nie reagującego na uspokajające gesty stojącego naprzeciwko nas Axela. Obaj, na całe szczęście, zgodzili się zostać naszymi świadkami.
I to wszyscy, którzy dziś się zjawili. Moi rodzice nie przyszli, choć wysłałem matce zaproszenie.
Niewielki posmak goryczy pojawia się w moich ustach, przypominając o przeszłości. Natychmiast ją odrzucam, nie poświęcając ani ułamka myśli, chcąc skupić się na tym, co ważne – dziejącej się tu i teraz historii.
Ciche dźwięki skrzypiec wypełniają ogród, dając znać, że uroczystość właśnie się zaczyna. Przymykam powieki, pragnąc zapanować nad wachlarzem kłębiących się we mnie uczuć, choć jest to niemożliwe. Nie wtedy, gdy cała piątka naszych gości wzdycha z uwielbieniem.
Powoli otwierając oczy, natrafiam spojrzeniem prosto w idące kamienną ścieżką kobiety. Moja przyszła żona i córka kroczą pewnie, trzymając się za dłonie i ściskając palcami drugiej ręki drobne bukiety kwiatów. Maisie, ubrana w lejącą się białą suknię z wiązaniem na szyi i długimi pasmami materiału spływającymi po jej odsłoniętych plecach, wygląda niczym księżniczka wyrwana z najdoskonalszej bajki. Promienieje, otulona zewnętrznym blaskiem, i nic nie jest w stanie odciągnąć uwagi od jej naturalnego piękna.
CZYTASZ
Strategia miłosna
RomanceMaisie Shepherd, trzydziestosześcioletnia ofiara przemocy domowej, zbyt długo wierzyła, że jest w stanie uratować swojego męża. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy Deacon podniósł rękę na ich maleńką córkę. Dziś - blisko dwa lata po ucieczce do Ch...