Rozdział 34. Nelly/Maisie

12.1K 818 360
                                    

Hejo wszystkim!

Wracam po przerwie, kończąc swój krótki urlop. Mam nadzieję, że stęskniliście się za "Strategią..." wystarczająco mocno, by w pełni przeżywać dzisiejszy rozdział 😋

Nie mam jeszcze pewności, ale to prawdopodobnie ostatnia perspektywa Nelly, którą przeczytacie w tej książce. Dziękuję, że tak bardzo ją zawsze docenialiście, rozczulając się nad przemyśleniami naszego małego noska 🥰

Bez przedłużania - dobrej lektury! 

Nelly

Siedzę w piaskownicy, budując zamek z dwoma wieżyczkami. Jestem troszkę zmęczona, bo wczoraj późno poszłam spać, czekając na tatusia. Obiecał mi, że będziemy razem czytać bajkę na dobranoc, ale musiał dłużej zostać na jakimś ważnym spotkaniu i robić te wszystkie dorosłe, prezesowe rzeczy. Było mi trochę smutno, dlatego leżałam w łóżeczku i mocno trzymałam się za oczka, żeby nie zasnąć, dopóki nie wróci.

Słyszałam w nocy, jak wchodził do naszego mieszkania i przyszedł do mnie, żeby dać mi całuska na dobranoc. Chyba się ucieszył, że wcale nie śpię. Przeczytał mi nawet ulubioną bajeczkę, ale byłam tak zmęczona, że zasnęłam już na samym początku.

Dlatego teraz na pewno mi się wydaje, że ktoś dziwnie woła moje imię.

Rozglądam się dookoła, ale wszystkie dzieci bawią się ze sobą, a ciocie nie zwracają na mnie uwagi. Na pewno źle usłyszałam, dlatego dalej próbuję wybudować zamek.

Po chwili znowu ktoś mnie woła. Teraz jest chyba jeszcze bliżej.

Wstaję, żeby lepiej widzieć i szukam tego kogoś. Cookie Pookie mi pomaga, ale ona też nie wie, kto to może być.

Wychodzę z piaskownicy i mrużę oczka. Może teraz mi się uda.

Jestem blisko ogrodzenia, a po chodniku chodzą ludzie. A jeśli to jakaś mama wołała swoją inną córeczkę?

Znowu słyszę Nelly.

Odwracam się, bo to chyba gdzieś z tyłu.

W końcu widzę, jak niedaleko mnie stoi jakiś pan. Ma na sobie zieloną kurtkę i czapeczkę z daszkiem. Nie widzę twarzy, więc to może jakiś tatuś? Jeśli tak, to na pewno ciocie go znają.

Chcę wrócić do piaskownicy, dlatego daję kroczka do przodu. W tej samej chwili pan również rusza.

Podchodzi do niebieskiego płotu, zatrzymując się po jego drugiej stronie. Powoli zdejmuje czapkę i patrząc na mnie, mówi tylko jedno zdanie:

– Pamiętasz mnie, córeczko?


Maisie

Tonę w morzu myśli, nie czekając na ratunek. On po prostu nie nadejdzie.

Wokół dzieje się zbyt wiele. Moje drżące ręce i słone łzy. Urwany oddech Nelly i potok słów Connora. Kontrasty. Wszędzie widzę te kontrasty, jakby życie nagle przedzieliło się na pół, a ja stoję nad jego wyrwą, zastanawiając się co dalej.

O trzynastej siedemnaście powrócił mój największy koszmar. Zwiastował go wyłącznie dzwonek telefonu, ot – rozmowa z wychowawczynią córki. A w tle tak wielu zdań kierowanych w moją stronę, znajdował się on.

Płacz Nelly. Rozpaczliwy, histeryczny skowyt. Wołanie o pomoc. Błaganie, bym ją zabrała.

Niewiele myśląc, wpadłam do gabinetu Grace'a, nie musząc nic mówić. Po prostu wiedział, że coś jest nie tak, gdy trzymając dłoń na klamce, omalże nie osunęłam się na ziemię. Byłam zbyt słaba, by stawiać kroki, a jednocześnie zbyt przerażona, by stanąć w miejscu.

Strategia miłosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz