Rozdział 28. Connor

14.2K 870 501
                                    


HEJ TO ZNOWU JA!

Wiem, jak bardzo czekaliście na ten rozdział. Sama byłam szalenie ciekawa, jak potoczy się dalsza rozmowa między Nelly a Connorem, ponieważ aż do momentu otworzenia dzisiaj pliku z książką, nie miałam na nią pomysłu. 

Mam jednak nadzieję, że spodoba Wam się to, co ostatecznie wymyśliłam. 
Cudownej lektury! 


Odkąd skończyłem dziesięć lat, wydawało mi się, że nie potrafię płakać. Tymczasem wystarczyło jedno pytanie, zadane cichym głosikiem pięciolatki, by w moich oczach zgromadziły się łzy.

Czy chciałbyś zostać moim tatusiem?

Odtwarzałem te słowa tysiące razy. Chodziłem z nimi spać i budziłem się myśląc o nich. Śniłem o uśmiechniętej Nelly, przytulonej do mojego boku, wyobrażając sobie, że jest moją córką. Nie mężczyzny, który na nią nie zasługuje, nie kogoś, z kim wiążą ją więzy krwi.

Moją.

Bo niczego na świecie nie pragnę bardziej, niż stworzyć dla niej z Maisie rodzinę. Zostać jej tatą. Tatusiem...

Doskonale pamiętam dzień, gdy ją poznałem. Zapamiętałem jej rysy twarzy tak, jak ona starała się zapamiętać moje. Dostrzegłem jej zielone oczy, zadarty nosek, roztrzepane ciemne włoski. Widziałem jak obejmuje ulubionego pluszaka, jak wesoło macha nóżkami i z jaką ufnością zaproponowała mi grę w zbijaka. Jakbym z marszu stał się jej przyjacielem, kimś godnym zaufania. To właśnie tego dnia, trzymając wysoko w powietrzu czarną świeczkę, obiecałem sobie, że spełnię każde jej marzenie. Nie przypuszczałem tylko, że jednym z nich stanę się ja sam...

– A czy ty, chciałabyś zostać moją córką? – zapytałem stojąc z nią na mecie, ledwo powstrzymując się od płaczu.

Zmarszczyła swój niewielki nosek, mocniej chwytając paluszkami za moje policzki. Później śmiała się, że krótki zarost zabawnie ją łaskotał.

– Tak – odpowiedziała. – Bylibyśmy najlepszą rodziną.

– Masz rację nosku, taką o jakiej zawsze marzyłem.

– I o jakiej czytasz mi na dobranoc?

– Nawet jeszcze lepszą.

Pocałowałem ją w czubek głowy, odwracając wzrok w stronę jej mamy. Nawet Maisie nie ukrywała już płynących łez. Wolną ręką starłem ich ślady, pieszcząc zaróżowioną skórę kobiety.

Córka, o której lepsze życie walczyła, w końcu dostała pełną rodzinę.

– Naprawdę? – Nell zdziwiła się. – To chyba tylko z jednorożcem!

Parsknąłem śmiechem, mocniej je do siebie przytulając.

– Nie odpuścisz mi tego, mam rację?

– Yhym – potwierdziła. – Tatusiowie muszą kupować prezenty. Ja też ci kupię na urodziny!

– Tak? – Udałem zaskoczonego. – W takim razie nie mogę się już doczekać.

Odchrząknęła, jakby chciała mi o czymś przypomnieć. Przez chwilę patrzyła się na mnie sugestywnie, szeroko uśmiechając, aż w końcu zrozumiałem, jaki błąd popełniłem. Zapomniałem o jednym, najważniejszym słowie.

– Chodź, córeczko. Pora odebrać naszą nagrodę.

*

Trzy złote krążki, z wygrawerowanym napisem Tata na medal, to nie jedyne błyskotki w moim apartamencie.

Strategia miłosnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz