52. Kolos, a w jego sercu jednostajny szum, nasza muzyka i my!

77 18 28
                                    

Światła na głównej sali flyspotu zgasły. Pozostało tylko osiem reflektorów skierowanych na tunel aerodynamiczny. Najbliżej centrum pomieszczenia na szarych pufach i kanapach siedziały najważniejsze osoby ze świata skydivingu oraz instruktorzy latania. Łącznie było ponad pięćdziesiąt osób. Kilka kamer rejestrowało cały przebieg otwarcia i streamowało na specjalnym kanale dla fanów skydivingu na całym świecie. Nie zabrakło też dziennikarzy sportowych, reporterów z miejskiej gazety i regionalnych mediów oraz oczywiście rodziców Anthony'ego, ojca Lucasa i kilku mniej ważnych gości.

Ludzie rozmawiali między sobą, wymieniając się doświadczeniami w ulubionym sporcie oraz oczywiście lataniu. Ucichli, kiedy prezes Stowarzyszenia Skydivingu oraz Nadzoru nad Flyspotami zapowiedział rozpoczęcie pokazu inauguracyjnego w wykonaniu najlepszych indoor skydiverów. Niektórzy coś między sobą szeptali, ale przestali całkowicie, dostrzegając w wejściu dwie osoby, na które skierowano jeden z mocnych reflektorów. Obie były podobnego wzrostu, a ich płaskie klatki piersiowe świadczyły o tym, że byli mężczyznami. Miłośnicy skydivingu wiedzieli, że jednym z nich jest obecny osiemnastoletni mistrz świata w tej dziedzinie. Nazwiska drugiego nie podano do wiadomości publicznej. Początkowo zakładali, że będzie nim syn jednego z udziałowców, ale wzrost tej osoby nie pasował.

Jeden z chłopców – odrobinę niższy – był ubrany w przylegający do ciała czarny, jednoczęściowy kombinezon z równie czarnym kaskiem i szybką, rękawiczkami oraz skórzanymi butami. On pierwszy ruszył się ze swojego miejsca. Szedł szybko i sprężyście wydzieloną z pufów ścieżką w stronę tunelu. Kilka kroków za nim spacerowym tempem podążał drugi skydiver. Jego kombinezon i cała reszta stroju były śnieżnobiałe, mocno kontrastując z towarzyszem. Był on szerszy w ramionach i nawet gruby materiał poliuretanowej pianki nie mógł ukryć poruszających się wyrzeźbionych mięśni.

Osoba w czerni stanęła przy szklanej szybie okalającej tunel powietrzny i przyłożyła do niej otwartą dłoń odzianą w rękawiczkę. Obróciła głowę do nadchodzącego chłopaka, stuknęła w szkło palcami i przystawiła je do własnej piersi. Gest ten przez większość został zinterpretowany jako:

"To należy do mnie i tylko do mnie".

Chłopak w bieli pochylił się i zaraz wyprostował. Przystawił dłoń w rękawiczce zawiniętą w pięść do początku kasku, jakby próbował opanować wybuch śmiechu. Potem tę samą dłoń wystawił do chłopaka i pokiwał palcem wskazującym na boki.

"Nie, nie, nie" – prawdopodobnie brzmiała niewerbalna odpowiedź.

Po sali rozniosły się szepty zdziwienia, a nawet zakłopotania.

Czy oni mają jakieś spięcie? Właśnie się sprzeczają? – myśleli, obserwując ich zachowanie.

Nie wiedzieli, jak zinterpretować tę sytuację. Spodziewali się innego typu występu – w tunelu aerodynamicznym. Czy była to więc jego część, czy może naprawdę właśnie się kłócili na oczach ludzi tu zgromadzonych i dziesiątek tysięcy przed monitorami komputerów oraz wyświetlaczami telefonów?

Jeszcze bardziej poczuli się zdezorientowani, kiedy chłopak ubrany na czarno klepnął w pierś drugiej osoby, a następnie wbił w nią palec wskazujący. Wyglądało to na rodzaj fizycznego ostrzeżenia, a nawet groźby. Moment później przysunął głowę i dwa kaski o siebie głucho stuknęły.

Szum turbiny stopniowo stawał się głośniejszy.

Dwóch skydiverów, którzy mieli powalić świat powietrznych akrobacji na kolana, aktualnie wyglądało jak para delikwentów szykująca się do bójki i co najwyżej gotowych powalić siebie nawzajem na podłogę, aby pokazać, który z nich ma prawo latać w tunelu.

Uskrzydlony Duet AAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz