Anthony nie jeden raz w myślach starał się stworzyć listę najlepszych poranków w swoim życiu. Obudzenie się na kacu we własnym pokoju, ale w ramionach Aidena, było pierwszym, po którym w ogóle przyszedł mu do głowy pomysł powstania takiego "TOP 3 – best of the best". Od razu na sam szczyt wstawił ten dzień. Później jednak pojawiły się kolejne. Jeden za drugim podbijały listę: spanie we flyspocie, ponownie u niego w domu, nawet sprzed tygodnia, kiedy padł trupem w ramiona Aidena w jego pokoju i po prostu zasnął, rano będąc otoczonym jego ciepłem. Sądził, że im więcej będzie takich "ich" poranków, tym jego lista będzie się stale powiększać do TOP 100, a nawet i TOP 1000! Jednak ten początek dnia, ten szczególny początek dnia ich życia jako nie tylko pary, ale także kochanków zdecydowanie znalazł się od razu na pierwszej pozycji i wątpił, że szybko z niej spadnie.
– Dzień dobry, moja u-ko-cha-na mrówcza królewno – usłyszał przy uchu delikatnie zachrypnięty od snu i totalnie seksowny głos Aidena. Poczuł jego usta na czole, potem na skroni, policzku, w kąciku ust i w końcu na nich. Uśmiechnął się, wplątując palce w jego włosy i oddając pocałunek z pomrukiem zadowolenia. Uniósł powieki i zobaczył swojego chłopaka podpierającego się na łokciu i pochylającego się nad nim, kradnącego mu drugiego, trzeciego, czwartego i... jeszcze wiele kolejnych porannych buziaków.
– Dzień dobry, mój kochany Aidenie-Złośliwcu – odwdzięczył się mu, kiedy po serii czułości zmienili pocałunki na wtulanie się w siebie, jakby cała noc leżenia nago ze splątanymi kończynami, ciało przy ciele, oddychając tym samym ciepłym powietrzem, było im za mało.
– Patrzyłem jak śpisz, ale twoja nieruchoma, urocza twarz obudziła kogoś jeszcze...
– Aiden! – krzyknął, uderzając go w ramię, na co obaj się zaśmiali. – Obiecałeś, że z samego rana wstaniemy i doprowadzimy się do porządku. Musimy wrócić do domu, przebrać się, pokazać rodzicom, że żyjemy i koniecznie wbić na śniadanie przed nimi, żeby się niczego nie do...
– Wiem, dlatego zbudziłem cię o piątej, żebyśmy mieli godzinkę dla siebie.
Anthony uniósł wysoko brwi. Szybko myślał, przyswajając sobie usłyszaną informację i łącząc ją z "kimś", kto obecnie też oprócz niego coraz wyraźniej się rozbudzał i napierał na udo Aidena luźno leżące między jego nogami.
– Godzinkę? – zapytał, wiercąc się na łóżku.
Aiden pocałował go jeszcze raz i odpowiedział:
– Calutką. Odejmując prysznic i ubranie się, pozostało nam... pięćdziesiąt pięć minut.
– Och, to wystarczająco, żeby raz...
– Dwa razy – poprawił go Aiden, składając pocałunki na brodzie i szyi skatera.
– Dwa razy... – przełknął – yhm, dwa razy zrobić coś "miłego".
– Taaak – sapnął, liżąc delikatną skórę przy uchu.
– Ale... ale... tylko dłonią? – upewniał się.
– Na całość pójdziemy, kiedy będę miał wystarczająco czasu, żeby cię wycałować. Tym razem całego.
"Szeregowy" już stał na baczność, dociskany coraz mocniej do brzucha przez leżące na nim udo. Ant zamknął oczy, czekając na znajomą dłoń, która z piersi przesunie się niżej.
Będąc w stanie jeszcze przez chwilę w miarę logicznie myśleć, cicho zapytał:
– A możemy przeznaczyć na prysznic piętnaście minut?
Usta Aidena oderwały się od piersi naznaczonej kilkoma czerwonymi śladami i uniosły w niegrzecznym uśmiechu. Dobrze wiedział, co jego chłopakowi chodzi po głowie.
CZYTASZ
Uskrzydlony Duet AA
RomansaTegoroczne lato jest inne. Tak samo upalne, przesiąknięte słońcem, suchą trawą i szumem kółek toczących się po drodze, ale śmiech jest radośniejszy niż kiedykolwiek. Śmiech zakochanej osoby. Dwóch chłopaków, dwa odmienne charaktery i coś, co połączy...