Bycie zakochanym to wspaniały stan, który u jednych trwa zaledwie chwilę, godziny bądź dni, a u innych dziesięciolecia lub całe życie. "Team AA" to doskonały przykład tego drugiego – miłości, która wraz z upływem czasu nie słabnie, a rozkwita, staje się śmielsza, pełna ciepła, wsparcia i oparcia, kiedy jeden z pary jest zmęczony lub po prostu potrzebuje bliskości, mając zawsze obok tego drugiego "A".
Wraz z początkiem września obaj zaczęli naukę i, jak Anthony zapowiedział, już wtedy pomiędzy lekcjami przyjechał do swojego chłopaka. Od tego dnia regularnie pojawiał się na swojej nieodłącznej deskorolce podczas każdej długiej przerwy. Stawał przed zbudowanym z czerwonej cegły budynkiem szkoły, zamieniał z Aidenem słowo lub kilka, a kiedy nikt nie kręcił się w pobliżu, to przytulał go, dzieląc się swoją pozytywną energią i oczywiście pożyczając trochę tej aidenowej dla siebie, żeby przetrwać kolejne samotne godziny. Kiedy nie padało i któryś miał akurat "okienko", chodzili na niewielki amfiteatr usytuowany w parku nieopodal szkoły i tam spędzali czas na żartach, trzymaniu się za ręce i potajemnych buziakach.
Nie przejmowali się sporadycznymi docinkami na temat ich związku. "Gejuchy, pedały" – to czasami słyszeli, lecz oni tylko ze śmiechem odpowiadali, że jeśli im zazdroszczą, to niestety, ale się sobą nie podzielą. Wkrótce zostawiono ich w spokoju, zwłaszcza gdy pod szkołę przyjechał czarnym Maserati Lucas i dopadł jednego z upierdliwych dryblasów, biorąc go na stronę i coś mu mówiąc. Aiden nie potrzebował od niego pomocy, ale zdążył poznać starszego z kuzynów na tyle dobrze, że wiedział, iż nie odpuści, a gdyby któryś choćby tknął Anthony'ego... obaj nie wstrzymaliby się od odwdzięczenia się takiej osobie z nawiązką. Z tego powodu nie próbował go upominać, a tym bardziej zatrzymywać.
Wystarczył Anthony, który potem dźgał najlepszego przyjaciela palcem w pierś, zabraniając mu mieszania się w nie swoje sprawy.
– Nie moja sprawa? – zapytał, łapiąc go za palec i unosząc wysoko w górę, aż Ant musiał stanąć na palcach. – Gdyby pewien Mrówa nie stwarzał mi od dzieciaka problemów, przychodząc lub dzwoniąc z każdą pierdołą, to teraz nie robiłbym tego zapobiegawczo. Ja tylko dbam o mój spokojny sen.
– Sen-sren! Cholerny Wilku, puszczaj, ty przerośnięty psie!
Między nimi nic a nic się nie zmieniło i Aiden cieszył się, że mimo jego obecności Lucas nadal na swój nieco szorstki sposób dba o młodego skatera. Lubił go, sam czasami się z nim przekomarzał lub raczej dwudziestolatek z nim, ale mu to nie przeszkadzało. We trzech często wyjeżdżali poza miasto na jednodniowe wycieczki w góry, a co tydzień obowiązkowo pojawiali się we flyspocie. Aiden lubił latać, obserwować jak latają oni, ale nie zamierzał jeszcze uczestniczyć w żadnych zawodach. Po pokazie inauguracyjnym największego tunelu aerodynamicznego wiele osób ze świata sportu pytało o jego tożsamość, chcąc zrobić z nim wywiad lub zaprosić do skydivingowego teamu. Zawsze poprzez jednego z kuzynów przekazywał odpowiedź odmowną. Nie chciał wracać do sportu. Nie tak szybko i nie teraz, kiedy odnalazł coś, co było dla niego najważniejsze.
Najpierw musiał się porządnie na "to" napatrzeć, nadotykać, nasycić i nacieszyć.
Swoim Anthonym.
* * *
Kilka miesięcy później, na początku stycznia Aiden jako widz pojechał z Anthonym i Lucasem na zawody skydivingowe. Kuzyni najpierw latali w parze, a później odbyły się pokazy indywidualne. Ant stworzył swoją choreografię do podpowiedzianego mu utworu Angel's Guns – Epiconia. Była tak żywa, wypełniona jego radością, beztroską, ale i doskonałością, że nie miał sobie równych i po raz kolejny zdobył miejsce na najwyższym podium.
Kiedy schodził z niego z pucharem w dłoni, omal się nie przewrócił, widząc zbliżającego się w jego kierunku Aidena, trzymającego na przedramieniu siedzącego demo... Maxa! Nie spodziewał się go, ale szybko wziął się w garść, przypominając sobie ich ostatnie spotkanie podczas wakacji, kiedy mały diabol... rozbrykany kuzyn pokazał się mu pierwszy raz jako człowiek.

CZYTASZ
Uskrzydlony Duet AA
RomanceTegoroczne lato jest inne. Tak samo upalne, przesiąknięte słońcem, suchą trawą i szumem kółek toczących się po drodze, ale śmiech jest radośniejszy niż kiedykolwiek. Śmiech zakochanej osoby. Dwóch chłopaków, dwa odmienne charaktery i coś, co połączy...