35. Jasna i ciemna strona mojego... chłopaka? Oby jak najszybciej - CHŁOPAKA!

102 20 98
                                    

Godzinę później zrobiło się chłodniej, więc postanowili z powrotem założyć koszulki.

Jednak zanim się ubrali, kiedy Anthony przestał się bujać i siedział na huśtawce, Aiden podszedł do niego z przodu. Stanął pomiędzy rozchylonymi kolanami i oparł dłonie o jego uda, patrząc w oczy. Dotychczasowa wesołość u obu przerodziła się w ciepłe uśmiechy, którymi siebie obdarowywali. Anthony chciał zasugerować, że może zmienią się miejscami, ale wtedy dostrzegł coś błyszczącego na szyi dziewiętnastolatka.

– O, co to?

Złapał za cieniutki, srebrny łańcuszek z zawieszonym okrągłym medalikiem. Ozdoba była na tyle subtelna, że skater mimo wielokrotnego dotykania nagiego torsu, pleców, ramion, bo przecież od prawie godziny paradowali bez koszulek, a nawet siedział Aidenowi na barkach, dotąd jej nie zauważył. Wcześniej tylko raz widział go na jego szyi. Podczas środowego obiadu, kiedy dziewiętnastolatek ubrał czarną koszulę i to wtedy, pierwszy raz nazwał go w umyśle "seksownym", czując się przy nim jak zakochana "nastolata" z wypiekami na twarzy na widok swojego crusha. Cóż... Niewiele się zmieniło od tamtego czasu, gdyż obecnie też zdecydowanie za często się przy nim rumienił. Nawet coraz częściej i sądził, że nie zmieni się to szybko. Dopiero się trzymali za ręce i całowali, delikatnie, prawie niewinnie, a jemu już w myślach się kotłowało, a we wnętrzu ciała gotowała krew.

– Prezent. Od babci – powiedział Aiden, nie odrywając wzroku od ust drugiej osoby. – Dostałem go po moich ostatnich zawodach.

– Bardzo ładny. Pasuje ci. – Przesunął wisiorek wzdłuż niewielkich ogniw łańcuszka. – Coś oznacza? – Wytężył wzrok, ale dostrzeżenie czegokolwiek w półmroku było trudne. – Chyba widzę jakieś symbole...

– Te symbole babcia nazywa runami. Podobno akurat te pomagają wybrać właściwą drogę.

– Na przykład, kiedy się zgubisz w ciemnym lesie? – Potarł opuszkiem nierówną powierzchnię.

– Albo metaforycznie, w życiu. Gdy stoimy na rozdrożu, mając przed sobą różne życiowe wybory...

– Mhm – potaknął ze zrozumieniem. – Coś jak rzut monetą. "Orzeł", idę na studia prawnicze, "reszka", medyczne.

– "Orzeł", jadę do babci na całe wakacje. "Reszka", wyprowadzam się za granicę i nigdy tu nie wracam.

– Ej! Ale wtedy byśmy się nie spotkali! Nie drocz się ze mną i nawet nie strasz, że mógłbym cię nigdy nie poznać.

– Cóż, nie rzuciłem wtedy monetą, więc nie wiem, co by wypadło. Jednak – pochylił głowę, przytulając się do szyi Anthony'ego – ja także nie zmieniłbym przeszłości i nie chciałbym być teraz w innym miejscu, z inną osobą.

– Kurna, grasz nieczysto – mruknął, opuszczając powieki i próbując opanować drżenie ciała.

Aiden delikatnie pocałował skrawek jego skóry pod uchem.

– Co jest nieczystego w mówieniu prawdy?

Anthony nie wytrzymał długo. Ramionami objął jego głowę i przyciągnął bliżej. Aiden przytulił się, łącząc ich nagie klatki piersiowe, ogrzewając uczuciami i miękkimi pocałunkami lądującymi na szyi, potem na barku i ramieniu.

– Po zakupach... zostaniesz u mnie na noc? – Między czułościami ponowił swoje pytanie z wieczora, kiedy stali pod klatką schodową. – Babcia nie może się doczekać twoich kolejnych szalonych historii.

– Pewnie, jeszcze pytasz... Opowiem jej o moich początkach, kiedy uczyłem się latać i wpadłem w wir. To dopiero był odlot! – Wsunął palce w miękkie, czarne włosy Aidena. – A ty przyjdziesz do mnie w środę?

Uskrzydlony Duet AAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz