20. Będzie głośno, będzie radośnie, będzie się działo... lecz najpierw drama!

113 24 109
                                    

Tego samego dnia, o poranku, Anthony wstał na ostatnią chwilę, a raczej to Lucas musiał go budzić, bo sam zapomniał nastawić budzik. Błyskawicznie się umył i z tostem w zębach wybiegł z domu, kierując się do stojącego na ulicy srebrnego Lexusa. Odkąd zapiął pas i uspokoił przyspieszony oddech, do późnych godzin popołudniowych nie przestawał myśleć o Aidenie. Cokolwiek robił, z kimkolwiek rozmawiał lub ktokolwiek próbował coś do niego powiedzieć, natrafiał na chłopaka zamkniętego w świecie własnego umysłu. Tylko, kiedy musiał się skupić na swoim ulubionym zajęciu, stawał się poważny, ale wtedy nikogo nie musiał słuchać.

Bo kto miałby go strofować? Kto mógłby czegokolwiek go nauczyć, skoro to on był pionierem?

Początkowo Anthony się zarzekał, że nie jest zainteresowany przeszłością nowego czarnowłosego kolegi, ale kiedy dowiedział się, kim jest, nie mógł przestać wyszukiwać o nim wszelkich dostępnych w Internecie informacji.

W czasie porannej podróży zdążył przeczytać większość reportaży o "Aidenie Blacku" – mistrzu świata w taekwondo, później w gimnastyce artystycznej oraz akrobatycznej, który mimo młodego wieku był nie do pokonania lub zatrzymania, pnąc się w górę, aż zdobył upragniony szczyt.

I nagle ta wschodząca gwiazda sportu rozpłynęła się w powietrzu.

Aiden wycofał się po zdobyciu dwóch złotych medali na mistrzostwach świata w lekkiej atletyce. Powiedział, że odchodzi i tego samego dnia już nikt go więcej nie zobaczył. Niczego nie wytłumaczył, urywając kontakt z trenerami, kadrą i ze światem sportu. Spekulacjom nie było końca, ale prawdy nie poznano.

Film z ostatniego biegu po ścieżce akrobatycznej Anthony oglądał raz za razem. Cała sekwencja skoków była perfekcyjna. Doskonała. Idealna. Zatrzymywał obraz na uśmiechu zwycięzcy i zaciskał własne usta. W roześmianej twarzy widział dziesiątki uczuć, ale głównie, jak mocno kocha to co robi i ile radości mu to sprawia. Ile siły z tego czerpie.

Ale...

Aiden już nie mógł dłużej pozostać w tym świecie.

I to bolało ich obu.

Wieczorem doszedł do wniosku, że może zrobić tylko jedno – pokazać mu swój świat. Kiedyś obiecał sobie, że nowy kolega będzie się cieszył życiem tak jak on sam i że będzie latał jak on. Myślał o tym po części metaforycznie, ale... nie do końca.

Wiedział, że nie może dłużej siedzieć bezczynnie. Chciał coś zrobić.

Chociaż spróbować.

Nie chodziło już tylko o niego samego. Satysfakcję i ekscytację znalezieniem idealnej osoby. Był niemal pewny, dlaczego nagle odszedł, nie chciał udzielać wywiadów, z nikim rozmawiać. Nie mógłby tego robić, nie czując bólu w klatce piersiowej i rosnącej guli w gardle. A Anthony naprawdę chciał go uszczęśliwić. Podarować mu skrzydła, które utracił, pokazać, że nie musi rezygnować z tego, co kocha.

Że mogą wznieść się obaj.

Z Lucasem znali się od małego, dlatego nawet nie musiał nic mówić, żeby dwudziestolatek dokładnie wiedział, jakie myśli kłębią się w jego głowie. Znał go najlepiej i zawsze był dla niego wsparciem, trwał przy nim, kiedy potrzebował obok obecności drugiego człowieka. Mógł na niego liczyć nawet bardziej niż na rodziców.

Był jego najbliższym i najbardziej zaufanym przyjacielem, dlatego powiedział mu o wszystkim. Od początku do końca. Nie chciał popełnić gafy i czegoś przysłowiowo spieprzyć. Potrzebował zapewnienia, że robi dobrze i nie tylko on będzie czerpał z tego korzyści.

– Nie znam dobrze Aidena, ale już dopuścił cię do siebie, więc myślę, że jesteś jedyną osobą, która może coś zmienić – skwitował Lucas z cieniem uśmiechu na ustach, widząc niepewność przyjaciela. – Jesteś w końcu Mrówa. Nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych. Jeśli potrafiłeś zmienić tego chłodnego chłopaka, którego widziałem jeszcze dwa tygodniu temu, w obecnego Aidena, powinieneś być w stanie wpłynąć na niego i podarować mu szansę, żeby znów poczuł ten sam rodzaj adrenaliny, który towarzyszył mu od dzieciństwa. Kto wie, może to będzie nawet coś lepszego niż tylko strzał euforii, który zawróci mu w głowie. Może i ty... – Anthony uderzył go mocno w pierś, żeby nie kończył tego, o czym obaj już wiedzieli.

Uskrzydlony Duet AAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz