54. Mrówcze uczucia poruszają serca!

100 21 72
                                    

Powoli zapadał zmrok. Łuna na zachodniej części nieba przypominała pomarańczowe liżące błękit języki ognia. Powietrze nadal było ciepłe, ale pozwalało wziąć głęboki oddech i nie czuć suchości w ustach.

Kwadrans po wyjściu z sali bankietowej zamyślony Lucas przystanął przed wysoką na trzy metry fontanną z rzeźbą anioła z rozpostartymi skrzydłami, który trzyma dzban, a z jego brzegu wypływa woda.

Zapatrzony w jego subtelny uśmiech usłyszał zbliżające się szybkie kroki. W ostatniej chwili napiął mięśnie i to go uchroniło przed wylądowaniem na dnie fontanny, bo jakieś chude ciało z rozpędu skoczyło mu na plecy i zawiesiło jak na pniu drzewa. Obaj przechylili się nieznacznie w przód, ale Lucas jak stabilny filar lub dąb sprawował się znakomicie.

– Złaź ze mnie, głupia pchło – powiedział, łapiąc go za ręce i próbując zerwać z własnej szyi.

– Ha-ha-ha, jestem Mrówa, a nie pchła!

– Jeden szkodnik, jakkolwiek bym cię nie nazwał.

Anthony puścił go, okrążył prawie tanecznym krokiem i przysiadł na kamiennym brzegu fontanny.

– Dlaczego jesteś tu, a nie w środku? Wszędzie cię szukałem – zapytał.

– Znudziła cię gadka o lataniu?

– Nie – odparł odrobinę zmęczonym głosem – ale prawie każdy mi mówił, że muszę teraz "złapać byka za rogi i nie dać mu się strącić".

– Czyli postawić na rozwój kariery?

Ant prychnął i pokręcił bezsilnie głową.

– Nikt mnie nie słuchał, kiedy mówiłem, że dopiero skończyłem osiemnaście lat i jestem w szkole średniej, więc chcę jeszcze nacieszyć się moją młodością.

– Dorośli już tak mają.

– Taa, ale to i tak było męczące.

– Co zamierzasz, Mrówa?

– To chyba jasne! Jeździć na desce, kiedy pogoda będzie ładna, a latać, gdy zrobi się zimno lub będzie padać!

– A Aiden?

– A-Aiden... – Zacisnął usta i spuścił wzrok na swoje białe trampki. – Dobrze wiesz, że jego chcę najbardziej...

– Macie jeszcze tydzień wakacji. To dużo, zważywszy na to, że w pół godziny zdążyliście w tamtej ciemni przejść od znajomych do znajomych z benefitem. – Ant jęknął z zawstydzenia, unosząc dłonie i chcąc zakryć mu usta, ale Lucas łatwo je ominął, dolewając oliwy do ognia: – A potem w jedną noc u ciebie na chacie zaliczyliście prawie wszystkie bazy, pomijając...

– S-s-skąd możesz to wiedzieć? – panikował, usilnie starając się powstrzymać przyjaciela przed wygadywaniem "takich" rzeczy otwarcie.

– Podpuściłem twojego chłoptasia i wygadał się, że podniecony jesteś niesamowicie uroczy.

– Kłamiesz!

– Nie kłamię. – Pochylił się nad nim, przytrzymując dłonie z dala od swojej twarzy i wyszeptał wprost do jego ucha: – Powiedział też, że gdybym to ja cię takiego zobaczył, to skradłbyś moje serce.

– S-serio tak powiedział?

– Serio. Skoro robicie tak szybki progres, nie wmówisz mi, że w tydzień nie zdołacie czegoś wymyślić, żeby być razem dłużej. Tym razem niewiele już jestem w stanie pomóc, ale wal do mnie, jak zawsze to robisz, gdy tylko wpadnie ci do głowy jakiś szalony pomysł. Wspólnie coś wykminimy.

Uskrzydlony Duet AAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz