Burza się skończyła, a Anthony wstał, aby rozruszać zastałe od nadmiernego zaciskania mięśnie. Nie poruszali tematu ataku paniki oraz niedawnej bliskości. Twarz chłopaka była zarumieniona, ale ciemność nocy dobrze to ukrywała. Kaptura nie zdejmował, a dłonie ukrył w rękawach. Aiden podejrzewał, że nadal mu drżą. Zastanawiało go, dlaczego wcześniej nie powiedział, że boi się grzmotów. Udawał przy nim twardziela? Czy może i tak było już za późno, więc robił dobrą minę do złej gry? Jeśli tak, to naprawdę dobrze się trzymał, bo gdyby burza przeszła bokiem, z niczym by się nie zdradził.
Pewnie właśnie na to miałeś nadzieję – pomyślał.
W oczach Aidena nic złego się nie stało. Każdy ma lęki i nie zawsze można nad nimi zapanować. Nie będzie o tym mówić, a przynajmniej nie zacznie tematu pierwszy.
Wstał i podeszwą buta podbił deskorolkę. Wziął ją w dłoń, a na ramię zarzucił plecak.
Pojedyncze krople nadal spadały z nieba, ale powietrze wcale nie zrobiło się zimne.
– Mogę jeszcze na trochę zatrzymać bluzę? – zapytał Anthony. Głos miał zachrypnięty i dało się w nim wyczuć niepokój.
– Pewnie – odparł swobodnie Aiden. Podał chłopakowi butelkę wody mineralnej, którą miał ze sobą. Tę podarowaną mu przez chłopaka wypił podczas zawodów.
– Dzięki.
Szli po mokrej trawie do obwodnicy, a kawałek przed nią Aiden zapytał:
– Idziesz w lewo czy w prawo?
– W lewo.
– To tak jak ja, odprowadzimy się kawałek. – Podał chłopakowi jego deskę. – Mieszkasz blisko obwodnicy?
– W sumie to nie. Mieszkam po drugiej stronie rzeki, na osiedlu z domkami jednorodzinnymi.
– To chyba w przeciwną stronę?
– Ano, w przeciwną. – Postawił deskorolkę na chodniku i zaczął się powoli odpychać, dostosowując prędkość do marszu Aidena.
– To dlaczego wybrałeś lewo?
– Bo ty idziesz w tym kierunku – odparł, robiąc kółeczko na tylnych kołach.
Aiden stanął. Anthony obrócił deskę i podjechał do niego.
– O co chodzi? Chcesz po drodze zahaczyć stację paliw i zjeść hot doga albo napić się kawy?
– Anthony, wracaj do domu. Już po północy.
– Pfft! – Chłopak parsknął, chowając twarz w obszernym rękawie bluzy. – Dawno nie słyszałem takiego tekstu. Co z tego, że po północy? Odprowadzę cię i wrócę.
– Nie ma mowy.
– Jest. Wyluzuj. Ja cię dziś zaprosiłem, więc muszę zadbać, żeby bezpiecznie cię odstawić. Mówiłeś, że twoja babcia mieszka w dziesięciopiętrowcu, a na blokowiskach o tej godzinie nie zawsze jest bezpiecznie. Do tego na weekend.
– Po pierwsze – zaczął wyliczać Aiden – już jest "jutro", więc twoja odpowiedzialność za mnie wygasła kilkanaście minut temu. Po drugie, jestem dorosły i jestem facetem. Po trzecie, w razie kłopotów sobie poradzę i po czwarte, skoro ktoś ma już kogoś odprowadzić – patrzył intensywnie w jego oczy – będę to ja.
To mówiąc, obrócił się na pięcie i ruszył z powrotem.
– Ej-ej-ej! Wracaj!
Anthony odbił się stopą i po kilku sekundach dogonił bruneta, zajeżdżając mu drogę.
CZYTASZ
Uskrzydlony Duet AA
Roman d'amourTegoroczne lato jest inne. Tak samo upalne, przesiąknięte słońcem, suchą trawą i szumem kółek toczących się po drodze, ale śmiech jest radośniejszy niż kiedykolwiek. Śmiech zakochanej osoby. Dwóch chłopaków, dwa odmienne charaktery i coś, co połączy...