24. Noc wyczerpująca, ale jaka ekscytująca!

116 23 79
                                    

Podczas podgrzewania pierwszej porcji curry Anthony na chwilę wyszedł, aby powrócić z małym pakunkiem.

– Proszę – powiedział, wręczając go Aidenowi. – Pani-babcia przestrzegła, że mamy o ciebie dbać i pilnować, żebyś nie zapomniał chłodzić kostki. – Podsunął bliżej jedno z krzeseł i dodał: – Mamy jakieś pół godziny, więc chyba możesz wykorzystać ten czas, jak "Rodzynkowa Wróżka" nakazała. Tobie pomoże, a my będziemy mieć czyste sumienie.

Rodzynkowa Wróżka? – powtórzył w myślach Aiden, gdy niemal ze śmiechem zorientował się, że chodzi o jego babcię.

Przez chwilę patrzył na Anthony'ego, potem na Lucasa, a na końcu na opakowanie z dwudziestocentymetrowym paskiem niebieskiego żelu, na którym widniał napis "Ice". Wiedząc, że nie wygra z babcią, a obiecał jej się pilnować, rzucił krótkie "dzięki" i zanim ciepłe, parujące jedzenie trafiło na stół, stopa leżała już na drugim krześle i przykrywał ją chłodzący kompres.

– Nie musiałeś przynosić mi waszego, mam swoje w plecaku – powiedział.

– Daj spokój! Na wyposażeniu każdej apteczki jest tego kilka opakowań. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś korzystał, no może kiedyś, a na pewno mają datę ważności, więc szkoda, żeby się przeterminowały, jeśli mogą pomóc tobie dziś. Raz na dwa tygodnie uzupełniamy braki, więc dokupimy.

– Mamy dopiero sobotnią noc, a wydaje mi się, że bardziej cię boli niż w piątek, gdy ostatni raz się widzieliśmy – zauważył Lucas.

– Czasami jest gorzej, ale to chwilowe. – Aiden się uśmiechnął. – Za dwa, trzy dni znów będę mógł uciekać z wami przed jakąś zadymą.

– Na szczęście na ten weekend żadnej nie planujemy – zażartował Lucas.

– Nieplanowane też wam dobrze wychodzą.

– Nie ma to jak urozmaicenie wakacji! – podchwycił Ant. – A właśnie, jeśli nie będzie w poniedziałek padało, to przyjdziesz na skatepark? – zapytał.

– A pozwoliłbyś mi nie przyjść?

Lucas parsknął, wyciągając kolejną porcję curry, tym razem dla Anthony'ego.

– Mrówa sam przyjechałby po ciebie i zatargał na rampę nawet na deskorolce.

– O, wezmę auto rodziców, żebyś nie musiał chodzić.

– Nie – od razu uciął jego propozycję. – Nikt nie musi po mnie jeździć. Mam nogi i potrafię ich używać, a chodzenie pomaga mi nie zardzewieć.

– Żartujesz sobie? – parsknął blondyn, zarzucając kitą i wpychając do ust pierwszy kęs jasnobrązowej papki. – Zardzewieć? Przecież ruszasz się tak niesamowicie, że ja sam w pewnym momencie czułem się ociężały, a ty już załapałeś, w jaki sposób przekręcać się na plecy, a potem na brzuch. Masz naturalny talent i mięśnie chyba ze stali!

Zwłaszcza te, których sam niedawno dotykałem!

Przeżuł i wystawił w górę końcówkę widelca, wymachując nim na lewo i prawo.

– Boląca szyja to zupełnie co innego. Gdybyśmy przez dwie godziny siedzieli w basenie i maltretowali "żabkę", to bolałaby nas nie tylko szyja, ale też ramiona, barki i plecy.

– Jak mówiłem – wtrącił najstarszy z nich – "wymuszona pozycja", ale po czasie ból znika zupełnie.

– Też latasz, Lucas? Od dawna?

– Zacząłem chwilę po Mrówie. Ile to już będzie? Trzy lata?

– I od trzech lat przyjeżdżacie tu co tydzień na cały weekend?

Uskrzydlony Duet AAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz