Podczas podgrzewania pierwszej porcji curry Anthony na chwilę wyszedł, aby powrócić z małym pakunkiem.
– Proszę – powiedział, wręczając go Aidenowi. – Pani-babcia przestrzegła, że mamy o ciebie dbać i pilnować, żebyś nie zapomniał chłodzić kostki. – Podsunął bliżej jedno z krzeseł i dodał: – Mamy jakieś pół godziny, więc chyba możesz wykorzystać ten czas, jak "Rodzynkowa Wróżka" nakazała. Tobie pomoże, a my będziemy mieć czyste sumienie.
Rodzynkowa Wróżka? – powtórzył w myślach Aiden, gdy niemal ze śmiechem zorientował się, że chodzi o jego babcię.
Przez chwilę patrzył na Anthony'ego, potem na Lucasa, a na końcu na opakowanie z dwudziestocentymetrowym paskiem niebieskiego żelu, na którym widniał napis "Ice". Wiedząc, że nie wygra z babcią, a obiecał jej się pilnować, rzucił krótkie "dzięki" i zanim ciepłe, parujące jedzenie trafiło na stół, stopa leżała już na drugim krześle i przykrywał ją chłodzący kompres.
– Nie musiałeś przynosić mi waszego, mam swoje w plecaku – powiedział.
– Daj spokój! Na wyposażeniu każdej apteczki jest tego kilka opakowań. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś korzystał, no może kiedyś, a na pewno mają datę ważności, więc szkoda, żeby się przeterminowały, jeśli mogą pomóc tobie dziś. Raz na dwa tygodnie uzupełniamy braki, więc dokupimy.
– Mamy dopiero sobotnią noc, a wydaje mi się, że bardziej cię boli niż w piątek, gdy ostatni raz się widzieliśmy – zauważył Lucas.
– Czasami jest gorzej, ale to chwilowe. – Aiden się uśmiechnął. – Za dwa, trzy dni znów będę mógł uciekać z wami przed jakąś zadymą.
– Na szczęście na ten weekend żadnej nie planujemy – zażartował Lucas.
– Nieplanowane też wam dobrze wychodzą.
– Nie ma to jak urozmaicenie wakacji! – podchwycił Ant. – A właśnie, jeśli nie będzie w poniedziałek padało, to przyjdziesz na skatepark? – zapytał.
– A pozwoliłbyś mi nie przyjść?
Lucas parsknął, wyciągając kolejną porcję curry, tym razem dla Anthony'ego.
– Mrówa sam przyjechałby po ciebie i zatargał na rampę nawet na deskorolce.
– O, wezmę auto rodziców, żebyś nie musiał chodzić.
– Nie – od razu uciął jego propozycję. – Nikt nie musi po mnie jeździć. Mam nogi i potrafię ich używać, a chodzenie pomaga mi nie zardzewieć.
– Żartujesz sobie? – parsknął blondyn, zarzucając kitą i wpychając do ust pierwszy kęs jasnobrązowej papki. – Zardzewieć? Przecież ruszasz się tak niesamowicie, że ja sam w pewnym momencie czułem się ociężały, a ty już załapałeś, w jaki sposób przekręcać się na plecy, a potem na brzuch. Masz naturalny talent i mięśnie chyba ze stali!
Zwłaszcza te, których sam niedawno dotykałem!
Przeżuł i wystawił w górę końcówkę widelca, wymachując nim na lewo i prawo.
– Boląca szyja to zupełnie co innego. Gdybyśmy przez dwie godziny siedzieli w basenie i maltretowali "żabkę", to bolałaby nas nie tylko szyja, ale też ramiona, barki i plecy.
– Jak mówiłem – wtrącił najstarszy z nich – "wymuszona pozycja", ale po czasie ból znika zupełnie.
– Też latasz, Lucas? Od dawna?
– Zacząłem chwilę po Mrówie. Ile to już będzie? Trzy lata?
– I od trzech lat przyjeżdżacie tu co tydzień na cały weekend?
CZYTASZ
Uskrzydlony Duet AA
RomanceTegoroczne lato jest inne. Tak samo upalne, przesiąknięte słońcem, suchą trawą i szumem kółek toczących się po drodze, ale śmiech jest radośniejszy niż kiedykolwiek. Śmiech zakochanej osoby. Dwóch chłopaków, dwa odmienne charaktery i coś, co połączy...