rozdział 28

4.7K 124 43
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wydałam z siebie przeciągłe jęknięcie i zakryłam twarz ręką.
Podniosłam się do siadu, gdy usłyszałam głos mojej przyjaciółki.

-Wstawaj i zapierdalaj do szkoły.

Otworzyłam jedno oko, by spojrzeć na jej twarz.

-Co ty tu, kurwa, robisz? -mruknęłam.

-Twój chłopak mnie wpuścił. -wzruszyła ramionami.

-Co? Jaki chłopak?

-Nicholas.

-To nie jest mój chłopak. Nienawidzę go.

-Właśnie, nie jestem jej chłopakiem, tylko przyszłym mężem! Mam nawet taką nazwę na grupie z jej znajomymi z internetu! -krzyknął zza drzwi, brunet.

-Co? Jaki mąż, kurwa? -wychylił się z pokoju mój brat.

-No ja. -wywrócił oczami, Nick.

Zaczęli się kłócić. Hailey prychnęła i zamknęła drzwi. Weszła do mojej garderoby i rzuciła mi na łóżko czarne jeansy, koszulkę Nicholasa, która niewiadomo jakim cudem się tam znalazła, skarpetki i stanik. Usiadła na moim fotelu, i wyciągnęła telefon. Zaczęłam się przebierać, a gdy byłam bez bluzki, drzwi od mojego pokoju gwałtownie się otworzyły i huknęły o ścianę. Nicholas wparował do mojego pokoju i schował się za drzwiami, nie patrząc w ogóle na mnie. Za nim wbiegł Kai, z jebaną patelnią w rękach. Zakryłam się kołdrą, a spojrzenie mojego brata powędrowało na mnie.

-Aha? Przyjaciółce już możesz pokazać się nago, a rodzonemu bratu już nie? -zmarszczył brwi.

Zamrugałam kilka razy.

-Mam ci pokazać cycki? -skrzywiłam się.

-Ilu facetów widziało twoje piersi, a ile kobiet? A poza tym, jestem twoim bratem, nie masz czego się wstydzić.

-Dwóch chłopaków, a dziewczyn cztery.

-Jak to dwóch?! -wydarł się Nicholas.

-Tu cie mam, kurwa! -krzyknął mój braciszek.

Gdy Nick wychylił się zza drzwi, Kai w tej samej sekundzie zajebał mu patelnią w łeb.

-Kurwa mać!

-Jeszcze raz usłyszę, że pieprzyłeś mi moją małą siostrę, dostaniej podwójnie i mocniej! -zagroził mu mój brat.

Spojrzałam na przyjaciółkę. Siedziała niewzruszona tym co się dzieje.

Szybko ubrałam bluzkę, upewniając się, że nikt na mnie nie patrzy. Kai wyszedł z mojego pokoju, podrzucając patelnię w dłoni.
Podbiegłam do Nicholasa i przycnim kucnęłam. Opierał się o ścianę i mamrotał coś pod nosem.

-Wszystko w porządku? -zapytałam.

-Zapierdolę go. -sapnął.

-Boli cię głowa?

-Nie takie mocne uderzenia dostawałem, Dulce.

-Odpowiedz mi, kurwa. Boli cię głowa?

-N... -spiorunowałam go spojrzeniem, aby powiedział prawdę. -Boli jak chuj.

Dobry piesek.
Pomogłam mu wstać, ale gdy chciałam z nim wyjść z pokoju, kazał mi zostać i się ubrać.

Przewiesiłam czarny plecak przez ramię i wyszłam z blondi z domu. Z daleka widziałam jak auto Lucasa i Nicholasa oddala się w stronę szkoły. Hailey wsiadła do swojego czarnego, pięknego Mercedesa, a ja do swojego camaro. Razem odjechałyśmy, trochę się ścigając.
Czułam się trochę osłabiona, więc zwolniłam.

Schowałam książki do szafki i wzięłam z niej te potrzebne.
Udałam się pod klasę ze zwieszoną głową, bo gdy przechodziłam obok kilkora osób, słyszałam okropne wyzwiska w moją stronę. Ludzie ze szkoły zaczęli się ze mnie naśmiewać i mnie wyzywać, gdy wszyscy dowiedzieli się o moich dwóch próbach samobójczych. Nie rozumiem co w tym takiego śmiesznego, ale się śmieją. Nie zgłosiłam tego żadnemu nauczycielowi, a jedyną osobą, która to wie, jest Hailey. Kazała mu już kilka razy zgłosić to do dyrektora lub jakiegoś innego nauczyciela, ale ja zawsze odmawiałam. Czasem nawet z ust przyjaciół Nicholasa, słyszałam na swój temat obelgi. Wmawiałam sobie non stop, że trochę się pośmieją, a później zapomną. Tak się nie stało. Trwa to już jebane sześć miesięcy.

Usiadłam w ławce przy oknie. Na większości lekcjach, siedziałam sama, ponieważ moja przyjaciółka miała zajęcia w innej klasie. Teraz miałam język Hiszpański, wraz z Nicholasem. On siedział z tyłu, a ja dwie ławki do przodu.
Gdy pani była odwrócona tyłem i zapisywała coś na tablicy, zaczęło się najgorsze. Dosłownie każdy (oprócz Nicholasa), zaczął rzucać we mnie jebanymi karteczkami. Na niektórych były napisane wyzwiska, a inne były czyste. Potem obok mojej ławki, leżało kilkanaście kartek, które ja musiałam sprzątać po lekcji. Papierki odbijały mi się od ciała i spadały wszędzie dookoła. Zacisnęłam szczękę i napięłam mięśnie. Tak bardzo chciałam teraz komuś wyjebać.
Jeden chłopak nagle wyjął jabłko z plecaka i nim we mnie rzucił. Oberwałam w ramię. Każdy zaczął się śmiać, ale nauczycielka nie zwróciła na to uwagi. Nadal zapisywała coś na tablicy, w innym języku. Już miałam wstać, aby zajebać temu gnojkowi, ale ktoś mnie wyprzedził. Nicholas, siedzący obok chłopaka, chwycił go za szyję i uderzył z pięści w nos. Blondynowi zaczęła ciurkiem spływać krew, na wargi.
Nick wstał z krzesła i chwycił mnie za ramię. Przeprosił nauczycielkę i wyszedł ze mną z klasy.

-Lily, kurwa. -zaczął.

Przyszpilił mnie do ściany i zwilżył szybko wargi. Spojrzał mi w oczy.

-Nie możesz sobą tak pomiatać. -warknął.

Opuściłam ręcę wzdłuż ciała i westchnęłam.

-A co mam zrobić? Powiedz mi Nicholas, co ja mam, kurwa, z tym zrobić, co? -spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.

-Zajeb im raz, a porządnie, albo idź z tym do dyrka. Ewentualnie powiedz to mi, zajmę się tym.

-Nie pobiję ich, nie mogę. Wyjebią mnie ze szkoły. Do dyrektora nie pójdę, bo tak czy siak nic z tym nie zrobi, a ta ostatnia opcja, jest gorsza niż pozostałe. Co byś im zrobił? Zabił byś ich? Całą szkołę? Nie, Nicholas. Nie zrobiłbyś tego.

-Dlaczego nic nie powiedziałaś? -zmarszczył brwi.

-Kiedy miałam ci powiedzieć? Nie było cię jebane osiem miesięcy, kurwa. Co, miałam ci tak z dupy napisać, że każdy w szkole rzuca wobec mnie obelgi, bo dowiedzieli się o moich jebanych próbach? Nadal, kurwa, żałuję, że się nie udały. Wtedy byłoby mi lżej.

Czy te dwa ostatnie słowa, były niepotrzebne? Nie wiem, ale czuję ulgę na sercu, że je powiedziałam.

Brunet nie odpowiedział nic. Patrzył się tylko na mnie, ale nic nie mówił. W moich oczach stanęły łzy.

-Przepraszam, dulce. -wyszeptał.

Pokręciłam głową i szybkim krokiek ruszyłam w stronę łazienki.
Zamknęłam się w jednej z kabin i usiadłam na zamkniętej klapie. Oparłam łokcie o kolana i schowałam twarz w dłoniach. Słone kropelki kapały na moje spodnie i dłonie.

-Naprawdę przepraszam, mała. Wtedy wyjechałem, bo trudno było znieść mi świadomość, że osoba, dla której mógłbym zrobić wszystko, bez żadnego wyjątku, chciała skończyć swoje życie. Gdybyś nie przeżyła, nie poradziłbym sobie. To trochę pojebane, bo wtedy znałem cię zaledwie miesiąc lub dwa, ale mógłbym nawet zabić się, aby być z tobą. -odezwał się lekko ochrypły głos Nicholasa.

Nie wiem, czy mam uznač to za prawdę, czy za jebane kłamstwo, które wpłynie na moją psychikę. Brzmiało naprawdę szczerze.
Otworzyłam drzwi i wtuliłam się w tors bruneta. Objął mnie dwoma rękoma w talii i złożył lekki pocałunek na mojej głowie.
Ale żeby nie było, to, że go przytulam, nie oznacza, że już go nie nienawidzę. Nadal tak jest.

MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz