rozdział 31

4.1K 110 46
                                    

(Uwaga: sceny seksualne!)

Właśnie miałam iść pod prysznic, ale w moim pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Krzyknęłam „proszę", z garderoby. Wybierałam bluzkę do spania.

-No kurwa. -jęknął Nicholas, stojący w progu. -Miałaś mi otworzyć drzwi, nooo!

-Co? -spojrzałam na niego, bo go nie słuchałam.

-Gówno, miałaś mi drzwi otworzyć.

Zmarszczyłam brwi.

-A co ty jakiś niepełnosprawny? -zadrwiłam.

Przeniosłam skupienie spowrotem na wybór bluzki.

-No trochę... Ale to ty miałaś mi je otworzyć, ja miałem złapać cię w talii i rzucić na łóżko.

Zatkało mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc po prostu starałam się udawać, że mnie to nie ruszyło. Ale byłam, kurwa, podjarana. Wybrałam szybko jakąś koszulkę i zniknęłam za drzwiami obok. Chciałam przekręcić zamek, ale, kurwa, się rozjebał. Boże Święty, no! Wychyliłam głowę i spojrzałam na chłopaka. Gapił się wprost na mnie.

-Sbróbuj tu wejść, a dostaniesz po ryju. -zagroziłam mu.

Skinął głową, ale cwano się uśmiechnął.
Rozebrałam się i w tym samym czasie puściłam wodę z prysznica. Woda zmoczyła mi całe włosy, które przylepiły się do ciała. Za moimi plecami pojawił się Nicholas. Był zupełnie nagi.

-Co ty, kurwa... -szepnęłam.

Zbliżył się do mnie bardziej, sprawiając, że nasze ciała się ze sobą stykały. Secre zaczęło bić mi szybciej, a oddech przyśpieszył.
Chłopak oplutł mnie ręką w talii, a potem przejechał ręką na pośladki. Szybkim ruchem mnie podniósł, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Nie wiem czemu to zrobiłam. Nie wiem nawet czy ja tego, kurwa, chciałam. Z jednej strony tak, a z drugiej... Dobra, kurwa! Chcę tego.

Jego usta wylądowały przy moich i złączyły się w agresywnym pocałunku. Przejechałam ręką po jego brzuchu, aż do głowy. Zatopiłam rękę w jego włosach, lekko je ciągnąc. Poczułam jak coś na dole się o mnie ociera. Nicholas włożył we mnie palce i mocno nimi poruszał. O ja pierdolę. Wywróciłam oczami i zjechałam ręką na jego kark. Zaczęłam poruszać biodrami i cicho pojękiwać w usta chłopaka. Po chwili brunet wyjął ze mnie palce i je oblizał. Poczułam w sobie coś innego. Coś o wiele większego i dłuższego. Ja pierdolę... Zaczęłam poruszać biodrami jeszcze bardziej, tak jak Nick. Odsunęliśmy od siebie twarze i próbowaliśmy unormować oddechy. Po całej łazience rozlegał się dźwięk uderzających o siebie ciał. Co chwilę wywracałam oczami z przyjemności i pojękiwałam. Nicholas też czasem wydawał z siebie ciche sapnięcia lub jęki. Byłam blisko orgazmu. Czułam jak po moich udach spływa ciepła ciecz. Potem nie czułam tego tylko na udach, ale i w sobie. Woda zmoczyła całe ciało niebieskookiego, przez co wyglądał... Boże, Leila, ogarnij się. Chłopak puścił mnie, a ja stanęłam na nogach. Całe mi zdrętwiały, przez co upadłabym, gdyby nie Nicholas. Obiął mnie, gdy uderzyłam o jego klatkę piersiową.

-Uważaj, Dulce. -szepnął mi nad uchem.

Puścił mnie i w ciągu kilku sekund ubrał na siebie ciuchy, po czym wyszedł z łazienki, zostawiając mnie zdezorientowaną pod prysznicem.
Ubrałam na siebie bluzkę i wyszłam z pokoju. Nie mogłam znaleźć moich spodenek, a wszystkie inne były w praniu. Zeszłam do salonu, aby zobaczyć czy nie zostawiłam ich tam. No tak, były tam. A prócz nich był tam jeszcze Kai, Lucas i Nicholas.

-Jest po północy. -skomentował niskim tonem, Nicholas.

Zachowywał się, jakby to co się zdarzyło, nie miało miejsca.

-No, takie dzieciaczki jak wy, powinny już dawno spać. -mruknęłam.

-Takie jak ty, również, ale wolały robić bardziej niestosowne rzeczy. -odpowiedział z cwaniackim usmiechem na mordzie.

-Tym razem patelnia czy garnek? -zapytał się Kai, Lucasa.

-Raczej patelnia, ma fajny uchwyt, a garnek jest chujowy. -odpowiedział mu blondyn.

-Spokojnie, Nicholas nie miał na myśli nic złego. Chodziło mu o... tańczenie. -wymyśliłam coś.

-Aaa! -powiedzieli równo.

Nagle z mojego telefonu rozbrzmiał dzwonek. Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.

-Tak, Hailey? -uśmiechnęłam się.

-Cassie nie żyje. -odpowiedziała.

Mój uśmiech zniknął w mniej niż sekundę.
Cass nie była jakąś naszą najlepszą przyjaciółką. Była zwykłą znajomą, która wychodziła z nami na miasto lub do klubów.

-Co? Kiedy? Jak? Kto to zrobił? -zadawałam pytania.

-Nie wiem kiedy, zamordowali ją pod jej kamienicą, jej oprawca miał na twarzy maskę i na głowie kaptur.

To on.

-Zostawił przy jej ciele kartkę. Było na niej napisane „Ten, którego zgadłaś, będzie następny." -dodała.

Nie, nie, nie! Ja pierdolę. To wszystko moja wina, kurwa!

-Kurwa mać... Hailey, jedź do domu Jasona, też zaraz tam będę! Zamknijcie drzwi i nigdzie nie wychodźcie, jak będę pod drzwiami to wam napiszę, jak ktoś będzie dzwonił dzwonkiem, nie otwierajcie, to nie będę ja. -powiedziałam szybko.

Spojrzałam po twarzach chłopaków. Patrzyli na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Byłam cholernie przestraszona. Szybko pobiegłam do drzwi i ubrałam buty. Zgarnęłam z wieszaka bluzę. Słyszałam za sobą, jak chłopacy za mną idą. Wybiegłam z domu i wpakowałam się na miejsce kierowcy. Zanim zdążyłam odpalić auto, obok mnie i na tylnie siedzenia rzucili się mój brat, Nick i Lucas. Nie zwróciłam na nich uwagi. Odjechałam spod domu z piskiem obok.

-O co chodzi? -odezwał się Kai.

-Jason. -odpowiedziałam szybko, bo nie chciało mi się opowiadać.

-Jaki Jason? -zapytał blondyn.

-Kurwa! Ten facet zabił Cassie, a teraz zabije Jasona. Muszę tam, kurwa, być, on nie ma broni, ja mam. Prawdopodobnie jest teraz najebany, więc nie będzie wiedział o co chodzi. -wytłumaczyłam na jednym wdechu.

Nagle przede mną pojawiło się auto. Ostro skręciłam i wydarłam się na całe auto:

-Kurwa mać! Naucz się jeździć, jebana szmato!

Gdy byłam już blisko domu Jasona, sięgnęłam ręką do schowka. Wyciągnęłam z niej broń i dwa za chuj ostre noże. Zapomniałam skupić się na drodze i prawie pominęłam dom chłopaka. Mocno skręciłam i zachamowałam. Na kolana braci rzuciłam noże, a spod siedzenia wygrzebałam kolejny pistolet. Go dałam swojemu bratu. Gwałtownie otworzyłam drzwi i nimi trzasnęłam. Auć. Wbiegłam na klatkę schodową, a gdy chciałam napisać wiadomość do Hailey z mojego numeru pisała już wiadomość „otwórz mi drzwi"... Ktoś wjebał mi się na konto! Odbezpieczyłam broń, a mój brat zrobił to samo. Nacisnęłam za klamkę. Zamknięte. Zmarszczyłam brwi.

-Leila? -zza drzwi usłyszałam głos mojej przyjaciółki.

-Tak! Kurwa, otwórz! -szepnęłam głośniej.

Zamek od drzwi się przekręcił, a ja wraz z chłopakami szybko wparowaliśmy do środka. Hailey szybko zakluczyła drzwi i przetarła twarz.

-Skąd wiedziałaś, że nie ja napisalam tą wiadomość? -spytałam.

-Napisałabyś samo „otwórz", ale przez „o". -odpowiedziała.

No fakt. Miała rację. Spojrzałam na Jasona. Leżał na kanapie z zamkniętymi oczami. Spał i był najebany. Codzienność. Po całym przedpokoju rozległ się dzwonek do drzwi. Nicholas niespodziewanie wyrwał mi z dłoni pistolet i przesunął do kuchni, abym nie była na widoku. Obok niego stanął Kai. Otworzył drzwi i strzelił. Usłyszałam jak coś opada na ziemię. Piąty i szósty. Kolejny strzał. Trzeci. Czwarty. Kilka strzałów padło w stronę chłopaków, ale były niecelne. Gdy opuścili bronie, szybko wyszłam przed nich. Na ziemi leżało pięć ciał. Każdy miał na twarzy maski.

MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz