rozdział 40

4K 115 61
                                    

Mieliśmy dziesięć minut, ale jak zwykle musieliśmy utknąć w jebanym korku.

-Panie, taksówkarzu -zerknęła na niego Lily.

-Czego? -mruknął.

-Jak nie chcesz dostać w ryj, to bądź dla niej uprzejmy. -wtrąciłem się.

Razem wywrócili oczami.

-Można papieroska w aucie? Okno otworzę. -uśmiechnęła się sztucznie.

-Mam astmę, więc nie, nie możesz, małolato. -odpowiedział jej facet.

Brunetka westchnęła i odwróciła się spowrotem.

-Chciałby ktoś inny poprowadzić? W chuj nie wygodnie prowadzi się w sukience i szpilkach. -zapytała, patrząc w lusterko.

Nikt nic nie odpowiedział, tylko ja wyszedłem z auta i otworzyłem drzwi od jej strony.

-Ja bym chciał.

Podałem jej rękę, którą niechętnie przyjęła i wyszła z auta, siadając na miejscu pasażera.

-Lucas, braciszku, mógłbyś wysiąść w auta i odczepić rejestrację? -zapytałem.

-Słucham? -ożywił się taksówkarz. -Nie, nie, nie. Nie zgadzam się na to. Pójdziemy do więzienia!

-Ryj. -warknąłem.

Mój brat wysiadł z auta i zerwał rejestrację. Rzucił ją na kolana faceta i trzasnął za sobą drzwiami. Mężczyzna przetarł twarz dłonią, a ja w tym samym czasie wjechałem na trawę obok ulicy. Przyśpieszyłem i wjechałem przed wszystkie auta, będąc już na piaskowej drodze.

-Rzucam tą robotę. -szepnął pod nosem taksówkarz, kręcąc głową.

Skręciłem na jakieś pole, jadąc przez trawę. Po pięciu minutach, jadąc nieznanymi mi skrótami, dotarliśmy pod wielką willę mojego ojca. Na ogromnym podjeździe było dużo luksusowych aut i kilka motocykli. Na chodniku kręciło się kilka ochroniarzy. Szczerze, każdy wyglądał tak samo. Czarny garnitur, słuchawka w uchu, ciemne okulary i czarne buty. Z ogrodu dochodziły głosy gości, z domu również. Brunetka stanęła obok mnie i przypatrzyła się wielkiemu zamczyskowi Aleksa. Wyglądała naprawdę olśniewająco. Widziałem po jej postawie, że była spięta, a ręcę lekko się jej trzęsły. Reszta stała gdzieś z tyłu i też się temu przyglądała.

-Upiornie. -skomentowała jej przyjaciółka.

Stanęła obok brunetki i wraz z nią skanowała każdy kawałek domu.

-Upiornie, ale pięknie. -powiedziała Lily.

-Czy ja wiem... No czarne dony są ładne, na przykład ten, w którym mieszkasz, jest śliczny, ale ten... Wygląda jak zamczysko wampirów. -wzruszyła ramionami, blondi.

-No, a po tym zamku kręci się dużo wampirów. -powiedziałem, zerkając na dziewczyny. -Ochorniarze.

Hailey pokiwała lekko głową, patrząc na mnie, a Leila nie zareagowała ani na mnie nie spojrzała. Patrzyła przed siebie, w główne drzwi przez, które teraz wychodził mój ojciec. Mój brat i przyjaciel stanęli obok mnie. Aleks z wielkim, sztucznym uśmiechem podszedł do nas. Miał trochę ciemniejszy czerwony garnitur niż my, włosy zaczesane ma żel do tyłu i pierścienie na palcach.

-Dzieci moje kochane! -rozłożył ręcę.

Przysunął mnie do siebie i poklepał po plecach. Odepchnąłem go od siebie wywrawacjąc oczami. Mój brat dał się jednak uścisnąć. Podszedł do dziewczyn, stojących obok mnie i wystawił rękę do brunetki. Zerknęła na mnie kątem oka, ale podała mu dłoń, a on jak jebany gentleman ucałował ją. Z blondi zrobił to samo. Z Kaiem uścisnął sobie dłonie i znów stanął prosto i naprzeciwko mnie i brata.

MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz